Aktualności
29.05.2013
Zaproponowano mi dalszą pracę w klubie.
Grzechem zaniechania byłoby jednak obojętne przejście obok bardzo dobrej serii Arki, która nie przegrała już od siedmiu kolejek. Zespół trenera Sikory świetną passą zapracował na to, by mówić o Arce jako o drużynie rundy wiosennej. Żółto-niebiescy są bowiem niepokonani od 24 kwietnia i w małej tabeli wiosny plasują się w ścisłej czołówce.
- Czy nie za późno złapaliśmy swój rytm? Widocznie ten moment okazał się optymalny i zaczęliśmy wygrywać. Na początku sezonu mówiłem, że każda zmiana wymaga czasu i zgrania się. Mimo wszystko uważam, że i tak szybko zaskoczyliśmy. Zapracowaliśmy na tyle punktów, ile mamy dziś - podkreśla Sikora.
Ostatnie wyniki pokazują, że w zespole drzemie duży potencjał. A tak udana passa może być dobrym kapitałem na przyszłość.
- Pod uwagę musimy brać każdą opcję, dotyczy to zarówno mojej pracy, jak i kontraktów zawodników. Poruszamy się wokół tematu budżetu, którego jednak nikt z nas nie zna. Klub rozmawia z nami, ale my wciąż nie wiemy w jakich realiach będziemy się obracać. Zaproponowano mi dalszą pracę w klubie, rozmowy trwają, jednak nie ma jeszcze szczegółów - mówi opiekun gdyńskiej jedenastki.
- Oprócz pracownika klubu jestem także trenerem. Moja rola polega na byciu katalizatorem w szatni. Ta sytuacja inaczej wpływa na młodych zawodników, którzy są na utrzymaniu rodziców, a inaczej na piłkarzy starszych, mających na utrzymaniu rodzinę i kredyty do spłacenia. Ze strony prezesa i wiceprezesa klubu jesteśmy na bieżąco informowani o rozwoju sytuacji, ale sam prezes czeka na wieści dotyczące przyszłości klubu i nowego inwestora - dodaje trener Arki.
Nietrudno oprzeć się wrażeniu, że w gdyńskim klubie panuje atmosfera oczekiwania. Bynajmniej problemy nie podcięły skrzydeł podopiecznym Pawła Sikora, którzy nawet mimo braku trzech piłkarzy, w tym dwóch najskuteczniejszych (Marcusa da Silvy i Janusza Surdykowskiego), potrafili wygrać z groźnym wiosną GKS Katowice. Ciężar za zdobywanie bramek wziął na swoje barki choćby Tomasz Jarzębowski.
- Dlatego daleki jestem od sformułowań wyrwa w składzie. Wcześniej czy później jakiś piłkarz wypada ze składu ze względu na kartki. A ich zmiennicy wcale nie okazali się gorsi. Wnieśli dużą jakość do gry. Ostatni mecz pokazał, że strzelają nie tylko napastnicy. Mamy wyrównany zespół. Jesteśmy zgrani i wiemy, co robić na boisku - przekonuje Sikora, który w meczu ze Stomilem nie będzie mógł skorzystać z Piotra Tomasika oraz Damiana Krajanowskiego. Obu czeka przymusowa pauza za kartki.
- Do tego meczu podchodzimy jak do każdego innego. Nic i nikomu nie odpuszczamy. Jesteśmy dobrze przygotowani, ciężko trenowaliśmy. Chcemy godnie pożegnać się z naszymi kibicami i z uśmiechem na ustach jechać na mecz z Dolcanem. Krajanowski ostatnio nie był naszym podstawowym prawym obrońcą. Grał tam Dawid Kubowicz, który rozegrał dwa bardzo dobre mecze. Szkoda Tomasika, prezentującego w tej rundzie bardzo równą formę. Na lewej obronie mamy kilka opcji. Mogę cofnąć Radzewicza czy postawić na wariant z Dettlaffem, który w meczach drugiego zespołu udowodnił, że jest dobrym zawodnikiem - przyznaje szkoleniowiec żółto-niebieskich.
więcej o Arce na trojmiasto.sport.pl
Copyright Arka Gdynia |