TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

25.05.2011

Arka - Legia 2:5. Mecz pełen dramatów. Relacja

Nie tak wyobrażaliśmy sobie ostatni mecz tego sezonu na stadionie w Gdyni. Arka przegrała z Legią 2:5, a przebieg meczu był nadzwyczaj dramatyczny, gdyż kończyli go w ósemkę!

 

29. kolejka Ekstraklasy

 

Arka Gdynia  - Legia Warszawa 2:5 (0:2)

Bramki: Szmatiuk 67' 69' - Manu 28, Radović 45' Kucharczyk 49' 60' Borysiuk 85'

 

Arka:  Moretto - Wilczyński (53' Zawistowski), Szmatiuk, Rozić, Noll - Ivanovski, Siebert, Bożok, Siemaszko (46' Czoska), Glavina (64' Budziński)-  Labukas

 

Legia Warszawa: Skaba - Rzeźniczak, Choto, Komorowski, Kiełbowicz - Manu (90' Szałachowski), Gol (66' Wolski), Cabral, Vrdoljak (55' Borysiuk), Radovic -  Kucharczyk

 

Żółte kartki: Siebert, Moretto - Vrdoljak

Czerwone kartki: Siebert (za dwie żółte)

 

Sędzia: Włodzimierz Bartos (Łódź).

 

Widzów: 7580

 

W środowy wieczór wszystkich kibiców Arki spotkało ogromne rozczarowanie. Po wygranej z Polonią Bytom odżyły nadzieje na to, że uda się dla Gdyni utrzymać Ekstraklasę i być może nawet na kolejkę przed końcem zapewnić ligowy byt. Aby tak się stało musiały zostać spełnione trzy warunki, ale niestety w rzeczywistość przekuł się tylko jeden z nich, czyli przegrana Polonii Bytom z Lechem. Dwa inne rezultaty okazały się zupełnie przeciwne od tych pożądanych w naszym mieście i to teraz Arka jest w dramatycznej sytuacji przed ostatnią serią spotkań. Nie dość, że żółto-niebiescy po raz kolejny nie znaleźli sposobu na Legię, to Cracovia nadspodziewanie łatwo pokonała Jagiellonię i to głównie w ich nogach pozostała kwestia końcowych rozstrzygnięć w Ekstraklasie. Jeśli wygrają w wyjazdowym spotkaniu z GKS-em Bełchatów, to Pasy utrzymają się w lidze.

 

Mecz z Legią rozpoczął się zupełnie inaczej od tego, co widzieliśmy kilka dni wcześniej w starciu z Polonią Bytom, gdy pierwsze dwadzieścia minut stały pod znakiem huraganowych ataków gospodarzy. Tym razem gra była bardzo spokojna, toczyła się głównie w środkowej strefie boiska i trudno było którejkolwiek ze stron stworzyć zagrożenie pod bramką przeciwnika. W 11. minucie doszło do sytuacji, która w późniejszej fazie meczu okazała się być kluczowa losów tej rywalizacji. Wtedy to arkowcy po raz pierwszy sfaulowali swoich rywali, a konkretnie Mateusz Siebert i choć całe zdarzenie miało miejsce w środkowej strefie boiska, sędzia nie zawahał się sięgnąć po żółty kartonik.

 

Od dwudziestej minuty zaczęła się zarysowywać nieznaczna przewaga Legii, która dłużej utrzymywała się w posiadaniu piłki i coraz częściej zbliżała się do pola karnego gdynian, choć podobnie jak piłkarzom Straki, również im brakowało dokładności. Wystarczyła jednak chwila nieuwagi w defensywie Arki, a goście dwoma podaniami stworzyli bramkową akcję. W 28. minucie Cabral zagrał prostopadłą piłkę do Radovića, który nie dał się złapać w pułapkę ofsajdową i po dobiegnięciu do linii końcowej podał wzdłuż bramki do Manu, a ten z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Chwilę wcześniej na stadion dotarła informacja, że prowadzenie w swoim spotkaniu objęła Cracovia, więc stało się jasne, że sytuacja Arki w jednym momencie stała się nadzwyczaj trudna.

 

Strata bramki niewiele zmieniła w grze Arki, która w dalszym ciągu miała spore problemy z przełamaniem dobrze zorganizowanej w obronie warszawiaków. Czujnie grający Choto i Komorowski przecinali wszelkie próby prostopadłych podań, a najgroźniejsza broń naszego zespołu, czyli stałe fragmenty gry, wciąż okazywała się nieskuteczna. Najbliżej szczęścia arkowcy byli w 40. minucie, gdy po rzucie rożnym z futbolówką minęli się Rozić i Labukas.

 

Ostatnie minuty pierwszej połowy dla Arki mogą się okazać dla niej najtragiczniejszymi w skutkach w całym sezonie. W pierwszej sytuacji gdynianie wyszli jeszcze obronną ręką, gdy po dośrodkowaniu Gola strzał głową oddał Radović, ale dobrze spisał się Moretto odbijając piłkę. Dopadł do niej jeszcze Kucharczyk, ale strzał młodego legionisty skutecznie zablokował Szmatiuk. Później szczęście już opuściło naszą drużynę. Najpierw w niegroźnej sytuacji faulował Siebert, a arbiter nie miał wątpliwości, że należy go ukarać drugim żółtym kartonikiem i odesłać do szatni. Gdyńscy piłkarze nie zdążyli jeszcze oswoić się z nieszczęściem, które ich spotkało, a już po chwili otrzymali drugi cios, tym razem nie ze strony sędziego, lecz zespołu Legii. Z rzutu wolnego dośrodkował w pole karne Kiełbowicz, fatalny kiks przytrafił się Glavinie, a odbita od niego piłka wpadła pod nogi Radovića, który nie zmarnował tego prezentu i z kilku metrów nie dał szans brazylijskiemu bramkarzowi Arki. Kilka chwil później sędzia zakończył pierwszą połowę, a Arka schodząc do szatni miała świadomość, że o korzystny wynik w tym meczu będzie już nadzwyczaj ciężko.

 

Już pierwsze minuty po wznowieniu gry potwierdziły te obawy. Arka musiała zaryzykować i się odkryć, a po każdej stracie piłki Legia zaczęła nękać naszych obrońców prostopadłymi piłkami, co automatycznie oznaczało ogromne kłopoty. Pierwsza tego typu akcja miała miejsce dosłownie kilka sekund po rozpoczęciu drugiej połowy meczu, a jej autorami była para Gol – Radović, lecz tym razem wszystko zakończyło się na dobrej interwencji Moretto. Nasz bramkarz niestety nie miał nic do powiedzenia trzy minuty później. Podręcznikową kontrę zainicjował Vrdoljak, który zagrał do wychodzącego na czystą pozycję Radovića. Serb nie kończył akcji jednak sam, bo dojrzał nadbiegającego Kucharczyka, a ten miał przed sobą już tylko pustą bramkę…

 

Niestety zanosiło się na to, że to może nie być koniec strzeleckich popisów zespołu Macieja Skorży. Legia grała bardzo swobodnie, a poza tym Arka wciąż starała się coś wskórać pod bramką Skaby, dlatego kolejne kontrataki były kwestią czasu. Swoich szans gdynianie szukali coraz częściej w uderzeniach zza pola karnego, ale obrońcy z Warszawy rzadko dawali swoim rywalom choćby pół metra swobody. Nic zatem dziwnego, że nieco rozpaczliwe próby strzałów Nolla czy Zawistowskiego okazywały się niecelne.

 

W 60. minucie rozległy się gromkie brawa dla Marcelo Moretto, który wybiegając przed pole karne uprzedził Radovića, a po umiejętnym przyjęciu piłki efektownym zwodem oszukał Cabrala. Niestety chwilę później kibice w Gdyni po raz kolejny musieli patrzeć, jak Brazylijczyk wyjmuje piłkę z siatki. Z lewej strony piłkę w pole karne posłał Manu, a dokładnie na jedenastym metrze czekał na nią Kucharczyk, który pięknym uderzeniem z półobrotu podwyższył na 4:0.

 

Jeśli ktoś w tym momencie myślał, że arkowcy całkowicie się poddali, mocno się pomylił. Mimo tak niekorzystnego rezultatu i faktu gry w osłabieniu, drużyna Straki nie zrezygnowała i zdołała wyprowadzić dwa zaskakujące ciosy. W 67. minucie rzut rożny wykonywał Bożok, po dośrodkowaniu piłka spadła na głowę Rozića, a ten odegrał do swojego kolegi ze środka obrony Szmatiuka, który pewnym strzałem pokonał Skabę. Kibice nie zdążyli jeszcze z powrotem usiąść na swoich miejscach, a Szmatiuk po raz drugi skierował futbolówkę do siatki. Tym razem dobrze ustawionego na szesnastym metrze kapitana Arki dostrzegł Labukas, a nasz obrońca precyzyjnym strzałem przy słupku spowodował, że w Gdyni po cichu zaświtała nadzieja na prawdziwy cud…

 

Niestety w 80. minucie stało się jasne, że szanse na zmianę wyniku będą mieć już tylko goście. Przy wyskoku do górnej piłki, głowami zderzyli się Zawistowski z Rozićem, a murawę popłynęły strugi krwi. Obaj nasi zawodnicy musieli zakończyć swój udział w tym spotkaniu, a to oznaczało, że Arka kończyć ten mecz będzie w ósemkę!

 

Gra w tak poważnym osłabieniu przeciwko klasowej drużynie, jaką niewątpliwie jest Legia nie mogła skończyć się inaczej jak stratą kolejnej bramki. Tym razem asystę zaliczył Kucharczyk, a na listę strzelców wpisał się inny młodzian, Ariel Borysiuk. Losy spotkania były już rozstrzygnięte, ale Arka była bardzo bliska sprawienia ogromnej sensacji, jaką byłoby niewątpliwie zdobycie bramki, grając w potrójnym osłabieniu! Najpierw do maksymalnego wysiłku zmusił Skabę Labukas, a po chwili bramkarz Legii przepuścił pod brzuchem mocne uderzenie Nolla, lecz piłka toczyła się już na tyle wolno, że tuż przed linią Skaba zdołał ją dopaść. Jeszcze w doliczonym czasie gry efektowną akcję przeprowadził Ivanovski, gdy ładnymi zwodami oszukał kilku legionistów, a jego strzał z dwudziestu metrów poszybował tuż nad poprzeczką.

 

Po końcowym gwizdku wszyscy byli załamani obrotem spraw, ale też nikt nie miał wątpliwości, kto był w tym meczu po prostu lepszy. Legia bezwzględnie wykorzystała wszystkie słabości Arki, w tym jej liczebne osłabienie. Żółto-niebieskim nie zabrakło dziś serca, waleczności i determinacji nawet w tak beznadziejnej sytuacji, jaką był wynik 0:4 i gra w dziesiątkę. Dziś jednak okazało się to za mało.

 

Do zakończenia sezonu pozostała już tylko jedna kolejka, w której niestety już nie wszystko zależy od naszej drużyny. Nawet jeśli Arka zdołałaby sięgnąć we Wrocławiu po trzy punkty, to musiałaby nasłuchiwać wieści z Bełchatowa, gdzie Cracovia nie mogłaby wygrać. Nawet tylko jedno oczko w starciu ze Śląskiem mogłoby uszczęśliwić żółto-niebieskich, jeśli grający „o pietruszkę” GKS pozostawiłby w pokonanym polu zespół Pasów, a Polonia nie okazała się lepsza w meczu na Łazienkowskiej w Warszawie z Legią. Jakby problemów było mało, dziś czwarte „żółtko” ujrzał Moretto, więc do Wrocławia Brazylijczyk pojechać może co najwyżej w roli widza, choć okoliczności, w których nasz bramkarz otrzymał kartkę były na tyle niezrozumiałe, że nasz klub zdecydował się na złożenie odwołania od decyzji arbitra. Poza tym nie wiadomo, na ile poważne okażą się urazy Zawistowskiego i Rozića, których wyjazd na niedzielny mecz stoi pod dużym znakiem zapytania.

 

Gdy w 2005 roku Arka po 23 latach wracała do krajowej elity, swoją ponowną przygodę z Ekstraklasą zaczynała od starcia u siebie z Legią Warszawa. Miejmy nadzieję, że historia nie zatoczyła koła i na meczu z Legią ta przygoda Gdyni z Ekstraklasą się nie zakończy. Zresztą kto wie, w jakich nastrojach będą się udawać na swój ostatni mecz w tym sezonie arkowcy, bo już w piątek mają zapaść ostateczne (?) decyzje w sprawie siedmiu klubów, które nie otrzymały licencji na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej…

 

Arkadiusz Skubek

 








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia