Aktualności
01.01.2012
Korynt strzelał jak za najlepszych lat.
Bezbramkowy remis do przerwy i totalna dominacja Arki po zmianie stron - tak wyglądały noworoczne derby gdyńskich oldbojów rozegrane na Narodowym Stadionie Rugby. Żółto-niebiescy wygrali 4:1, a jak za najlepszych lat poczynał sobie Tomasz Korynt, najskuteczniejszy snajper klubu w historii jego występów w ekstraklasie. Pierwszy gol 2012 roku przy ul. Górskiego padł o godzinie 12:55.
Dwudzieste drugie spotkanie gdyńskich oldbojów (mecze rozgrywane są nieprzerwanie od 1981 roku) miało zupełnie inny przebieg niż w minionym roku, kiedy oba zespoły pogodził remis 3:3.
Chociaż pierwsza połowa (grano dwa razy po 40 minut) nie przyniosła zmiany wyniku, worek z bramkami rozwiązał się na dobre w drugiej części gry. Bramkę na 1:0 zdobył Tomasz Korynt po dośrodkowaniu Grzegorza Witta. Były napastnik zarówno Arki jak i Bałtyku, a także i Lechii w niedzielę imponował iście profesorską grą. Jego autorstwa była również trzecia bramka meczu.
- Nie przygotowywaliśmy się specjalnie do tego spotkania, ale wiadomo, trzeba było się trochę oszczędzać podczas zabawy sylwestrowej. Teraz możemy iść do kawiarni i wznieść toast. Podobno jaki początek, taki cały rok. Nie mam nic przeciwko temu, bo wygraliśmy 4:1 - cieszył się Korynt. Arka zachowała zatem puchar przechodni, należny zwycięzcom, który w jej posiadaniu jest od 2009 roku.
W składzie Bałtyku wystąpił Czesław Michniewicz, który w pierwszej połowie zaprezentował swoje umiejętności bramkarskie, nie puszczając żadnego gola, w drugiej zaś odsłonie niespodziewanie pojawił się w polu. Biało-niebiescy wystawili bowiem znacznie starszy skład niż wcześniej awizowali. Z czynnych piłkarzy, których zapowiadano, pojawił się tylko Dariusz Grubba. W dodatku bramkarz nie stanął między słupkami, a zagrał w polu.
- Arkowcy w pełni zasłużyli na wygraną. Choć nikt z nas nie oszczędzał się na boisku, rywale ruszali się dużo lepiej. Chyba położyli się spać wcześniej niż my - ocenił Michniewicz, który niedawno rozstał się z Jagiellonią Białystok i rozgląda się obecnie za nową trenerską posadą.
- Jadę teraz do Turcji obserwować jak do dalszej części sezonu będą przygotowywać się zespoły z Bundesligi - dodał były szkoleniowiec m.in. Arki Gdynia, mistrz Polski z Zagłębiem Lubin (2007) oraz zdobywca Pucharu Polski i Superpucharu (2004) z Lechem Poznań.
Niedzielny mecz obfitował w ostre starcia, ale jego wyjątkowy charakter był na pierwszym miejscu. Piłkarze bardzo się szanowali. Dopisali również kibice, choć poza odpaleniem symbolicznych rac, transparenty, które rozwiesili - zakłóciły noworoczne święto.
Wróciły od dawna artykułowane zastrzeżenia do władz Arki, choć przecież od niedawna zarząd pracuje w nowym składzie i po rekonstrukcji czasu na wykazanie się jeszcze nie miał zbyt wiele. Ponadto pojawiła się zapowiedź zbojkotowania kupowania karnetów na mecze rundy wiosennej.
ras.
Copyright Arka Gdynia |