Aktualności
11.02.2013
Gdynianie wygrali, goście z czerwonymi kartkami.
Bardzo ostry, a momentami brutalny był sparing Arki z Chojniczanką. Grę faul próbowali narzucić goście. Źle się to dla nich skończyło. II-ligowiec kończył mecz na Narodowym Stadionie Rugby w podwójnym osłabieniu po czerwonych kartkach dla piłkarzy ogranych w ekstraklasie: Tomasza Mikołajczaka i Roberta Bednarka. Żółto-niebiescy nie odstawiani nogi, nie dali się sprowokować i triumfowali zasłużenie 3:1 (1:0). Dla podopiecznych Pawła Sikory było to piąte zwycięstwo z rzędu.
Z powodu urazów i gry niektórych piłkarzy przez pełne 90 minut w ostatnim sparingu na sobotnie popołudnie trenerzy Paweł Sikora i Robert Wilczyński dysponowali tylko 15 graczami, a w dodatku dwaj z nich nie mają jeszcze podpisanych kontraktów z Arką, a dwaj kolejni formalnie przypisani są do drużyny rezerw.
W miejscowej drużynie na boisku oglądaliśmy sporo młodzieży. Być może dlatego Chojniczanka próbowała przestraszyć gospodarzy, a może zbyt dosłownie potraktowała nazwę stadionu. Jednak nawet w rugby gra się twardo, ale nie tak brutalnie, jak czasami próbował sobie poczynać II-ligowiec.
W pierwszej połowie sprawdzano głównie twardość kości Piotra Kuklisa, który był najczęściej faulowany. W drugiej posypały się kartki.
W 63. minucie sędzia zastosował przywilej korzyści, gdy Krzysztof Sobieraj faulował Tomasza Mikołajczaka. Goście jednak stracili piłkę, a napastnik Chojniczanki postanowił sam wymierzyć "sprawiedliwość", kopiąc w nogi stopera Arki. Sędzia bez wahania pokazał mu czerwoną kartkę.
Trener gości, Mariusz Pawlak zgodnie z zasadami sparingu, uzupełnił skład do "11", ponownie wprowadzając na boisko Damiana Rysiewskiego, ale od 68. minuty goście zdecydowali się grać w... dziewiątkę!
Było to następstwo czerwonej kartki dla Roberta Bednarka. Były piłkarz... Arki pierwszą żółtą kartkę zobaczył, gdy protestował wobec wyrzucenia z boiska Mikołajczaka, a drugą, gdy "równo z boiskiem ciął" Mateusza Szwocha. Tym razem trener Pawlak nie tylko nie wprowadził nikogo w zwolnione miejsce, ale wycofał jeszcze z gry wprowadzonego kilka minut wcześniej na boisko Konrada Karwackiego.
Dopiero w liczebnej przewadze gospodarze zdołali udowodnić swą wyższość. Wcześniej, choć mieli dużą przewagę, niewiele było sytuacji podbramkowych.
Co prawda już w 5. minucie Michał Rzuchowski sprawdził formę Konrada Jałochy, uderzeniem z dystansu, ale na kolejną groźną akcję przyszło nam czekać ponad kwadrans. Za to od razu było prowadzenie.
Pierwszego gola w barwach Arki strzelił wypożyczony z Pogoni Szczecin Łukasz Zwoliński. Napastnik skorzystał z dobrego dogrania Piotra Kuklisa z lewego skrzydła.
Do przerwy z wyjątkiem uderzeń tuż sprzed pola karnego Kuklisa i Rzuchowskiego, które poszybowały nad poprzeczką, nic godnego uwagi nie działo się.
Po przerwie Arka jeszcze bardziej odmłodziła skład, ale nie tym, a nie najlepszym dniem Jakuba Miszczuka należy tłumaczyć wyrównującego gola dla gości. Bramkarz, który ma zostać wypożyczony z Lecha Poznań, miał duże problemy z dośrodkowaniami ze stałych fragmentów gry.
W 55. minucie z wolnego ostro dośrodkował Rysiewski. Miszczuk nie trafił w piłkę piąstkując. Co prawda potem próbował reklamować, że jeden z rywali trącił futbolówkę ręką, ale sędzia gola uznał, zapisując go na konto byłego pomocnika Arki, który jednak w pierwszej gdyńskiej drużynie szansy nie dostał.
Pod koniec meczu, gdy Chojniczanka grała już w dziewiątkę, Rysiewski dośrodkował z rogu. Tym razem Miszczuk znalazł się w... siatce razem z jednym z rywali, ale na szczęście obrońcy zdołali wybić bezpańską piłkę, która spadła w polu bramkowym.
Arka mogła ponownie objąć prowadzenie w 60. minucie, ale po dośrodkowanie z rogu Szwocha Dawid Kubowicz główkował tylko w poprzeczkę.
Dopiero, gdy zrobiło się luźniej na boisku, gdynianie doskonale wykorzystywali błędy rywali w kryciu i raz po raz pachniało bramką. Golem zimowych sparingów byłby z pewnością ten Zwolińskiego, gdy napastnikowi udało się umieścić piłkę w siatce "nożycami", którymi próbował się popisać po dośrodkowaniu Damian Krajanowskiego.
Ostatecznie Chojniczankę pogrążyły akcje, w których w głównej roli wystąpił Michał Gałecki. Reprezentant Polski do lat 17 wrócił właśnie z kadrowego turnieju w Hiszpanii (czytaj więcej), ale na miejscami ośnieżonej sztucznej trawie również radził sobie wybornie.
W 74. minucie pomocnik, który 27 stycznia skończył 17 lat, zdobył gola na 2:1, popisując się pięknym wolejem z około 20 metrów, po tym, gdy rywale zbyt krótko wybili piłkę, wrzucaną z rogu przez Szwocha.
Natomiast w 80. minucie Arka popisała się bilardowym zagraniem. Akcję rozpoczął Krajanowski, potem krótkimi podaniami popisywali się Szwoch, Zwoliński i właśnie Gałecki. Gdy Michał próbował wyłożyć piłkę koledze na strzał do pustej bramki, podanie przeciął Błażej Jankowski. Piłka odbiła się od nogi stopera Chojniczanki i zaskoczyła bramkarza gości.
Dobrym występem Gałecki zgłosił akces do kadry pierwszej drużyny, tym bardziej, że już na początku przygotowań znalazł się w 30-osobowym gronie, które zakwalifikowano na testy wydolnościowe.
Obecnie ekipa trenera Sikora oficjalnie liczy tylko 22 piłkarzy, a w tym są dwaj zawodnicy, którzy szukają sobie nowych klubów. Z Arką właśnie rozstał się Patryk Jędrzejowski. Skrzydłowy przystał na rozwiązanie umowy, która miała obowiązywać jeszcze rok, za porozumieniem stron. 22-latek w w minionym roku jedenastu oficjalnych meczach pierwszej drużyny żółto-niebieskich zdobył dwa gole, w dwóch pierwszy występach w gdyńskim zespole.
Copyright Arka Gdynia |