Aktualności
07.08.2011
Arka przegrała w Nowym Sączu 0:3. Czas "odpalić"!
Sandecja: Kozioł - Makuch, Frohlich, Dymkowski, Woźniak - Jędrzejowski, Berliński, Durić, Eismann (66' Janić), Chmiest (73' Gawęcki), Aleksander (84' Wiśniewski).
Arka: Juszczyk - Krajanowski, Jarun, Siebert, Strzelecki - Kowalski, (46' Niedziela), Czoska, Kasperkiewicz, (54' Budziński), Radzewicz - Arifović - Surdykowski (64' Ivanovski).
żółte kartki: Czoska - Chmiest, Aleksander
czerwona kartka: Dymkowski (84' faul na Ivanovskim)
Sędzia: Marek Karkut (Warszawa)
Widzów: ok. 5000 ( w tym 150 sympatyków Arki)
W wyjściowym składzie Arki mieliśmy zmiany, których można było się spodziewać. Pierwsze spotkanie w barwach Arki w tym sezonie rozgrywali Omar Jarun, a także Mateusz Siebert. Od początku w linii pomocy grał Paweł Czoska.
Pierwszy kwadrans to lekka przewaga Arki, ale na boisku dominował generalnie z obu stron chaos. Stąd liczne podpowiedzi obu trenerów z ławek rezerwowych. Mieliśmy także niezbyt udane próby strzałów. Najpierw niecelne w 4 min. Milana Djuricia ze strony Sandecji, a następnie w 10 min. Piotra Kasperkiewicza oraz w 12 min. zablokowany przez zawodnika gospodarzy strzał będącego kapitanem Arki w tym meczu Ensara Arifovića.
Aktywny starał się być Marcin Radzewicz, ale ani jego dośrodkowania, ani próby rajdów nie przyniosły efektów w postaci zagrożenia bramki gospodarzy.
W drugim kwadransie serca zabiły wszystkim mocniej w 19 min., ale bramka autorstwa znanego w Gdyni Marcina Chmiesta na szczęście dla Arki padła ze spalonego. To był jednak sygnał do tego, że gospodarze dążyć będą skuteczniej do zdobycia prowadzenia.
Co prawda jeszcze w 25 min. przed idealną szansą na strzelenie bramki dla Arki stanął Janusz Surdykowski, ale piłkę sprzed pustej bramki „sprzątnął“ mu skutecznie interweniujący Marcin Dymkowski.
Potem mieliśmy „zabójcze“ 7 minut gospodarzy , a w roli głównej wystąpił inny były piłkarz Arki Arkadiusz Aleksander. Najpierw w 31 min. zamienił na bramkę rzut karny podyktowany przez sędziego za faul (? nasi zawodnicy mają wątpliwości) Mateusza Sieberta właśnie na ...Aleksandrze. Sam poszkodowany nie dał szans Marcinowi Juszczykowi mocnym strzałem w swój prawy róg bramki. Arkowcy wyraźnie się pogubili. Już 3 minuty później mogło być 2:0 dla gospodarzy, lecz na szczęście piłkę po strzale głową …Aleksandra, wybił z linii bramkowej Damian Krajanowski.
Niestety, utrata kolejnej bramki została przesunięta tylko nieco w czasie. Po faulu Marcina Radzewicza na Patryku Jędrzejowskim sędzia podyktował rzut wolny. Po dośrodkowaniu Pavla Eismanna tym razem strzał głową Aleksandra, który uprzedził Juszczyka, wpadł do siatki i Sandecja podwyższyła prowadzenie na 2:0.
W podobnej sytuacji – dwubramkowej straty - znaleźli się żółto-niebiescy tydzień temu, ale w meczu z Piastem udało im się trafić jeszcze w końcówce I połowy. Tu mimo wysiłków Jakuba Kowalskiego czy Marcina Radzewicza nie udało się i na II połowę Arka wychodziła przed niezwykle trudnym zadaniem.
W przerwie trener Petr Nemec dokonał jednej zmiany. Za Jakuba Kowalskiego wszedł Bartłomiej Niedziela. To jednak gospodarze byli blisko podwyższenia prowadzenia, a mógł tego dokonać oczywiście nie kto inny jak Aleksander. Tym razem w 49 min. piłka po jego strzale głową minimalnie minęła spojenie bramki żółto-niebieskich.
W 57 min. za Piotra Kasperkiewicza na plac gry wszedł Marcin Budziński. Minutę później Arka zagroziła bramce Sandecji z rzutu wolnego. Groźny strzał Pawła Czoski obronił jednak pewnie bramkarz gospodarzy Marek Kozioł.
Idealną sytuację na zdobycie kontaktowego gola miała jednak Arka w 63 min. W sytuacji sam na sam znalazł się Janusz Surdykowski, ale przegrał pojedynek z bramkarzem gospodarzy. Za chwilę w jego miejsce wszedł Mirko Ivanovski, tak więc trener Petr Nemec postawił wszystko na jedną kartę. W 70 min. mieliśmy kolejną kapitalną interwencję mającego dzisiaj znakomity dzień Kozioła. Tym razem obronił strzał niezwykle aktywnego Bartka Niedzieli z 12 metrów…
Jak widać Arka w newralgicznych momentach nie potrafiła zdobyć bramki i to było główną przyczyną, że gospodarze cały czas mimo słabnięcia z minuty na minutę, mieli wciąż wolę walki i skutecznie bronili dwubramkowego prowadzenia.
Jak zwykle w piłce “nie wykorzystane sytuacje się mszczą” i w 80 min. przeżyliśmy kolejną bardzo gorzką pigułkę. Po raz trzeci do siatki Arki trafił Arkadiusz Aleksander. Tym razem piłkę wyłożył mu Patryk Jędrzejowski. Bramka ta w naszym obozie wzbudziła jednak trochę kontrowersji gdyż aż trzech zawodników gospodarzy znalazło się poza naszą linią obrony, która sygnalizowała pozycję spaloną.
Jędrzejowski minutę później sam znalazł się w idealnej sytuacji ale posłał piłkę nad poprzeczką. Doprawdy trudno zrozumieć jak w tak łatwy sposób gospodarze mogli dochodzić do takich sytuacji.
Jedynie w 86 min. sytuacja się odwróciła i w sytuacji gdy ruchliwy Mirko Ivanovski wychodził na czystą pozycję, faulem ratował się Marcin Dymkowski. Za to wyleciał z boiska, ale gola dla Arki nie było. Zresztą on by już nic nie zmienił, a podsumowaniem tego spotkania była kolejna sytuacja “sam na sam” Dariusza Gawęckiego, który posłał jednak piłkę obok słupka.
Zwycięstwo gospodarzy więc wysokie, ale sam przebieg meczu nie oddaje aż takiej różnicy. Ewidentnie jednak to Sandecja zaprezentowała dziś znakomitą skuteczność i błędy żółto-niebieskich wykorzystała bezlitośnie. Na drodze do bramki gospodarzy stała nieskutecznośc, ale i świetnie interweniujący bramkarz Marek Kozioł.
Tak więc po 3 kolejkach arkowcy są w tabeli I ligi na miejscu o którym nikt głośno przed rozgrywkami nawet by nie powiedział. To dopiero początek rozgrywek, ale i tak jak falstart zaliczyła Sandecja, a dzisiaj się odbudowała na Arce, tak i żółto-niebiescy muszą “odpalić” już w następnej kolejce. Inaczej dzwonek ostrzegawczy zacznie brzmieć głośniej.
Obszerny skrót z tego meczu okiem naszej kamery Arka - TV zamieścimy jutro.
tr
Copyright Arka Gdynia |