Aktualności
10.10.2011
Arka strzeliła 5 bramek Zawiszy: "To był mój najlepszy mecz w poważnej piłce". (Przegląd Sportowy)
Przegląd Sportowy: Dwa gole i dwie asysty - z takim dorobkiem został pan bohaterem meczu Arka - Zawisza. Którą z tych sytuacji było najtrudniej zamienić na bramkę?
Paweł Flis: To był mój najlepszy mecz w poważnej piłce. Długo czekałem na taki występ, ale bohaterem się nie czuję. Liczy się jednak przede wszystkim drużyna i to, że razem pokonaliśmy lidera. Tak na gorąco też trudno mi analizować te wszystkie akcje. Przy moich golach asysty zaliczył Kuba Kowalski. Były to na tyle dobre podania, że nie pozostało mi nic innego jak posłać piłkę do siatki.
Jak w ataku współpracowało się panu z Ensarem Arifoviciem, który jest od pana o 11 lat starszy?
Nie jest dla mnie ważne z kim gram, bo staram się jak najlepiej współpracować z każdym, ani też nie stanowi dla mnie problemu pozycja, na której jestem ustawiany. Najlepiej czuję się jako cofnięty napastnik, ale nie ma problemu, gdy trzeba zagrać i na lewym skrzydle. W tym meczu najważniejsze było dla mnie to, że dostałem szansę występu w tak dużej liczbie minut. Wcześniej nie miałem ku temu okazji.
W końcówce meczu trener Nemec zmienił pana. Chciał dać panu możliwość zejścia do ławki na "brawach" czy też uznał, że brakuje panu sił?
Owacja publiczności była niesamowita. Jednak nie sądzę, aby to był ukłon trenera w moją stronę. Po prostu dałem z siebie wszystko i szkoleniowiec najwyraźniej uznał, że potrzebuję zmiany. Trudno mi jeszcze wytrzymać pełne 90 minut w takim tempie.
Tak znaczna jest różnica poziomu między Młodą Ekstraklasą, gdzie dotychczas pan grał a Arką?
Na pewno jest duża. Dlatego zdecydowałem się na wypożyczenie do Gdyni, bo w Ruchu czekałyby mnie tylko kolejne mecze w Młodej Ekstraklasie. A chciałem sprawdzić się w dorosłej piłce, w innym otoczeniu. Przede wszystkim w I lidze gra się przy kibicach, których w Młodej Ekstraklasie brakuje. Jest doping, inna oprawa spotkań.
W Arce dopiero w siódmym meczu dostał pan szansę gry od pierwszej minuty. Dlaczego tak długo trwała aklimatyzacja?
Zaraz po przenosinach do Gdyni doznałem kontuzji. Na dwa tygodnie byłem wyłączony z treningu. Potem cierpliwie czekałem na szansę, bo rywalizacja o "11" jest u nas duża, a trener każdemu daje możliwość wykazania się. Walka o miejsce w podstawowym składzie dobrze służy nam wszystkim.
Jaki wpływ na pańską karierę ma Paweł Sikora, asystent trenera Nemca w Arce?
Myślę, że pomógł mi trafić do Gdyni. Spotkaliśmy się już kilka lat wcześniej. Grałem wtedy w juniorach w Salosie Szczecin. Trener Sikora nie prowadził mnie bezpośrednio, bo pracował z innym rocznikiem, ale z tamtego okresu dobrze mógł poznać mojej możliwości.
Co musi się stać, aby Arka wykupiła pana z Ruchu?
Szczerze mówiąc nie wiem. Na ten sezon zostałem wypożyczony i to było dla mnie najważniejsze. Nie znam warunków, kiedy, czym, a tym bardziej za ile mógłbym na stałe przejść do Gdyni. Na razie nad tym nie myślę. Nie zastanawiam się też ile jeszcze strzelę goli. Chcę grać jak najlepiej i z jak największym pożytkiem dla drużyny. Bo jeśli zespół gra dobrze to i mi łatwiej o dobre okazje na boisku do strzału.
Jacek Główczyński
Copyright Arka Gdynia |