Aktualności
27.11.2011
Nemec: Szanse na awans dadzą zwycięstwa.
- Nie ma co ukrywać, że dopiero w drugiej części jesiennych spotkań grę mojej drużyny dało się oglądać, bo to był już zespół grający po piłkarsku. Wierzę przy tym, że to nie jest jeszcze nasze ostatnie słowo - mówi trener Arki Gdynia, Petr Nemec.
Pół roku pracy w Arce to dostatecznie długi okres, aby powiedzieć: to mój zespół, gra tak jak chcę.
Po części mógłbym tak powiedzieć, ale nie do końca. Zresztą trzeba odróżnić Arkę z początkowej fazy rozgrywek i tę z późniejszego okresu, z całą seria spotkań bez porażki i udanym startem w Pucharze Polski. Nie ma co ukrywać, że dopiero w drugiej części jesiennych spotkań grę mojej drużyny dało się oglądać, bo to był już zespół grający po piłkarsku. Wierzę przy tym, że to nie jest jeszcze nasze ostatnie słowo, że ta jakość futbolowych poczynań będzie wiosną na jeszcze wyższym poziomie. Może wówczas będę mógł powiedzieć, że Arka gra tak jak oczekuję.
Ósme miejsce w tabeli to pewnie nie jest szczyt marzeń pana i piłkarzy.
Oczywiście, że nie. Z jednej strony zabrakło nam punktów z tej słabszej początkowej fazy rozgrywek, kiedy poczynania drużyny były w dużej części niewiadomą. Szukaliśmy najlepszych rozwiązań i wzajemnie się docieraliśmy. Jednocześnie pogubiliśmy także punkty później, w zremisowanych meczach z Bogdanką, Wartą czy Piastem, a te spotkania powinniśmy wygrać. Nawet dwie wygrane w tych trzech meczach dałyby nam cztery punkty więcej i znacznie lepszą pozycję wyjściową w grze o awans.
Wierzy pan w ten awans? Takie szanse ma jeszcze, teoretycznie, pierwszych osiem drużyn w tabeli. Intuicja, doświadczenie, podpowiadają mi, że o te dwa miejsca premiowane awansem do końca będą się biły Pogoń, Piast i Arka.
Chciałbym żeby było tak jak pan mówi, ale do tej trójki drużyn dołożyłbym jeszcze Zawiszę i Termalikę. Patrząc na tabele, to my jesteśmy w najtrudniejszej sytuacji. Ale wiosną odbędzie się 14 kolejek spotkań i wiele może się zdarzyć. Nawet Pogoń nie może być pewna awansu. Zatem wiara to jedno, ale nam bardziej będzie potrzebna dobra gra. Szanse na awans dadzą zwycięstwa, a my będziemy chcieli na wiosnę wygrywać.
Jesienią broniło w Arce trzech bramkarzy i to nie była rotacja wynikająca z kontuzji. Mógłbym z pewną przesadą powiedzieć, że o dwóch za dużo, bo najlepiej jest mieć jednego, ale pewniaka.
Teoretycznie ma pan racje. Pierwsza zmiana Marcina Juszczyka na Michała Szromnika wynikała z szukania najlepszego rozwiązania dla młodzieżowca w składzie. A późniejsza Juszczyka na Maćka Szlagę, była efektem tego, że Marcin popełnił kilka błędów, a Szlaga dobrze zaprezentował się w meczach Pucharu Polski i na treningach. Po prostu Maciek w listopadzie wygrał rywalizację. Ona będzie trwała w okresie przygotowawczym do rundy wiosennej.
Dość długo szukał pan optymalnego zestawienia obrony, aby przed ostatnim meczem powiedzieć: to jest to. Czyli obrona w składzie Krajanowski, Mazurkiewicz, Jarun, Radzewicz. Dla mnie bez zarzutu spisywał się tylko ten pierwszy.
Rzeczywiście Damian Krajanowski grał najrówniej z całej czwórki. Z różnych powodów najwięcej rotacji było na pozycjach środkowych obrońców, a para Mazurkiewicz-Jarun spisywała się najlepiej. Z kolei Marcin Radzewicz został przesunięty na lewą obronę z konieczności, zrobił co do niego należało, ale zgodzę się, że drużyna więcej pożytku mogłaby mieć z Radzewicza grającego w linii środkowej. Dlatego też w zimowym okienku transferowym będziemy szukali dobrego zawodnika na lewą stronę obrony.
Linia środkowa urasta powoli do piłkarskiej wizytówki Arki. Wypada się z tego tylko cieszyć. Ja też jestem zadowolony. Chociaż na jakość gry tej formacji musieliśmy trochę poczekać. Dojście Petra Benata i Tomasza Jarzębowskiego pozwoliło uspokoić grę środkowej linii, a poczynaniom całej drużyny nadać charakter gry kombinacyjnej, bardziej przemyślanej, z większą ilością podań i sytuacji podbramkowych. Oczywiście przyczyniła się do tego także gra innych pomocników, bo przecież Piotr Kuklis i Kuba Kowalski też znacznie poprawili jakość grania. Jednocześnie w tej formacji widzę jeszcze spore rezerwy i konieczność jej wzmocnienia, bo rywalizacja może wyjść wszystkim na dobre.
Atak Arki, to zagrożenie atakiem serca na ławce trenerskiej lub na trybunach.
Cóż, koń jaki jest każdy widzi. Rzeczywiście, napastnicy zawiedli mnie chyba najbardziej. Tercet Ivanovski, Arifović, Surdykowski miał tylko przebłyski dobrej gry, a to za mało, aby wystawiać im pozytywne oceny. Młody Słowiński miał dobre kilkanaście minut w debiucie, ale zamiast mu to pomóc, to w kolejnych boiskowych epizodach wypadał słabiej. Na szczęście widzę, że już zszedł na ziemię, więc powinno być tylko lepiej. Nie ukrywam, że szukamy napastnika, który wzmocniłby nasz zespół.
Porozmawiajmy teraz o dwóch zawodnikach z którymi panu jakby nie po drodze. Mowa o Marcinie Budzińskim i wspomnianym już Mirko Ivanovskim. Efekt może być taki, że obaj opuszczą Arkę już w zimowym okienku transferowym. Co nie byłoby najlepszym rozwiązaniem.
Najlepszym dla kogo? Ci dwaj piłkarze to dwa inne problemy. Budziński jest związany emocjonalnie z Arką i to dobry objaw. Marcin musi się jednak zdecydować co chce w futbolu osiągnąć. Piłka to nie jest 90 minut w meczu, to nie jest nawet uczestnictwo w treningach. Piłka jest zaborcza i wymaga podporządkowania przez 24 godziny na dobę, wymaga profesjonalnego podejścia do zawodu. Ja tak pojętego profesjonalizmu u Budzińskiego nie widzę. I to jest problem. Bardziej jego niż mój. Ja Marcina nie skreśliłem, nadal jest w klubowej kadrze. Czekam, aż pokaże, że zależy mu na występach w lidze.
A Ivanovski?
To niewątpliwie utalentowany napastnik, o takich się mówi, że mają papiery na granie. Mirko nie do końca jednak rozumie, że piłka nożna to sport zespołowy, że oprócz indywidualnych popisów liczy się także dobro całego zespołu. Trzeba po prostu umieć żyć w grupie. Bycie reprezentantem Macedonii to nie jest jeszcze stała przepustka do grania w Arce. Mirko nie potwierdza swoim zachowaniem, że na występach w Gdyni mu zależy, a wręcz opowiada, że chciałby grać w innym zespole. Jakby zapomniał, że ma jeszcze ważny kontrakt w Arce. I na tej podstawie zarówno on jak i Budziński nadal pozostają naszymi piłkarzami, a do mnie nie dotarła informacja, aby jakiś inny klub był nimi zainteresowany.
Pan natomiast deklaruje chęć pozyskania obrońcy, pomocnika i napastnika. Mówił pan nawet, że ma listę takich zawodników, których chciałby zimą pozyskać. Tymczasem w Gdyni zaczynają się swoiste castingi, jest czterech zawodników, kolejne przyjazdy na testy są zapowiedziane.
Nie wycofuję się z tego, że wiem kogo chciałbym w Arce widzieć. Chcę by ci piłkarze rozpoczęli z nami treningi już w styczniu i przepracowali cały okres przygotowawczy. A te castingi o których pan mówi. Potrwają tylko do 2 grudnia. Jeżeli w tym czasie trafi się jakaś futbolowa perełka to z niej skorzystamy.
Rozmawiał Jan Woźniacki / Dziennik Bałtycki
Copyright Arka Gdynia |