Aktualności
08.10.2011
Nokaut lidera. (SportoweFakty.pl)
W szlagierowym pojedynku pomiędzy dwiema uznanymi firmami w Gdyni padł hokejowy rezultat 5:2. Niepokonany dotychczas lider z Bydgoszczy został znokautowany przez naładowanych Arkowców, którzy zagrali najlepszy mecz w sezonie. Widowisko mogło zadowolić nawet najwybredniejszych fanów futbolu, a zwłaszcza fragment między 28., a 37. minutą kiedy to strzelono aż pięć bramek. Goście nawet w najczarniejszych snach nie przypuszczali, że zainkasują nad morzem tyle bramek! Bohaterem spotkania został młodzieżowiec Bartosz Flis, który strzelił swoje dwie pierwsze bramki, a przy dwóch kolejnych asystował.
Spotkanie idealnie ułożyło się pod gospodarzy, którzy od pierwszego gwizdka sędziego niesamowicie zmotywowani natarli na gości z Bydgoszczy. Już w 11. minucie Petr Benat trafił do pustej siatki z 5. metrów po dokładnym podaniu bohatera całego meczu Bartosza Flisa z lewej strony pola karnego.
To był jednakże dopiero przedsmak tego co wydarzyło się między 28. i 37. minutą, kiedy to strzelono aż pięć bramek, a emocje były niczym podczas jazdy na rollercosterze! W 28. minucie ponownie asystował Flis, który podał w tempo do Bośniaka Ensara Arifovicia. Napastnik Arki, który zastępował nieobecnego Mirko Ivanovskiego - huknął płasko w długi róg i futbolówka po rękach Andrzeja Witana po raz drugi ugrzęzła w siatce Zetki.
Odpowiedź Zawiszy była natychmiastowa. Aktywny Jakub Wójcicki dośrodkował płasko z prawego skrzydła, a niepilnowany Adrian Błąd z około 12 metrów uderzył natychmiast, płasko po ziemi. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i całkowicie zaskoczyła zasłoniętego Marcina Juszczyka. Było to już ósme trafienie błyskotliwego pomocnika gości w tym sezonie.
Wystarczyły zaledwie dwie minuty i Arka ponownie wyszła na dwubramkową przewagę. Jak zwykle z lewej strony, z rzutu wolnego dośrodkował Marcin Radzewicz, a Tomasz Jarzębowski uprzedził w polu karnym Witana i ni to głową, ni to barkiem skierował piłkę do bramki gości z Kujaw.
Po kolejnych 5. minutach zabójczy kontratak wyprowadzili żółto-niebiescy. Błyskawiczna kontra gospodarzy, rozpoczęła się długim przerzutem Radzewicza do będącego na prawym skrzydle Jakuba Kowalskiego, który precyzyjnie podał do wbiegającego w pole karne Flisa, a ten ponownie nie dał szans Witanowi.
To nie był jednakże koniec emocji i "szalonego" meczu w Gdyni! Już minutę później będący sam przed polem karnym Patryk Klofik oddał cudowny strzał z ok. 25 metrów w okienko bramki gospodarzy i Juszczyk nie miał nic do powiedzenia. W ciągu zaledwie 9. minut liczna publiczność w Gdyni, w tym prawie 900 kibiców niebiesko-czarnych z Bydgoszczy - zobaczyła aż pięć bramek!
Niewiele mniej emocji ale za to tylko jedną bramkę mieliśmy w drugiej połowie spotkania, w której tempo meczu wyraźnie spadło. Głównie za sprawą gospodarzy, którzy postanowili za radą trenera Petra Nemeca zewrzeć szyki i oczekiwać na własnej połowie na dogodne kontrataki.
Mało brakowało, a taka postawa skończyła by się kontaktowym golem dla Zawiszan. Już dwie minuty po gwizdku arbitra Juszczyk uratował Arkę, gdy po dośrodkowaniu z wolnego byłego Arkowca Pawła Zawistowskiego dobrze z bliska główkował Wójcicki, ale bramkarz Arki sparował piłkę na róg.
W 64. i 66. minucie golkiper gospodarzy ponownie wystąpił w "świetle" jupiterów, gdy dwukrotnie wychodził zwycięsko z pojedynków sam na sam przeciwko Wójcickiemu! W obu tych sytuacjach piłkarze trenera Janusza Kubota mieli dobitki, ale fatalnie przestrzelili z bliska najpierw Zawistowski, a potem Klofik.
Niewykorzystane okazje szybko zemściły się na gościach z Bydgoszczy. Gwoździem do trumny Zawiszy była sytuacja z 71. minuty. Po krótkim rozegraniu rzutu rożnego pomiędzy Kowalskim, a Arifovićem, ten pierwszy dośrodkował do Flisa, który pokonał Witana uderzeniem głową. Lider został znokautowany i posłany na dno przez wyjątkowo tego dnia dobrze dysponowaną żółto-niebieską armadę pod wodzą trenera Nemeca.
Aleksander Wójcik
Copyright Arka Gdynia |