Aktualności
17.10.2011
Marcin Baszczyński: "Pokazać siłę z Ekstraklasy". (ksppolonia.pl)
"Puchar Polski jest zawsze czymś odrębnym. Musimy pokazać, że to my jesteśmy siłą z Ekstraklasy" - mówi Marcin Baszczyński. Z "Baszczem" rozmawialiśmy o meczu z Arką i o kontuzjach, które wyeliminowały go z gry na prawie dwa miesiące.
Jakub Kwiecień: Czy szatnia Polonii wciąż żyje kontrowersjami z soboty?
Marcin Baszczyński: Na pewno. Ta sprawa nie ucichnie, aż do momentu wyjazdu do Gdyni. Chłopaki cały czas dyskutują, bo to naprawdę boli. Szczególnie, gdy coś takiego dzieje się w ostatniej minucie.
O pomyłkach sędziowskich mówi się także w kontekście meczu Wisły z Jagiellonią.
Tam też miały miejsce ogromne pomyłki. Sędzia chyba nawet sam się do tego przyznał i przeprosił. Jednak wiadomo, że takie sytuacje bolą piłkarza, a przeprosiny niewiele dają.
Przejdźmy do meczu z Arką. W Gdyni zapewne większe szanse na występ będą mieli zawodnicy, którzy ostatnio sobie nie pograli.
Nie wiem, czy trener zdecyduje się na jakieś zmiany. Czy - tak jak w Radzionkowie - da szansę tym, którzy grali mniej... Zobaczymy, jaka będzie koncepcja trenera. Dzisiaj rozmawialiśmy już na temat samego meczu. Trener ostrzegał nas, że ten pojedynek musimy potraktować, jak spotkanie ligowe i mocno powalczyć o awans.
W przypadku Marcina Baszczyńskiego głód piłki musi być wielki.
Sam się zastanawiam, w jakiej jestem formie. Od meczu z Bełchatowem, w którym zagrałem po raz ostatni, minęło już chyba półtora miesiąca albo nawet więcej. To splot wszystkich dziwnych kontuzji, które mnie spotkały. Naprawdę rzadko mi się to zdarzało w przeciągu całej mojej kariery. Ale myślę, że ten pech już mnie opuścił.
Te kontuzje miały jakiś związek z dawnymi urazami?
Nie, nie. Wszystko zaczęło się od meczu na Widzewie. Po spotkaniu z Bełchatowem wyszły dolegliwości chrząstki, a wraz z nimi nasilił się ból. Później gdy byłem już w pełni zdrowy, to doszło do niefortunnego zdarzenia na treningu. Miałem podkręcony staw i znów pojawiły się obawy. Jeszcze później, w drodze na mecz do Wrocławia miałem pecha podczas rozruchu. Teraz mam tylko nadzieję, że ten pech odszedł ode mnie na dobre, tak jak odeszła słoneczna pogoda. Może mróz przyniesie mi coś lepszego.
Jak zespół Polonii podchodzi do rozgrywek Pucharu Polski?
To nie jest nic odkrywczego, że Puchar Polski jest najkrótszą drogą do Europy. Trzeba po prostu walczyć, o czym dziś dyskutowaliśmy. Tych meczów jest mało i trzeba się cieszyć, że możemy dodatkowo pograć w pucharze. Chyba każdy piłkarz lubi grać co trzy dni i woli walczyć na boisku niż trenować. Musimy podejść do spotkania ze stuprocentowym nastawieniem. Nie możemy się cofnąć. Musimy zrobić krok do przodu.
Czy zapadł panu w pamięć jakiś mecz z Arką Gdynia?
Z tego co pamiętam, grając w Wiśle, nie za bardzo szło nam w Gdyni. Były to dla nas ciężkie mecze. Ale to było dawno, jeszcze w Wiśle i na starym stadionie. Nie znam historii pojedynków Polonii z Arką, ale to jest zupełnie inny rozdział. Puchar Polski jest zawsze czymś odrębnym. Musimy pokazać, że to my jesteśmy siłą z Ekstraklasy.
Można chyba śmiało powiedzieć, że Arka to rywal trudniejszy od Ruchu Radzionków.
Z pewnością. Tym bardziej, że Arka jest w ostatnich meczach na fali wznoszącej. To bardziej doświadczona drużyna, która ma w swoich szeregach więcej zaprawionych w bojach zawodników. Zanosi się na trudny mecz, ale musimy go wygrać.
Jakub Kwiecień
Copyright Arka Gdynia |