Aktualności
17.05.2011
Niebo zapłakało nad Arką.
Dokładnie dwudziestu zawodników wzięło udział w pierwszym treningu Arki od czasu powrotu gdynian z Kielc. Nie rozpieszczała ich pogoda, bo zajęcia odbywały się w strugach ulewnego deszczu. W ten sposób zainaugurowano przygotowania do kolejnego meczu o wszystko.
Na listę nieobecnych wpisano dziś cztery nazwiska. Zabrakło Marciano Brumy, który jak wiadomo zmaga się z kontuzją naderwanego przyczepu mięśnia i dziś udał się do Centrum rehabilitacji Remedium. W swojej wyprawie do Gdańska nie był osamotniony, bo miał towarzysza w osobie Pawła Zawistowskiego. Nasz pomocnik na problemy z kolanem narzekał już po meczu z Bełchatowem, a teraz, gdy przyjdzie mu pauzować za nadmiar żółtych kartek, nadarzyła się okazja do tego, żeby dokładnie zaleczyć uraz i być w pełni zdrowia na kolejne spotkania.
Kolejnym nieobecnym był Robert Bednarek. Początkowo niegroźna kontuzja palca u stopy po meczu w Kielcach po badaniach okazała się na tyle poważna, że niestety Roberta nie zobaczymy już w tym sezonie na boisku. Prześwietlenie wykazało złamanie, a to oznacza około sześciotygodniową przerwę w treningach. Ostatnim, którego dziś trudno było dostrzec na zajęciach był Joseph Mawaye. Podczas gdy jego koledzy zespołu wznawiali dziś trening, Kameruńczyk był w drodze do Trójmiasta po tym, jak dostał wolne na załatwienie kilku spraw urzędowych.
Na boisku pojawił się natomiast Michał Płotka. Nasz zawodnik wciąż nie jest w pełni zdrowia od spotkania derbowego z Lechią i dlatego dziś jego trening ograniczył się do kilkunastu okrążeń murawy w towarzystwie Grzegorza Witta. Po kilku dniach wolnego do zajęć z zespołem powrócił także Marcelo Moretto.
Wtorkowy trening zdominowały ćwiczenia zespołowe. Przez pół godziny arkowcy na bardzo zawężonym boisku starali się skierować piłkę do siatki po wcześniejszej wymianie podań... rękoma. To już znany w Gdyni sposób na przećwiczenie orientacji na boisku, umiejętne wychodzenie na pozycję i dostrzeganie partnera. Później pole gry zwiększyło się o kilkanaście metrów, bo bramki powędrowały na linie pól karnych, a piłkarze przystąpili do gry wewnętrznej. Trener Straka bardzo często przerywał ją jednak, aby udzielić niezbędnych uwag do zachowania swoich zawodników i wpoić im podejmowanie właściwych decyzji w zależności od sytuacji na polu gry. Ostatnie pół godziny żółto-niebiescy mieli już swobodę w grze, a czeski szkoleniowiec skoncentrował się na obserwacji wszystkiego zza linii bocznej.
Powrót do tego, co było najlepsze w meczach z Cracovią czy Lechią, to warunek konieczny, aby skutecznie walczyć o utrzymanie. Przyglądający się z boku poczynaniom arkowców Czesław Michniewicz zapewniał, że jeśli Arka w starciu z Polonią Bytom sięgnie po trzy punkty, to opuści strefę spadkową, bo jego Widzew w meczu z Cracovią jest zainteresowany wyłącznie zwycięstwem. Trzymamy za słowo!
Arkadiusz Skubek
Copyright Arka Gdynia |