Aktualności
12.04.2013
Paweł Sikora specjalnie dla kibiców Arki.
Zapraszamy na obszerny, analityczny wywiad z trenerem Arki, który zamieścił portal arkowcy.pl. Prezentujemy jego fragmenty.
Po pięciu rozegranych meczach blisko 90% kibiców dostrzega poprawę w grze Arki. Jak początek rundy ocenia sam trener?
W naszej najnowszej sondzie blisko 90% kibiców uznało, że gra Arki poprawiła się w stosunku do rundy jesiennej. Trener Paweł Sikora odpowiedział na wiele pytań, dotyczących personaliów gdyńskiego zespołu, a także poruszył zagadnienia taktyczne i związane z treningiem. Zapalony wędkarz spróbuje w bieżącej rundzie złowić jak najwięcej punktów, ale na grubą rybę zapoluje dopiero w przyszłym sezonie. Przynajmniej taką ma nadzieję. Na razie jest na dobrej drodze, by na początku czerwca wsiąść do swojej łódki i w spokoju zastanowić się kim zasilić gdyński akwen.
Podobno dwa najbliższe mecze mają przynieść Arce 6 punktów.
Bardzo byśmy chcieli, to takie nasze marzenie, ale 4 punkty też by nas satysfakcjonowały. Zastanawiam się, w którym z tych meczów będziemy mieć łatwiej. Flota jest w kryzysie, ale zawsze jak przychodzi nowy trener to pojawia się "efekt nowej miotły". Z kolei teraz gramy z liderem, który jest na fali, także ten mecz to też jest duży kaliber.
W minioną sobotę też graliście z jednym z faworytów do awansu. Podobał się panu ten mecz?
Sporo było wokół niego zamieszania, teraz pojawiają się pogłoski, że zamieszanie wokół naszego meczu miało odwrócić uwagę od innego spotkania, ale wyrządzono nam i Zawiszy tylko krzywdę takimi pomówieniami. Z drugiej strony, w szatni nie musiałem nikogo mobilizować, chłopaki się wkurzyli, tłumaczyli, że nie mają z tym nic wspólnego i ja im wierzę. Z czysto piłkarskiego punktu widzenia zdaję sobie sprawę, że ten mecz nie musiał się podobać. Kibic oczekuje czegoś innego, my z kolei nastawialiśmy się na tego typu mecz - dużo walki i pracy fizycznej.
W pięciu kolejkach zdobyliście 8 punktów. To umiarkowanie dobry rezultat. Satysfakcjonuje on pana?
W sparingach fajnie to wyglądało, chociaż mieliśmy świadomość, że nie wszyscy rywale są z najwyższej półki. Taka prawdziwa weryfikacja nie nastąpiła i miałem obawy jak wejdziemy w ligę.
Foto: ekstraklasa.net
Pod pana wodzą część doświadczonych piłkarzy odzyskała bardzo dobrą formę. To efekt treningów czy rozmów z nimi?
Myślę, że to jest powiązane. Moja koncepcja pracy to uświadomić piłkarzowi co jest mu potrzebne. Zindywidualizowaliśmy trening i dostosowaliśmy pod konkretny typ zawodnika. Jeden zawodnik to typ szybkościowca, inny wytrzymałościowa, a jeszcze inny mieszany i pod tym kątem musimy dopasować odpowiedni trening. Zanim weszliśmy w okres przygotowań, rozmawialiśmy z piłkarzami, tłumacząc im, dlaczego będziemy ćwiczyć tak, a nie inaczej.
Wcześniej brakowało takich rozmów?
Ja mam metodyczne podejście do treningów. Skończyłem studia w tym kierunku i wiem po sobie, że jak ktoś mi wytłumaczy co i dlaczego, to odniesie to większy skutek niż jak powie suche "weź zrób to i to". Jeżeli robisz coś z pełną świadomością, to akceptujesz to i inaczej się temu poświęcasz.
Niektórzy kibice wciąż pytają o sens gry Zwolińskiego. Specjalnie dla nich poprosimy o wytłumaczenie jeszcze raz, skąd pomysł na wypożyczenie go.
Założenie było takie, żeby mieć młodzieżowca w każdej formacji. Brakowało nam go w ataku, stąd pomysł ze Zwolińskim. Dużym ryzykiem byłoby sprowadzenie na dłuższy okres czasu piłkarza, o którym nic nie wiemy, kto nie ma doświadczenia w piłce seniorskiej, a jego akurat znałem i jakiś czas obserwowałem. Łukasz ma świadomość, podobnie jak Janusz Surdykowski, że wszyscy będą rozliczać ich z bramek. Mogą nie wiem jak dobrze pracować na treningach, ale jak nie wykorzystają tych szans, które dostają, to Arka nie przedłuży z nimi kontraktów. Surdykowski w meczu z Kolejarzem dał pozytywny sygnał, dlatego ma teraz trochę bliżej do składu.
Bierze pan pod uwagę wyjście na Niecieczę ustawieniem z końcówki meczu z Zawiszą, czyli Surdykowskim na szpicy i Marcusem na skrzydle?
Cały czas wierzę w Rafała Grzelaka, a przy tym ustawieniu musiałbym posadzić go na ławkę. To jest piłkarz, który wciąż szuka prostopadłych podań, chociaż mam uwagi do niego, chociażby o brak strzałów po zejściu do środka. Ale liczę, że w końcu odpali, tak jak oczekujemy. Natomiast Marcus to jest typowy szybkościowiec, jeżeli go przestawimy na bok, to może mu zabraknąć sił, tam gdzie jest najbardziej potrzebny, czyli w okolicach pola karnego i nie będzie już tak efektywny.
Na ławce rezerwowych ostatnio towarzyszy mu Krzysiek Sobieraj. Jak on to znosi?
Krzysiek to facet z charakterem, który domaga się grania. Często rozmawiamy i to są fajne rozmowy. Ja oczekuję od piłkarza, który siedzi na ławce, że przyjdzie w końcu do trenera i powie: "trenerze, chcę zacząć grać!".
I zagra?
Tomek Jarzębowski i Bartosz Brodziński mają po trzy kartki, także Krzysiek pewnie wkrótce dostanie szansę.
Foto: arka.gdynia.pl
Pana ostatnie odkrycie to Jakub Miszczuk. Wielu kibiców krytykowało ten wybór.
To było ryzyko z mojej strony, bo nieczęsto zmienia się bramkarza po pierwszym błędzie, zwłaszcza, że jesienią Maciek nie zawalił Arce żadnego meczu. Jest takie powiedzenie, że bramkarz w rundzie musi drużynie dać cztery punkty ekstra. Kuba już pierwszy nam uratował w Bydgoszczy. Nie ukrywam, że my szukamy bramkarza numer jeden na przyszły sezon, mamy na oku kilku zawodników z I ligi, ale Kuba z Maćkiem rywalizują o pozostanie w Arce i podjęcie walki w przyszłym sezonie.
Naszym zdaniem Arka musi zrobić wszystko by w przyszłym sezonie wywalczyć awans. Nie nakręci się koniunktury na futbol, tkwiąc w otoczeniu Kolejarza, Niecieczy czy Dolcana.
Wiadomo co zweryfikuje nasze cele. Żeby coś wyjąć, trzeba coś włożyć. Przy dwóch, trzech wzmocnieniach będziemy mieć zespół, który może wygrać w tej lidze z każdym i powalczyć skutecznie o awans. W tym sezonie może zabraknąć nam kilku punktów z poprzedniej rundy, ale na pewno póki będzie tlić się iskierka nadziei będziemy walczyć. Ja mogę zapewnić, że dam z siebie wszystko i będę zawsze pracować na sto procent bez względu na swoją przyszłość, tak jak to miało miejsce jesienią.
Zaczynając samodzielną pracę trener nie miał raczej zbyt znanego nazwiska w środowisku.
Nie miałem żadnego nazwiska (śmiech). Praca w Arce to dla mnie też promocja własnej osoby. Uważam, że zrobiliśmy postęp w podejściu do treningu, zaangażowaniu i nie będziemy schodzić z tej drogi. Jeżeli ktoś mnie skrytykuje za to, co robię to nie ma sprawy, ale niech uzasadni i wówczas mamy pole do dyskusji. Generalnie jestem zdania, że trzeba rozmawiać. Nawet jak mieliśmy z Petrem Nemcem tarcia z jednym z dziennikarzy to starałem się mu wytłumaczyć nasze racje. Mój apel może być tylko taki, żeby nie przesadzać z krytyką czy chwaleniem, zwłaszcza młodych piłkarzy.
W sobotę do Gdyni przyjeżdża lider. Jak zagra Arka?
Na pewno odważnie. Jesteśmy po meczu w Bydgoszczy poobijani, często rywale nas atakowali, a nie piłkę, ale teraz czeka nas raczej inny mecz. Nieciecza ma wielu doświadczonych zawodników, grających techniczną, poukładaną piłkę i powinien to być całkiem niezły mecz do oglądania.
Rozmawiali: mazzano, Turzyn
całość TUTAJ
Copyright Arka Gdynia |