Aktualności
23.05.2011
W Arce wróciła wiara w utrzymanie. (naszemiasto.pl)
Przed meczem z Polonią Arka zajmowała ostatnie miejsce w tabeli. Zwycięstwo gdynian przy jednoczesnej porażce Cracovii z Widzewem pozwoliło im wydostać się ze strefy spadkowej. Żółto-niebiescy mają przed sobą jeszcze dwa mecze: z Legią u siebie i ze Śląskiem na wyjeździe. Sobotnia wygrana natchnęła zespół wiarą, było to widać po końcowym gwizdku. Na chwilę nadzieja odżyła, co zresztą sami piłkarze przyznawali.
Spotkanie z Polonią Bytom określane było meczem o życie dla obu drużyn. Dzięki wygranej Arka w końcu wydostała się ze strefy spadkowej i nad głównymi konkurentami w walce o utrzymanie ma jeden (Polonia) i dwa (Cracovia) punkty przewagi. Na dwie kolejki przed końcem sezonu w Gdyni wciąż wierzą, że ekstraklasę da się uratować.
- Nadzieja wciąż żyje - mówił na pomeczowej konferencji trener Arki,Frantisek Straka. - Dla nas najważniejsze są trzy punkty. Wciąż ciąży na nas duża presja, a wygraną tą traktujemy w kategorii sukcesu. Musimy podtrzymać dyspozycję z tego meczu i walczyć o kolejne zwycięstwa.
Gdynianie wygrali będąc już praktycznie pod ścianą, grając z nożem na gardle. - Nóż na gardle to mamy od dziesięciu spotkań. Taka sytuacja ciągnie się za nami już od kilku kolejek. Wydaje mi się, że teraz każdy z nas zrozumiał, że nie mamy już praktycznie żadnego limitu błędów. Nie będzie tłumaczenia, że jak nie to spotkanie to będzie jeszcze pięć innych. Wliczając meczz Polonią zostały nam trzy mecze. Uważam, że tak naprawdę powinniśmy już przestać się cieszyć, bo tak naprawdę jeszcze nic nie zrobiliśmy - dodał jak zwykle wyrazisty w swoich wypowiedziach, Maciej Szmatiuk.
Kapitan Arki mimo wygranej twardo stąpa po ziemi. Wie, że zwycięstwo z Polonią to tylko jeden kroczek, który musieli wykonać. Wygrana była koniecznością, aby przedłużyć szansę na pozostanie w ekstraklasie. - Wygraliśmy raptem mecz, który pozwolił nam zostać w grze. A przed nami jeszcze dwa pojedynki. Zwycięstwo będziemy musieli wygryźć, wywalczyć, pozostawić kupę zdrowia. I zrobić wszystko, choćby na czworakach, aby zachować ekstraklasę w Gdyni - przyznał Szmatiuk.
Pierwsze 15-20 minut sobotniego meczu w wykonaniu żółto-niebieskich naprawdę mogły się podobać. Gdynianie grali szybko, ambitnie, agresywnie. Narzucili swój styl gry. Potem było już tylko gorzej. Do przerwy jednak Arka dowiozła cenne prowadzenie 1:0. Po zmianie stron to Polonia zaczęła przeważać, stworzyła kilka sytuacji, a jedną z nich w 55. minucie wykorzystał Emil Drozdowicz.
- Mecz z Polonią rozpoczęliśmy tak jak chcieliśmy. Szybko zdobyliśmy bramkę i w pierwszej połowie kontrolowaliśmy grę. Po przerwie zapomnieliśmy wyjść z szatni. Pierwsze piętnaście minut drugiej połowy nie istnieliśmy. To Polonia była na boisku, a my siedzieliśmy sobie w szatni i spokojnie odpoczywaliśmy - relacjonował Maciej Szmatiuk. - Nie wiem dlaczego tak się stało. Myślę, że w podświadomości uwierzyliśmy, że druga połowa będzie przebiegać podobnie do pierwszej. Polonia po przerwie grała bardziej agresywnie. Stąd brały się ich sytuacje.
W przeciwieństwie do poprzednich spotkań Arkowcy w porę się obudzili. Na listę strzelców wpisał się Tadas Labukas i gdynianie wygrywali 2:1. Do końca meczu pozostało niemal pół godziny gry, ale Arka dowiozła cenne zwycięstwo do końca. - Błąd przy straconej bramce na szczęście nas obudził. Po trafieniu Labukasa szybko odzyskaliśmy prowadzenie. To pozwoliło nam się podnieść i nareszcie dowieźć do końca korzystny wynik. Konsekwentnie zagraliśmy do ostatniego gwizdka sędziego - nie krył kapitan gdyńskiego zespołu.
Dobre zawody rozgrywał w sobotę Denis Glavina. Pomocnik Arka był jasnym punktem swojej drużyny. To on asystował przy bramce Labukasa. - Nie uważam, że był to mój najlepszy występ w Arce. Po prostu dobrze zagraliśmy jako cały zespół. Walczyliśmy, staraliśmy się, gdyż wiedzieliśmy jak ważny jest to mecz. Wygraliśmy i bardzo się cieszymy - oceniał na chłodno Glavina. - Oddaliśmy dużo strzałów na bramkę gości. Dobrze wychodziły nam dośrodkowania, naszą siłą były stałe fragmenty gry. Musieliśmy wygrać, wiedząc w jak trudnej sytuacji się znajdujemy.
W środę Arka podejmie Legię Warszawa. Stołeczna drużyna walczy o wicemistrzostwo Polski. To będzie kolejny ciężki sprawdzian dla podopiecznych Frantiska Straki. Czy po meczu gdynianie zejdą do szatni z podniesionymi głowami?
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |