Aktualności
09.04.2011
Arka pojechała po punkty na Podlasie. (naszemiasto.pl)
- Mogę wam kibicom obiecać, że damy z siebie wszystko na boisku - mówi przed meczem z Jagiellonią Białystok, Frantisek Straka, trener Arki Gdyni. Jego zespół w niedzielę rozegra wyjazdowe spotkanie z wiceliderem ekstraklasy, który rundę jesienną spędził na pierwszym miejscu w tabeli. Wiosną drużynie z Podlasie daleko jednak do formy z jesieni.
Jak nie teraz to kiedy, jak nie z Jagiellonią to z kim? - zastanawiają się ci bardziej optymistyczni kibice. Realiści z kolei po cichu liczą na jakikolwiek punkt. Sytuacja Arki wiosną jest nie do pozazdroszczenia, ale jeszcze nie fatalna. Żółto-niebiescy muszą szukać punktów w każdym meczu. W niedzielę podopieczni Frantiska Straki zagrają z Jagiellonią Białystok, która jesienią przodowała w tabeli, a wiosną nie potrafi odnieść zwycięstwa. Rację mają więc optymiści, no bo skoro Jaga przegrała trzy mecze z rzędu to nie jest w najwyższej dyspozycji.
O tym, że Żubry z Podlasia da się pokonać na ich terenie dała przykład Lechia, która wygrała w Białymstoku 2:1. Warto podkreślić, iż była to pierwsza porażka Jagiellonii na własnym stadionie. W ogóle wiosenny bilans „Jagi” w ekstraklasie, jak na drużynę walczącą o mistrza (tę szansę już raczej stracili na rzecz Wisły Kraków) jest fatalny.
Zespół Michała Probierza zdobył zaledwie dwa „oczka” w pięciu meczach. Dla porównania Arka punktowała w trzech meczach, w każdym z nich zdobywając po punkcie.
Gdynianie od trzech spotkań są niepokonani, ale marne to pocieszenie biorąc pod uwagę sytuację Arki w lidze. Żółto-niebieskich czeka wiosną ciężka batalia o utrzymanie. Czy zwycięska? O tym przekonamy się pod koniec maja. W zeszłą sobotę Arka bezbramkowo zremisowała w Łodzi z Widzewem. Wówczas to na ławce trenerskiej zadebiutował Frantistek Straka, który tak opisał tamto spotkanie: - Ten mecz był dla mnie doskonałą okazją do tego, aby rozbudować swoją wiedzę na temat drużyny. W bezpośrednich starciach z rywalem potrzebujemy lepszej gry jeden na jeden. Czeka mnie tutaj wiele pracy, ale grunt pod nią jest bardzo dobry. Dysponujemy naprawdę dobrymi zawodnikami kreującymi grę jak Miro Bożok czy Ervin Skela. Mamy również szybkich zawodników. Najważniejsze jednak, że udało nam się zdobyć punkt.
Dopiero w tygodniu poprzedzającym pojedynek z Jagiellonią Straka mógł w pełni zrealizować swój plan treningowy. Jednak jak sam zapewnia na efekty jego pracy trzeba będzie jeszcze poczekać. Teraz najważniejsze są punkty, a z czasem i drużyna powinna nabrać odpowiednich szlifów. - Jeśli ktoś mówi, że przyszedł Straka i dokona zmian, to owszem może tak myśleć, ale nic od razu się nie zrobi. Staram się zmieniać zespół i wpajać mu moją filozofię gry, ale to jeszcze zbyt krótki odcinek czasu. Byłoby o wiele łatwiej gdybyśmy zaczęli sezon z Franzem Straką (śmiech) i przepracowali wspólnie cały okres przygotowawczy. Wtedy moglibyśmy mówić o Arce Franciszka Straki - wyraźnie zaznacza Czech.
- To, czego w tej chwili potrzebujemy to wyniki. Musimy zmienić nasze podejście do piłki i klubu. Musimy zacząć ciężko dla niego pracować. Dla naszych kibiców. Oni świetnie nas dopingowali w Łodzi. Byłem z nich szczerze dumny, że tak fantastycznie nas wspierali. Bardzo wam za to dziękuję. Mogę wam obiecać, że damy z siebie wszystko na boisku - dodaje nie szczędząc pochwał pod adresem gdyńskich fanów.
Gdynianie mają dobre wspomnienia związane z Jagiellonią z rundy wiosennej. Arka wygrała 1:0 po bramce
Tadasa Labukasa. Powtórka wyniku w Gdyni jest mile widziana. - W Łodzi może nie zagraliśmy rewelacyjnego meczu, ale pierwsze pół godziny, a nawet cała pierwsza połowa, to był dobry występ Arki. Teraz pracujemy nad tym, aby tej dobrej gry było jak najwięcej. Najlepiej przez pełne 90 minut - mówi Filip Burkhardt. - "Jaga" z wiosny to nie jest zespół, który jesienią był liderem i postrachem rywali w ekstraklasie. Będziemy chcieli to wykorzystać.
Dla pomocnika Arki niedzielny mecz będzie okazją do spotkania na boisku z bratem Marcinem. Wiele jednak zależy od samych trenerów, czy zdecydują się posłać piłkarzy na boisko. Gracz Jagiellonii powraca do gry po niedawanej kontuzji. Z nim w składzie powinna zyskać siła ofensywna „Jagi”, a to zła wiadomość dla żółto-niebieskich.
- Nie ma chyba w lidze zespołu, który lubi przegrywać. Nastroje może nie są najlepsze, ale nie zamierzamy zwieszać głów. Trzeba walczyć do końca, na boisku jest jeszcze do zdobycia 30 punktów. To bardzo dużo, my zamierzamy jednak sięgnąć po całą pulę. Musimy odzyskać wiarę w siebie i to, że przełamiemy kryzys. Gdy wzrośnie nasza pewność siebie to powinno to zaprocentować i przynieść nam bramki, a w dalszej kolejności punkty - stwierdza Marcin Burkhardt.
- Z nim w składzie czy bez niego Arka i tak pojedzie do Białegostoku szukać szans na pierwsze, tej wiosny, zwycięstwo - dodaje Filip.
Zdaniem starszego z braci fakt, iż Arka nie wygrała w tym sezonie żadnego meczu wyjazdowego nie powinien wpłynąć na postawę Jagiellonii. Spodziewa się on bardzo ciężkiej przeprawy. - Arka nie gra najlepiej, ale nie zmienia to faktu, iż czeka nas ciężki mecz. My jednak musimy skupić się na sobie, wyeliminować błędy. Mamy bowiem w składzie wartościowych zawodników, którzy potrafią strzelać bramki i tylko kwestią czasu jest kiedy w końcu się odblokujemy - wyjaśnia.
Niedzielna potyczka będzie ważna dla Pawła Zawistowskiego, który do Arki został wypożyczony właśnie z Jagiellonii. To będzie dla niego pierwszy powrót do Białegostoku, odkąd założył żółto-niebieską koszulkę. - Czas spędzony w Białymstoku wspominam bardzo mile. Zresztą byłem tam przez dwa lata. Cieszę się, że wracam na Podlasie i spotkam dawnych kolegów, ale teraz gram dla Arki i z nią chce zdobyć punkty - zapewnia były gracz „Jagi”. - Nastroje w naszej drużynie są bojowe. Na pewno tanio skóry nie sprzedamy. Nie przegraliśmy trzech meczów z rzędu, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej? - pyta Zawistowski.
Treningi z Arką wznowili: Mateusz Siebert i Marcin Budziński. Na nich jednak trener Straka nie będzie mógł liczyć w najbliższej przyszłości. A jak przedstawia się sytuacja kadrowa w Jagielloni? Trzytygodniowa przerwa czeka Lukę Pejovicia. Z kolei na jednym z treningów urazu pięty nabawił się Rafał Grzyb. Niegroźna kontuzja spotkała również Tiago Cionka, ale jego występ w niedzielę nie jest zagrożony.
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |