TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

08.08.2006

2. kolejka: czarne chmury

Po pierwszej kolejce oczekiwania były spore. Niestety, co bardziej bujający w obłokach kibice zostali szybko i skutecznie sprowadzeni na ziemię. Poziom ligowej piłki, podobnie jak pogoda przeszedł załamanie i wyrównał do poziomu tradycyjnie drętwej i niestrawnej papki. Tak mały urodzaj na bramki mieliśmy ostatnio 30 lat temu. Całkiem niedawno posłowie skutecznie wymodlili deszcz, Kibicom w akcie desperacji pozostaje chyba prosić, aby następną mszę nasi przedstawiciele odprawili w intencji bramek w Orange Ekstraklasie. Może zaczną padać równie obficie.

Skoro mowa o pogodzie, ta jak powszechnie wiadomo jest dla bogaczy... Taka miała też być w tym sezonie dla najbardziej majętnych w naszej lidze: Legii Warszawa i Wisły Kraków. Tymczasem po dwóch kolejkach na fotelu lidera rozsiadł się GKS Bełchatów. Murowani faworyci poza krótką sambą w Warszawie zaprezentowali nam festiwal chały. Owszem cieszyć może fakt, że liga na starcie stała się bardziej wyrównana i na swój sposób ciekawsza Owszem mecze w Grodzisku Wielkopolskim i Gdyni mieściły się w średniej krajowej i można było je obejrzeć bez ucinania sobie drzemki. Ale na litość boską, po dwóch potencjalnie eksportowych zespołach nie tylko wypada, ale należy oczekiwać znacznie więcej. Tak, tak, to dopiero druga kolejka i z wielkim prawdopodobieństwem wszystko wróci do normy i na finiszu walka tradycyjnie toczyć się będzie o trzecie miejsce. Jeżeli tak ma być, to już chyba lepsza ta przepaść, niż równanie w dół.

Ponuro się zrobiło też w tak zwanej grupie pościgowej. Patrząc na seryjnie marnowane przez Marcina Robaka okazje, kibice w Kielcach nie raz westchnęli i pewnie westchną za Grzegorzem Piechną. Zespół z zębem, jakim miał być Lech w Lubinie raczej zaprezentował co najwyżej porcelanową koronkę. Jak inaczej nazwać granie na remis z wyraźnie zagubionym Zagłębiem? Czy miedziowa jedenastka jest w ogóle w stanie walczyć o najwyższe cele, skoro jej główny egzekutor i drugi snajper poprzedniego sezonu Michał Chałbiński zapytany o strzelecką niemoc obrusza się i z pretensją rzuca, że przecież na siłę nic nie strzeli. No a jakże… przecież każdy wie, że piłka sama wleci do bramki. Co z tego, że trener Josef Csaplar uczynił z Wisły Płock grający całkiem fajny futbol zespół, skoro po dwóch dobrych meczach wywalczył tyleż punktów co ambasador futbolowej rzeźni Górnik Łęczna? Kibiców Pogoni Szczecin niewątpliwie pocieszył Radosław Majdan, który z rozbrajającą szczerością wypalił po rozgromieniu Górnika, że sukcesem będzie dla niego utrzymanie. Mocarstwowe plany trenera Arki Wojciecha Stawowego można już dawno włożyć między bajki.

Chmury realizmu zasłoniły też świecące beztrosko i optymistyczne słonko kibicowskich nadziei nad Łodzią. Widzew został skarcony w Bełchatowie, a ŁKS po słabym meczu zremisował z Górnikiem Łęczna. Na dodatek przy alei Unii burzę wywołał Łukasz Madej, który bez pardonu zjechał trenera za to, że ten ma czelność sadzać go na ławce rezerwowych. Dosłało się też przeżywającemu drugą młodość Tomaszowi Hajto – szarej eminencji stojącej za spiskiem wymierzonym w nieboraka Madeja. Kto ma dobrą pamięć przypomina sobie od razu identyczne przepychanki tego piłkarza z Bogusławem Kaczmarkiem, transparent „Dla was żel, fury, kasa. Dla nas wstyd”, czy choćby historię ze sprzedażą medalu za Puchar Polski za pół dniówki. I gdzie poszła nauka?

Cieszyć się jedynie należy, że w całej tej ligowej słocie Radosław Matusiak zdobył kolejną bramkę, a udany debiut zaliczył dziewiętnastoletni Szymon Kaźmierowski. Resztę lepiej szybko zapomnieć i liczyć, że Legia i obie Wisły mimo wpadek godnie zaprezentują się na europejskiej arenie, a na następną tak ubogą w bramki kolejkę znów będziemy czekać trzydzieści lat. O lepszą frekwencję akurat możemy być spokojni. Za tydzień Orange Ekstraklasa zawita przecież do Szczecina, Warszawy, Krakowa, Łodzi i Kielc.

Mecz kolejki: Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
Jeżeli w ogóle można wybrać coś z tej lipy jaką zafundowali nam nasi ligowcy, to na małe wyróżnienie zasługuje spotkanie Górnika z Pogonią. W Zabrzu były chociaż trzy bramki. Szkoda, że świadkami ich były straszące pustkami trybuny. Jak mawiają Rosjanie: tam, gdzie nie ma ptaków nawet dupa jest słowikiem…
Drużyna kolejki: GKS Bełchatów
Po dwóch kolejkach niespodziewanym liderem Orange Ekstraklasy jest GKS BOT Bełchatów. Z zachwytami wstrzymajmy się do pojedynków piłarzy Oresta Lenczyka z silniejszymi rywalami. Pierwszy z nich już za tydzień w Warszawie.

Bohater kolejki: Radosław Matusiak
Napastnik Bełchatowa zdobył drugą bramkę i został pierwszym liderem klasyfikacji strzelców z prawdziwego zdarzenia. Trzeba jednak pamiętać, że gdyby sędzia tego meczu był aptekarzem, klasyfikacja strzelców Orange Ekstraklasy byłaby płaska jak stół. Nie był nim, więc z czystym sumieniem możemy pogratulować Matusiakowi, może nie tyle za ilości bramek, co systematyczności w ich zdobywaniu.

Żółte kartki:
Górnik Zabrze - Zero punktów i zero strzelonych bramek. No chyba, żeby policzyć te dwie „samobójcze” w meczu z Pogonią…W Zabrzu po drugiej porażce wszyscy powtarzali jak mantrę: jestem załamany, katastrofa... Dziwne to, bo katastrofa może nastąpić co najwyżej 26. maja. Na razie to tylko poważne ostrzeżenie. Tym poważniejsze, że teraz nie można już liczyć na cuda, fuzje i Polonię Warszawa. Druga liga coraz głośniej puka do drzwi zabrzańskiego klubu i taktyka udawania, że nikogo nie ma w domu staje się coraz bardziej ryzykowna. Szkoda tym bardziej, że na spadku tak zasłużonego klubu straciłaby atrakcyjność całej ligi.
Dla Komisji Ligi Ekstraklasy SA za karanie wybryków pojedynczych kibiców zamykaniem stadionu i skazywaniem na wątpliwą przyjemność oglądania meczów przy pustych trybunach.
Dla Dana Petrescu za skandaliczne zachowanie w Gdyni.
Dla Zagłębia Lubin za porażającą nieskuteczność i Michała Chałbińskiego za strzelecką niemoc.
Dla Łukasza Madeja za humory.
Dla Marcina Robaka za „celne strzały” na bramkę Gubca.


Czerwona kartka:
Legia Warszawa i Wisła Kraków – Przed meczem z Arką Dan Petrescu w ramach terapii grupowej zabrał swoich piłkarzy do fabryki kabli. Aż strach pomyśleć, gdzie weźmie ich po bezbramkowym remisie w Gdyni. Niezależnie od tego Rumunowi coraz bardziej puszczają nerwy, piłkarze narzekają, że narzuca im się trening z epoki Ceaucescu, a poprawy jak nie było, tak nie ma. Legia natomiast ostatni raz taką kiszkę odstawiała za czasów tercetu trenerskiego pod batutą Jacka Zielińskiego. Wysłannicy Szachtara Donieck, którzy na kilka dni przed batalią o Ligę Mistrzów podpatrywali w Grodzisku mistrza polski wypili chyba kilka głębszych za zdrowie sierotki losującej pary eliminacji…

Brawa: Dla Pogoni Szczecin – miał być kolejny blamaż i powód do kpin, tymczasem „Portowcy” zagrali krytykom na nosie i bez kłopotów rozjechali podbudowanego niezłym występem przeciwko Wiśle Górnika Zabrze. Zdobyli przy tym niemal połowę wszystkich bramek, jakie padły podczas 2. kolejki i po 36 próbach odczarowali stadion im. Ernesta Pola. Rehabilitacja godna pochwały.
Dla Szymona Kaźmierowskiego za udany debiut w ekstraklasie okraszony bramką
Dla kibiców Zagłębia Lubin za ciepłe przywitanie Franciszka Smudy
Dla starej gwardii Piotra Świerczewskiego i Tomasza Hajto za znakomite mecze przeciwko Legii i Górnikowi Łęczna
Dla Radosława Majdana za szczerość
Dla Michala Vaclavika za mecz z Lechem

Owacje na stojąco: Dla Roberta Kubicy i Otylii Jędrzejczak.
A jakże…

Rafał Miernik







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia