Aktualności
14.07.2012
Krzysztof Sobieraj: Nie żałuję, że tu trafiłem. Noszę Arkę w sercu.
Dla Krzysztofa Sobieraja angaż w Arce Gdynia jest powrotem na stare śmieci. Piłkarz grał dla niej bowiem w latach 2004-2009. I zarzeka się, że powrót do dobry krok, nawet jeśli nad Arką zawisły ostatnio czarne chmury.
Kontrakt z Arką Gdynia podpisał tuż po finiszu ubiegłego sezonu.
Chwilę później w drużynie żółto-niebieskich rozpoczęła się kadrowa rewolucja, wywołana kłopotami finansowymi klubu. Budżet obcięto z ośmiu do czterech milionów złotych, a kontraktów nie przedłużono (bądź rozwiązano za porozumieniem stron) kilkunastu piłkarzom. - Pocieszam się, że tych naprawdę ważnych, grających w ubiegłym sezonie w pierwszym składzie, odeszło tylko kilku - mówi Trójmiasto.Sport.pl Sobieraj. - Większość ważnych ogniw została, więc naprawdę nie mam podstaw, by patrzeć na to wszystko w czarnych kolorach. Oczywiście, pamiętam lepsze czasy, ale pamiętam też gorsze. Bywało różnie.
Sobieraj wierzy też, że mimo uszczuplenia kadry i kłopotów z wypłatami, uda się w Gdyni stworzyć team na miarę walki o wysokie cele. Także o awans do ekstraklasy? - Niewykluczone. Czasami w biedzie można stworzyć coś całkiem dobrego. Nam nie pozostaje nic poza ciężką pracą. Musimy robić swoje i efekty na pewno przyjdą.
30-letni obrońca podkreśla też, że podpisanie kontraktu z Arką było dobrym ruchem. - Nie żałuję tego, że złożyłem podpis na umowie. Powiem więcej, jestem z tego nawet dumny. Arkę zawsze nosiłem w sercu, to się nie zmieniło. Cieszę się, że tu jestem i wierzę, że na boisku także nie będzie źle. Trener wygląda na zdenerwowanego? Cóż, nie znam go, nie pracowałem z nim wcześniej. Widzę, że to taki typ trenera, co mało mówi, ale dużo robi. Mnie to pasuje - dodał Sobieraj.
mcd
Copyright Arka Gdynia |