Aktualności
15.05.2013
Marcus da Silva: Moje bramki to nie efekt ładnej pogody
Strzelając dwie bramki Okocimskiemu, przeszedł pan do historii Arki Gdynia. Podczas meczu myślał pan o tym, że oto stanie się najskuteczniejszym obcokrajowcem klubu z Gdyni?
- Dopiero po meczu się o tym dowiedziałem. Powiedzieli mi ludzie z klubu, informację o tym widziałem też na naszej stronie klubowej. Bardzo się ucieszyłem. Jeszcze bardziej motywuje mnie to do pracy. Nic tylko dalej pracować nad sobą na treningach. A może stanę się jeszcze lepszym piłkarzem.
Czy w poprzednich klubach strzelał pan równie regularnie?
- Dwunastu nigdy nie strzeliłem. Przynajmniej nie przypominam sobie. Może w czasach juniora? Jak sięgam jednak pamięcią w karierze seniorskiej, rzadko kiedy zdobyłem kilkanaście bramek. Na myśl przychodzi mi jednak Olaria AC [stan Rio de Janeiro]. Pamiętam, że tam kilka goli strzeliłem, ale z pewnością nie tyle, co teraz w Arce. W Orkanie miałem jedenaście bramek, a jeszcze wcześniej w Zdroju Ciechocinek dziesięć. Także pobiłem swój rekord (śmiech).
Na ilu bramkach zamierza pan poprzestać w tym sezonie?
- Przed sezonem nawet nie myślałem o tym, ile strzelę. Moim planem nie było ani dziesięć, ani piętnaście bramek. Chciałem czerpać radość z gry i zwycięstw drużyny. Teraz mam dwanaście, to fajny wynik, z którego jestem zadowolony. Nie jestem aż tak łakomy na bramki, ale z chęcią coś bym jeszcze dołożył. Czuję, że jestem w formie i skoro zdrowie dopisuje, to warto pójść za ciosem. Ale nic na siłę. Niemniej bramka to bramka (śmiech).
Pierwszy raz, odkąd jest pan w Arce, strzelił dwie bramki w jednym meczu. Teraz czas na kolejne przełamanie.
- Czyli że mam strzelić trzy? (śmiech) To nie takie proste. Wracając do meczu z Okocimskim. Super, że w końcu zdobyłem więcej niż jednego gola. Dalej będę trenował i liczę na kolejne bramki. Co by nie mówić, każdy gol mnie ucieszy.
Do historii Arki przeszło dwóch zawodników. Nie tylko pan, ale także Janusz Surdykowski. Pozostali koledzy z drużyny gratulowali osiągnięcia?
- Spokojnie do wszystkiego podeszliśmy. Nie było wielkiego "podpału". Każdemu piłkarzowi jest miło, gdy może przejść do historii jakiegoś klubu. Bo uważam, że to klub zawsze jest ponad indywidualne osiągnięcia. Z drugiej strony to miłe móc zapisać się w kartach historii. Koledzy raczej mi nie gratulowali.
A otrzymał pan SMS-y z gratulacjami z Brazylii?
- Po meczu dzwoniłem do domu. W poniedziałek rozmawiałem także z ciocią, z którą mam dobry kontakt. Zresztą często kontaktuję się z domem rodzinnym w Brazylii. Raz ja dzwonię tam, innym razem rodzina dzwoni do mnie. Usłyszałem kilka miłych słów. To przyjemne uczucie móc ich ponownie usłyszeć.
Czego zatem dotyczyły gratulacje?
- Mówili, żebym nie poprzestał na dwunastu bramkach. Życzyli mi kolejnych trafień. Także w Polsce spotkałem się z oznakami sympatii. Kibice mi gratulowali i dziękowali za te gole. Dodam też, że gratulacje dostałem od rodziny mojej dziewczyny. Od jej taty, mamy, rodzeństwa.
Może te ostatnie dwie bramki to efekt ładnej pogody? W Polsce w końcu zrobiło się cieplej i pogoda choć trochę zbliżona do tej z Brazylii.
- (śmiech) Nie, nie. Akurat pogoda w Polsce nie przeszkadza mi w strzelaniu bramek. Praktycznie wiosną strzeliłem tyle samo bramek co jesienią. Zresztą w zimowych sparingach też strzelałem. Poza tym do pogody u was zdążyłem się już przyzwyczaić.
W Trójmieście gra dwóch innych pana rodaków. Deleu i Ricardinho w Lechii Gdańsk. Czy utrzymujecie kontakt?
- Jedynie przez telefon. Z Deleu czasem pośmiejemy się i pożartujemy. Pamiętam go jeszcze z czasów, gdy grałem w GKS Bełchatów. Nieraz chcieliśmy się spotkać i pogadać, ale jakoś do tej pory nie udało się. Padało hasło: "dobra, idziemy". I na tym koniec. Jedynie co, to dzwonimy do siebie. Gorzej z Ricardinho. Z nim praktycznie nie utrzymuję kontaktu.
A jaki środek lokomocji wybiera jedyny Brazylijczyk w Arce, gdy udaje się na trening?
- Wszystkiego po trochę. Dziś (wtorek) na przykład przyjechałem autobusem. Czasem też wsiadam w taksówkę lub ktoś mnie podwozi samochodem, bo swojego nie mam. Najważniejsze, żeby dojechać, nie ważne jak (śmiech).
Rozmawiał: Piotr Wiśniewski
więcej o Arce na trojmiasto.sport.pl
Copyright Arka Gdynia |