Aktualności
13.09.2011
Czy żółto-niebiescy w końcu się podniosą? W środę Arka musi pokonać Dolcan Ząbki. (naszemiasto.pl)
Czy ostatnie zawirowania w zespole i zesłanie do rezerw Michała Płotki oraz Wojciecha Wilczyńskiego wpłyną na zespół Arki mobilizująco? Czy w końcu w środę zobaczymy na boisku inne oblicze żółto-niebieskich? - Chciałbym, żeby tak było. Stąd też takie, a nie inne moje decyzje - mówi trener Petr Nemec. Kolejnym rywalem gdynian w walce o ligowe punkty będzie Dolcan Ząbki.
We wtorek trener Petr Nemec zdecydował się na przesunięcie do rezerw dwóch piłkarzy - Michała Płotki oraz Wojciecha Wilczyńskiego. To efekt zapowiadanych wcześniej zmian, które mają wstrząsnąć zespołem. - Jeśli zdecydowałem się na taki ruch, to oznacza to, że w moim przekonaniu atmosfera powinna się uzdrowić - tłumaczy szkoleniowiec Arki. Czym narazili się obaj zawodnicy? - W zespole panowała zła atmosfera, poza tym niektórzy gracze lekceważyli moje decyzje - grzmi Czech. - Tak być nie może! Piłkarze powinni zrozumieć, że to koniec zabawy. Wierzę, że teraz zaczną zostawiać za Arkę serce na boisku. Do tej pory to tylko gadali o tym w szatni, a efektów nie było.
Trener Nemec ma u większości kibiców kredyt zaufania. - Pewnie, że to mobilizuje. Jeśli tak w rzeczywistości jest, to cieszy mnie to - przyznaje Nemec. - Uważam, że kibice kierują się tym jak pracuję. I widzą, że pracuję uczciwie. Dostrzegają również konieczność wstrząśnięcia zespołem. Zawodnikom może nie podobać się to czy owo, ale na boisku muszą dać z siebie wszystko. Tak to widzę. Dopiero po wygranym meczu możemy wspólnie usiąść i porozmawiać o problemach. Ich podstawowym obowiązkiem jest zostawienie serca na boisku - zaznacza opiekun gdynian.
W środę jego podopieczni zagrają z Dolcanem, prowadzonym przez ambitnego Roberta Podolińskiego.
- W moim zespole panuje lekki niedosyt po ostatnim meczu z Wisłą Płock - mówi nam opiekun Dolcanu Ząbki.
- Naprawdę niewiele nam brakowało, aby mieć na koncie więcej punktów. W większości meczów mogliśmy ugrać "coś" dodatkowo. Brakowało nam szczęścia, no może poza pojedynkiem z Flotą. Gra mojego zespołu zmierza w dobrym kierunku. O konfliktach i napiętej sytuacji w Arce w ogóle nie myślimy. Nie zaprząta nam to głów. Mamy bowiem nad czym pracować w Dolcanie. Jeśli wyeliminujemy błędy to możemy w tej lidze powalczyć z każdym.
Szkoleniowiec klubu spod warszawskich Ząbek mimo problemów trapiących Arkę nie stawia jeszcze na żółto-niebieskich krzyżyka. - Oceniając Arkę z perspektywy stadionu, kibiców i tradycji nie może dziwić, że nikt tam nie jest zadowolony z osiąganych wyników - mówi Podoliński. - Jest to klub, który śmiało powinien bić się o ekstraklasę. I wcale nie jest powiedziane, że o takie miejsce nie będzie walczyć. Powiem więcej, nawet powinien. Specyfika ligi polega na tym, że seria 3-4 zwycięstw może wywindować zespół w górę tabeli. Ja bym Arki nie skreślał, bo to dobra drużyna. Mają w swoich szeregach kilku bardzo dobrych piłkarzy. Uważam, że Arka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Mam jednak nadzieję, że nie powie tego słowa w meczu z nami.
Najskuteczniejszym strzelcem Dolcanu jest Maciej Tataj, który w przeszłości grał na boiskach ekstraklasy. Występował w Polonii Warszawa oraz Koronie Kielce. Ale to nie on jest najważniejszą postacią tej drużyny. - Gra Dolcanu opiera się na zespołowości. Musimy stanowić monolit, niestety zbyt często zdarzają nam się błędy indywidualne - zaznacza Robert Podoliński. - Musimy popracować nad skutecznością. Stwarzamy parę sytuacji, ale brakuje wykończenia. Zbyt łatwo tracimy bramki. Myślę, że jest to niejako spowodowane lekkomyślnością i brakiem odpowiedzialności. Poza tym jesteśmy zespołem agresywnym, dużo walczącym i biegającym. Dobrze prezentujemy się fizycznie. Jest nad czym pracować. Widzę jeszcze pewne niedoskonałości oraz niedociągnięcia
Kibice Arki wierzą po cichu, że w środę zobaczą inne, lepsze oblicze zespołu. - Chciałbym, żeby tak było. Stąd też takie, a nie inne moje decyzje - podsumowuje trener Nemec.
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |