Aktualności
25.03.2013
Jak Arka Gdynia przegrała wygrany mecz?
Arka w Łęcznej zagrała odważnie, do przodu, z pomysłem. Piłkarze konsekwentnie realizowali plan nakreślony im przez Pawła Sikorę. Umiejętnie wybijali gospodarzy z uderzenia, bardzo dobrze wyglądała współpraca poszczególnych formacji. W gdyńskich szeregach był spokój i opanowanie. Nawet stracona bramka nie podłamała gdynian, którzy od razu po golu wyrównującym rzucili się do ataków. Żółto-niebiescy nie grali bojaźliwie, pokazywali kawałek dobrego futbolu, rozegrali najlepszy mecz w tej rundzie i jeden z lepszych w sezonie. Były momenty, że gdyńska jedenastka zamykała Bogdankę w tzw. hokejowym zamku. Nie było widać, że żółto-niebiescy grają na wyjeździe, to podopieczni Piotra Rzepki zostali zepchnięci do obrony.
Arka nie zważała na to, że w Łęcznej gospodarze nie zwykli przegrywać. Pierwsza połowa to całkowita jej dominacja. Goście szybko wyszli na prowadzenie i byli na dobrej drodze do wygranej. Jeden jedyny błąd defensywy po przerwie kosztował Arkę utratę bramki. Bogdanka wykorzystała stały fragmenty gry, ale duża w tym zasługa pecha żółto-niebieskich. Tomasz Jarzębowski głową próbował zmienić tor lotu piłki. Zagrał na tyle niefortunnie, że umieścił futbolówkę w bramce Maciej Szlagi.
Z przebiegu drugiej połowy to Arka zasłużyła na gola. Gdy wydawało się, że piłka znajdzie drogę do bramki Prusaka, niespodziewanie padł drugi gol dla Bogdanki. Niegroźny strzał oddał Tomasz Nowak. Pomocnik klubu z Łęcznej uderzał w środek, a interweniujący Maciej Szlaga popełnił klops. Piłka odbiła mu się od rąk i wpadła do siatki. Warto podkreślić, że drużyna trenera Rzepki oddała tylko jeden celny strzał w meczu, a wygrała 2:1! Wygląda więc na to, że gdynianie nie przegrali z rywalem, tylko z własnym pechem. Bo inaczej tego nie można określić.
Piotr Wiśniewski
Ocena piłkarzy Arki w tym meczu
Copyright Arka Gdynia |