Aktualności
21.08.2011
Wyczekiwane zwycięstwo. (Express Gdyński)
Pięć kolejek musieli czekać kibice Arki na pierwsze trzy punkty żółto-niebieskich w I lidze. Teraz powinno być już tylko lepiej.
- Musimy wygrać i to najlepiej jak najwyżej – mówił ostatnio Ekspressowi Wojciech Wilczyński. – Tylko wtedy zrehabilitujemy się przed naszymi kibicami.
Jak powiedział. Tak też zrobił. Pomocnik walnie przyczynił się do zwycięstwa Arki zdobywając jedną z bramek w sobotnim meczu. Zacznijmy jednak od początku.
- Dziś desygnowałem do gry walczaków, bo tacy zawodnicy byli potrzebni – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Petr Nemec. – Każdy musi zrozumieć, że jeśli nie włoży w grę całego serca nie będzie u mnie grał.
Od przegranego 1:2 meczu z Termaliką Nieciecza w klubie o niczym innym się nie mówił jak tylko o chęci udowodnienia przed sobą i kibicami, że gdynianie są w stanie wygrywać w pierwszej lidze. Dodatkowo atmosferę w klubie podkręcali kibice, którzy zaczęli pisać oficjalne listy do władz klubu, w których wyrażali swoją niechęć do prowadzonych w Arce rządów. W takich warunkach na pewno piłkarzom też nie było łatwo skupić się na treningach. Obawy okazały się jednak bezpodstawne, gdyż żółto-niebiescy rozegrali najlepsze zawody w tym sezonie. Zwiastunem dobrej formy był już mecz w Niecieczy, ale dopiero teraz żółto-niebieski okręt w pełni rozwinął swoje skrzydła. Szybkie, pomysłowe akcje, prowadzone z niespotykanym ostatnio w Gdyni rozmachem porwały kibiców do gorącego dopingu.
Arka zaczęła w ustawieniu można powiedzieć zaskakującym. Problem z młodzieżowcem trener Nemec rozwiązał wprowadzając do bramki młodego Michała Szromnika.
- Wiedzieliśmy, że w bramce stoi młody chłopak, więc nakazałem moim zawodnikom oddawanie strzałów z dystansu – komentował szkoleniowiec gości Grzegorz Wesołowski.
Na lewej obronie zagrał natomiast Marcin Radzewicz, co nie przeszkodziło nominalnemu pomocnikowi w oddawaniu strzałów na bramkę przeciwnika. Po raz pierwszy od początku zagrał Bartosz Niedziela, notując, dopóki starczyło mu sił, bardzo dobry występ. W ataku osamotniony biegał Mirko Ivanovski.
Tym razem miejsca nawet na ławce rezerwowych zabrakło dla Arifovicia, Łągiewki i Kowalskiego.
- Arifović, Kowalski, Łągiewka mieliby miejsce na ławce, gdyby nie przepis o młodzieżowcu, który zmusza mnie do posadzenia na niej dwóch młodych zawodników – tłumaczył swoją decyzję szkoleniowiec Arki. Gdynianie ochoczo ruszyli do ataków i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 25 minucie świetną akcje przeprowadził Niedziela, zagrał wzdłuż bramki a tam Ivanovski nie miał prawa spudłować.
Niespodziewanie prowadzenie Arka utrzymała tylko 7 minut. Po dośrodkowaniu w pole karne z prawie połowy boiska nieporozumienie młodego Szromnika i Mazurkiewicza wykorzystał Zaniewski.
Jednak gdynianie objeli prowadzenie jeszcze przed przerwą. W 41 minucie piłka po rykoszecie trafiła pod nogi Wojciecha Wilczyńskiego a ten płaskim strzałem pokonał bramkarza Olimpii.
Po zmianie stron sytuacja na boisku nadal panowała Arka. W 61 minucie wynik ustalił Piotr Kuklis, finalizując akcję Marcina Radzewicza.
- Zagraliśmy mądrze i zasłużenie wygraliśmy – skomentował trener Petr Nemec. – Zagraliśmy tak jak sobie założyliśmy. Nikt nie odstawiał nogi. Takich zawodników potrzebuję i liczę, że tak będą grac dalej.
Łukasz Krzemiński
Copyright Arka Gdynia |