TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

20.05.2012

Koniec złudzeń Polonii.

Do przerwy w Bytomiu zanosiło się na niedzielę cudów. Polonia prowadziła z Arką Gdynia, a wszyscy rywale śląskiej drużyny do utrzymania w I lidze solidarnie przegrywali. Po końcowym gwizdku sędziego gracze niebiesko-czerwonych musieli jednak przełknąć gorzką pigułkę.
 
Zgodnie z oczekiwaniami przedostatnia kolejka zmagań w I lidze przyniosła rozstrzygnięcia na dnie ligowej tabeli. Po pierwszych połowach wszystkich spotkań drużyn z dołu stawki niedziela miała kolor niebiesko-czerwony. Polonia Bytom jako jedyny z zespołów bijących się o byt na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy prowadziła w swoim meczu. Wszyscy rywale jedenastki z Olimpijskiej solidarnie przegrywali, a zespół Dariusza Fornalaka był wówczas raptem dwa punkty od bezpiecznej strefy tabeli. Ostatniej w tym sezonie szansy na wydostanie się z marazmu Polonia na wzór poprzednich spotkań jednak nie wykorzystała.
 
Wszystko dla śląskiej drużyny rozpoczęło się zgodnie z planem. Po kwadransie gry prowadzenie bytomianom dał Daniel Mąka, wykorzystując dokładne dogranie Kamila Białkowskiego z linii końcowej. Kapitan Polonii spokojnie przyjął piłkę na krótkim słupku i płaskim strzałem pokonał Michała Szromnika. 19-letni golkiper Arki w tej sytuacji się nie popisał, ale wcześniej w dobrym stylu obronił uderzenie Białkowskiego, przerzucając piłkę nad poprzeczką.
 
Drużyna z Gdyni przed przerwą grała niemrawo. Wyglądało to tak, jakby o nic już nie walczący podopieczni Petra Nemeca nie chcieli zrobić krzywdy walczącemu o życie rywalowi. Przez większą część pierwszej odsłony spotkania przeważali gospodarze, a Arka jedyne zagrożenie pod bramką Marcina Cabaja stwarzała po stałych fragmentach gry.
 
W ten sposób gdynianie doszli do dwóch dobrych okazji do wyrównania w ostatnich fragmentach pierwszej odsłony spotkania. W obu przypadkach głową uderzał Radosław Pruchnik, ale za każdym razem do Polonii uśmiechało się szczęście. Najpierw po dograniu eks-polonisty Marcina Radzewicza zawodnik Arki obił słupek bytomskiej bramki, a potem, w ostatnich sekundach pierwszej połowy, uderzenie pomocnika gdynian z trudem złapał Cabaj.
 
Role odwróciły się po przerwie. Od początku drugiej połowy odważniej zaatakowała Arka, a pasywna postawa bytomian szybko się na nich zemściła. O ile jeszcze pierwszych kilka akcji gości zdołał wybronić Cabaj, o tyle golkiper gospodarzy bezradny po raz pierwszy był w 56. minucie, kiedy w pozornie niegroźnej sytuacji po rzucie rożnym jeden z obrońców śląskiej drużyny na tyle niefortunnie wybijał piłkę, że ta trafiła wprost w Bartosza Brodzińskiego i wpadła do siatki.
 
Głośno dopingujący wcześniej fani niebiesko-czerwonych ucichli, a do głosu doszli kibice z Gdyni. - Co wy robicie!? Areczko, co wy robicie!? - zaśpiewali fani żółto-niebieskich, którzy w pierwszej połowie chóralnymi śpiewami zapewniali swoich zawodników, że w tym meczu... nie muszą robić nic, oddając zaprzyjaźnionemu rywalowi całą pulę bez walki.
 
Gracze Arki jednak niejako na przekór woli kibiców nie zamierzali poprzestać na jednym trafieniu. Napór gdynian po raz kolejny przyniósł skutek w minucie 67., kiedy po dograniu z prawego skrzydła nonszalancko zachował się Cabaj, nie łapiąc futbolówki, ale w siatkarskim stylu zbijając ją do ziemi. Tam ku jego rozpaczy dopadł jej niezauważony wcześniej Bartosz Flis i precyzyjnym lobem nad wychodzącym z bramki golkiperem wyprowadził gości na prowadzenie.
 
W końcówce ostatni gwóźdź do drugoligowej trumny Polonii wbił Jakub Kowalski, po prostopadłym zagraniu gubiąc obrońców w pojedynku biegowym i w sytuacji sam na sam posyłając piłkę do siatki obok Cabaja. Nadużyciem byłoby jednak stwierdzenie, że to trafienie ustawiło mecz. Bytomianie już od straty bramki wyrównującej znaleźli się na równi pochyłej, tworząc jedynie blade tło dla rozpędzonej Arki.
 
Kolejny w ciągu roku spadek rozsierdził kibiców z Olimpijskiej. - Ściągać koszulki, wy kur.., ściągać koszulki! - zawyły trybuny bytomskiego stadionu. Do żadnych ujmujących sportowemu widowisku scen jednak nie doszło ani w trakcie meczu, ani po jego zakończeniu. - Popełniłem sporo błędów. Dziś to wiem, ale nie wiedziałem zimą. Spadek nie oznacza końca tego klubu. Będziemy musieli usiąść i porozmawiać z zarządem o tym co dalej. Nie ma jednak ryzyka, że Polonia Bytom przestanie istnieć - zapewnia Lukas Killar, dyrektor sportowy śląskiego klubu.
 
Marcin Ziach 







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia