Aktualności
07.10.2011
Czy żółto-niebiescy jako pierwsi ograją lidera? (trojmiasto.pl)
Październik jest doskonałym miesiącem, aby Arka przypomniała się z dobrej strony krajowym sympatykom futbolu. W sobotę w meczu z liderem I ligi oraz 19 października w 1/8 finału Pucharu Polski gdynianie wrócą na antenę ogólnopolskich stacji telewizyjnych. Jednak przede wszystkim żółto-niebiescy zamierzają pokazać się dobrą grą i zwycięstwami. Seria wygranych ma rozpocząć się w sobotę o godzinie 17.30 od pojedynku z Zawiszą Bydgoszcz.
19 października o godzinie 18.30 mecz z Gdyni o ćwierćfinał Pucharu Polski pokaże TVN Turbo. Jednak gdynianie na razie nie myślą o spotkaniu z Polonią Warszawa. Najważniejsza jest dla nich walka o ligowe punkty, tym bardziej, że znów dochodzi do zagęszczenia kalendarza i gry systemem sobota-środa.
Prawa do pokazywania meczów I ligi zyskał właśnie Orange Sport. Pierwsza transmisja będzie emitowana z Gdyni. Głównym magnesem jest gra lidera, który w tym sezonie nie poniósł jeszcze żadnej porażki, ale nie bez znaczenia jest również to, że Arka gra na najnowocześniejszym stadionie w I lidze, a także fakt, że naprzeciw siebie stają kluby, które na zapleczu ekstraklasy jako jedyne mogą pochwalić się średnią frekwencją wynoszącą ponad pięć tysięcy widzów na mecz.
Gdynianie liczą, że w sobotę będzie ich znacznie więcej. Tylko sympatycy gości wystąpili o 858 wejściówek i są to miejsca, które udostępnione zostaną w specjalnym sektorze. Natomiast nie będzie żadnych przeszkód, aby kibice Zawiszy zajmowali miejsce również na ogólnodostępnych trybunach.
- Dla publiczności przygotowujemy pozapiłkarskie atrakcje. Występować będą cheerleaders Asseco Prokomu Gdynia, w przerwie nagrodzimy najlepsze drużyny młodzieżowe Stowarzyszenia Inicjatywa Arka, a ponadto podczas spotkania kręcone będą zdjęcia do reklamówki Gdyni. Z tego względu zależy nam również, aby trybuny były jeszcze bardziej niż zwykle żółto-niebieskie - podkreśla Tomasz Rybiński, rzecznik prasowy klubu.
Piłkarzom najbardziej zależy oczywiście na punktach. Okazja nadarzy się niebywała, bo Arka trzy z czterech najbliższych meczów rozegra u siebie. - Te mecze dadzą ostateczną odpowiedź, na co nas stać. Jeśli wygramy, to możemy jeszcze doskoczyć do czołówki. I na to liczę. Już w trzech ostatnich meczach pokazaliśmy charakter, sporo kombinacyjnej piłki i to my byliśmy w nich bliżsi zwycięstw niż rywale - podkreśla Petr Nemec, pod którego wodzą żółto-niebiescy wygrali dotychczas tylko dwa spotkania ligowe. - Nie pamiętam, aby w zespole, z którym pracowałem, po 12 meczach było tak mało wygranych. Trzeba to zmienić - dodaje szkoleniowiec.
Pełny optymizm panuje również w szatni. - W poprzednim sezonie grając w Miedzi nie tylko ograliśmy w Legnicy Zawiszę, ale jeszcze temu rywalowi strzeliłem gola. Co prawda po awansie do I ligi drużyna się bardzo zmieniła, ale przecież musi kiedyś przegrać pierwszy mecz. Zrobimy wszystko, aby to się stało w Gdyni - zapewnia Tomasz Jarzębowski, który na stadionie przy ul. Górskiego jeszcze nie grał w podstawowym składzie.
- Stadion, infrastruktura i kibice są w Gdyni na poziomie ekstraklasy. Na razie brakowało tylko wyników. Jednak po tym, co widzę w szatni, jaka jest pozytywna atmosfera, to i na boisku powinniśmy się prezentować znacznie lepiej. Osobiście nigdy nie patrzę w kalendarz, nie analizuje, co się może zdarzyć. Najważniejszy jest tylko najbliższy mecz. I teraz też myślę wyłącznie o Zawiszy - przekonuje Jarzębowski, który w Arce przewidywany jest do gry zarówno na obu bokach obrony, jak i pozycji defensywnego pomocnika.
Zawisza dotychczas osiem meczów wygrał i cztery zremisował. Na wyjazdach stracił tylko jednego gola, w Świnoujściu. W Niecieczy, Stróżach, Grudziądzu i Katowicach zachował czyste konto. - To drużyna o silnej drugiej linii. Ma dobrze zorganizowaną defensywę oraz potrafi szybko, 3-4 podaniami wyprowadzać groźne kontry. Musimy się przeciwstawić temu stylowi i przede wszystkim nie tracić głupich bramek. Na strzelenie gola musimy się dużo napracować, a sami tracimy stanowczo zbyt łatwo - ocenia trener Nemec, który czwartkowy trening zamknął przed kibicami i mediami.
We wspomnianej drugiej linii Zawiszy ważną postacią jest . Pomocnik, który w poprzednim sezonie grał w Arce, dla bydgoszczan zdobył już w bieżących rozgrywkach cztery gole.
- Jak chyba każdy piłkarz, gram tam, gdzie mnie chcą. Z Gdyni nie chciałem odchodzić. Nawet uważałem, że powinienem tutaj zostać i naprawić to, co się stało, powalczyć o powrót do ekstraklasy, udowodnić, że nie jestem słabym piłkarzem. Jednak z Arki nie dostałem żadnej oferty. Dlatego gram dla Zawiszy, który wykupił mnie z Białegostoku - wyjaśnia Zawistowski, który w Gdyni grał jedynie na zasadzie wypożyczenia z Jagiellonii. To kolejny piłkarz, z którego Arka zbyt łatwo zrezygnowała po degradacji, wychodząc z założenia, że prościej będzie zbudować zespół z nowych graczy.
Obecnie trener Nemec wrócił do koncepcji gry "11" złożoną wyłącznie z piłkarzy, których przed wakacjami nie było w pierwszej drużynie. W sobotę na boisku nawet z rezerwy może nie wejść żaden z arkowców mających na koncie występy w ekstraklasie w poprzednim sezonie, gdyż Mirko Ivanovski dwa najbliższe spotkania opuści z uwagi na występy w reprezentacji Macedonii w ramach eliminacji do Euro 2012.
jag.
Copyright Arka Gdynia |