TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

22.07.2013

Wojciech Pertkiewicz: Mamy niższy budżet, ale cel jest jeden - walczymy o ekstraklasę!

- Słowa te mówię z ręką na sercu. Mamy stabilną sytuację, dobry skład, a więc argumenty, by to zadanie wcielić w życie. Przy obecnym składzie, gdybyśmy stawiali sobie za cel spokojną grę w I lidze, ludzie mieliby nas za niespełna rozumu. Powiem jasno - tak, ta drużyna ma walczyć o ekstraklasę - mówi dla trojmiasto.sport.pl Wojciech Pertkiewicz, prezes Arki Gdynia.

Piotr Wiśniewski: Czy transfer Arkadiusza Aleksandra oraz zatrzymanie w klubie Marcusa da Silvy i Radosława Pruchnika to znak powolnej stabilizacji w klubie i sygnał, że Arka wychodzi na prostą?

Wojciech Pertkiewicz: Przede wszystkim rozróżnijmy stabilizację sportową od organizacyjno-finansowej. Arka organizacyjnie od kilku lat wygląda dobrze. Z finansami raz jest gorzej, raz lepiej. Były czasy finansowego prosperity, teraz dryfujemy po burzliwych wodach. Jednak dzięki pracy wielu osób udało się te dwa powiązane naczynia, czyli aspekt sportowy i finansowy, połączyć na tyle, że możemy mówić o stabilizacji. Sportowo bardzo dobrze wyglądaliśmy wiosną, udało nam się zatrzymać szkielet drużyny, w dodatku wzmocnić ją na newralgicznych pozycjach. Uważam, że zespół, który otrzymał trener Sikora, jest krokiem w dobrą stronę.

Ale finansowy "ogon" z przeszłości dalej się ciągnie za Arką. Jak dużą część zaległości udało się spłacić i w końcu inna nurtująca sprawa - pozyskiwanie nowych sponsorów. Jakie są efekty rozmów?

- Z pewnością łatwiej jest rozmawiać i przekonywać do współpracy różne podmioty, gdy mamy w ręku konkretny argument w postaci dobrego wyniku sportowego, a co za tym idzie, większą frekwencję, większe zainteresowanie mediów. Na dziś nie wygląda to najgorzej. Większość dotychczasowych partnerów potwierdziła, że pozostaje na pokładzie Arki na najbliższy sezon. Zaległości staramy się powoli, ale regularnie spłacać i mimo że dysponujemy w tym sezonie niższym od ubiegłorocznego budżetem, wierzę, że stać nas na spełnienie celu sportowego, jakim byłby awans do ekstraklasy

 

 Co kryje się pod stwierdzeniem "niższy budżet". W granicach jakich kwot się poruszamy?

- Mówimy o budżecie rzędu 5-5,5 mln zł.


Czyli budżet "dość przyzwoity".

- Zależy od punktu widzenia. Należy pamiętać, że na Arce ciążą zobowiązania z przeszłości, które na bieżąco regulujemy. Po drugie w niektórych punktach ponosimy większe koszty niż przeciętny klub I ligi. Jak choćby organizacja samych meczów i system szkolenia. Jako jedyny I-ligowiec mamy drużynę rezerw na poziomie III ligi. Z sukcesami szkolimy juniorów starszych i młodszych. Współfinansujemy Stowarzyszenie Inicjatywa Arka, które opiekuje się najmłodszymi rocznikami piłkarzy. Dodatkowo prowadzimy internat, mamy swoje klasy sportowe w liceum. To wszystko kosztuje. Nasza polityka jednak powoli zbiera plony. Młodzież dobija się do pierwszego składu. A o to przecież w tej strukturze piramidalnej chodzi. Dlatego oceniając, czy budżet wysokości pięciu, czy pięciu i pół miliona jest wysoki, na pewno nie można tego robić, porównując między klubami suche liczby.

Czy Ryszard Krauze dalej wspiera Arkę? W jakiej formie w niej funkcjonuje - jako główny sponsor i właściciel, a może odsunął się na boczny tor?

- Pan Ryszard Krauze jest kibicem Arki Gdynia, a firma Polnord, która nadal pozostaje naszym sponsorem, wchodzi w skład grupy kapitałowej Prokom Investment, na czele której stoi pan Ryszard Krauze.

Czyli to nie Gdynia jest głównym sponsorem Arki?

- Miasto Gdynia bardzo silnie promuje się poprzez sport, którego Arka jest bardzo ważnym elementem. W tym sezonie nic się nie zmienia. Zaangażowanie władz Gdyni w nasz klub jest nie do przecenienia. Przy tej okazji chciałbym wielkie podziękowania skierować osobiście do Pana Prezydenta Wojciecha Szczurka. Dzięki temu Arka wciąż płynie i nie zatonie.

Mam rozumieć, że Ryszard Krauze nie zostawia Arki samej sobie?

- Nie. Chociażby wieloletnia współpraca z firmą Polnord SA jest tego dowodem. Mamy określoną strukturę przychodów. W jej skład wchodzą sponsorzy strategiczni, główni, i mniejsi, których dzielimy według kategorii: złoty, srebrny, brązowy czy żółto-niebieski. Współpraca na każdym z tych poziomów wiąże się z odpowiednim pakietem świadczeń sponsorskich i odpowiednimi korzyściami dla klubu. Na naszej oficjalnej stronie internetowej można zapoznać się ze wszystkimi firmami, które w tym sezonie wspierają Arkę w jej walce o ekstraklasę. Poza tym są też wpływy ze sprzedaży karnetów i biletów i inne, jak choćby dochody z cateringu. Być może w Arce nie ma takich luksusów jak kilka lat temu, ale są to naturalne problemy większości klubów. W tym przypadku nie jesteśmy więc odosobnieni. Uważam, że startujemy z podobnego pułapu co reszta klubów I ligi.

Wspomniał pan o wysokich celach. Zakładam zatem, że z ust prezesa Arki wypłynie jasna deklaracja - Arka ma jeden cel - awans do ekstraklasy.

- To jest nasz cel, słowa te mówię z ręką na sercu. Mamy stabilną sytuację, dobry skład, a więc argumenty, by to zadanie wcielić w życie. Przy obecnym składzie, gdybyśmy stawiali sobie za cel spokojną grę w I lidze, ludzie mieliby nas za niespełna rozumu. Powiem jasno - tak, ta drużyna ma walczyć o ekstraklasę.

To znaczy, że nie powtórzy się sytuacja sprzed roku, kiedy zespół nie miał jasno sprecyzowanych celów i grał, aby grać?

- W zeszłym sezonie drużyna miała postawiony cel. Był on wynikiem naszej ostrożnej oceny siły ligi i potencjału Arki w danym momencie. Cel nie może być postawiony za nisko, ale nie może być też nierealny w odczuciu piłkarzy. Wtedy jego siła motywacyjna jest niska. Piłkarze mimo wszystko grali z presją. Zresztą sami ją na sobie wywierali. Na tym polega przecież sport, że grasz o wysokie miejsce i masz wysokie aspiracje. Piłkarze walczyli też indywidualnie o siebie, o swoją przyszłość. O kontrakty. Z większością zawodników podpisywaliśmy roczne umowy. Nie byli pewni swego losu i musieli wciąż udowadniać na boisku, że warto dać im kolejną szansę, że są piłkarzami o umiejętnościach, które przekonają do siebie trenera Arki, bądź trenera innego klubu z pierwszej ligi czy może ekstraklasy.

Przerwa letnia była dla działaczy Arki gorącym okresem. I nie ze względu na pogodę, która w Polsce płata figle, ale z racji polityki transferowej. To był wytężony okres poszukiwań, dopinania budżetu, podpisywania kontraktów. Pan i wiceprezes Globisz za priorytet uznaliście utrzymanie trzonu drużyny. Było ciężko?

- Od początku wiedzieliśmy, że jeśli postawimy przed drużyną jasny cel awansu, to wówczas łatwiej przebiegać będą rozmowy kontraktowe. Uderzyliśmy w ich ambicję, każdy z nich przecież chciałby grać w ekstraklasie. Rynek nie jest łatwy, a menedżerowie z klubów ekstraklasowych nie ustawiali się w kolejce z ofertami. Dlatego mając do wyboru niepewny los i grę w drużynie z szansą awansu, wybrali drugi wariant. To, że zostali, uznaję za sygnał, iż wierzą w awans. Spełnią nie tylko swoje marzenia, ale też kibiców i nas wszystkich. Czy było ciężko? I tak, i nie. Podczas negocjacji każdy ciągnie linę w swoją stronę. Dobrze, że z większością udało nam się znaleźć punkt wspólny.

 

 więcej na sport.trojmiasto.pl

 








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia