Aktualności
02.04.2011
Widzew - Arka 0:0. Arka znów na remis. Relacja
Od remisu w Łodzi rozpoczął pracę z Arką Frantisek Straka. Ofensywna gra żółto-niebieskich w pierwszej połowie i skuteczna defensywa w drugiej odsłonie meczu pozwoliła wywieźć im z gorącego łódzkiego terenu cenny punkt.
20. kolejka Ekstraklasy
Widzew Łódź - Arka Gdynia 0:0 (0:0)
Widzew: Mielcarz - Ben Radhia,Madera, Szymanek, Dudu - Riski (61' Durić), Panka, Broź, Budka (81' Zigajevs) - Dzalamidze (46' Grischok), Sernas
Arka: Moretto - Bruma, Szmatiuk, Noll, Bednarek - Ivanovski (80' Mawaye), Zawistowski, Bożok, Skela (59' Burkhardt), Glavina (85' Płotka) - Labukas
Żółte kartki: Grischok - Zawistowski, Bednarek, Burkhardt
Sędzia: Robert Małek (Zabrze)
Relacja Arka Tv z przedmeczowych wydarzeń dostępna TUTAJ.
Arka potrzebuje zwycięstw, o tym wiemy wszyscy, ale remis na trudnym terenie w Łodzi trzeba uszanować. Przedmeczowa mobilizacja i wpajanie piłkarzom gry ofensywnej przez trenera Strakę wystarczyły na pierwsze pół godziny, a potem z każdą minutą gdynianie zdawali się coraz bardziej szanować jeden punkt.
W wyjściowym składzie gdynian odnotowaliśmy spore zaskoczenie w obronie, gdzie zabrakło Ante Rozića. Chorwat rozchorował się na tyle poważnie, że jego występ stał się niemożliwy, a Frantisek Straka zdecydował się go zastąpić Emilem Nollem, którego na lewym skrzydle zastąpił z kolei Robert Bednarek
Od pierwszego gwizdka sędziego Małka, to piłkarze w żółto-niebieskich strojach zdawali się być bardziej zdeterminowani i gotowi do atakowania przeciwnika. Dowodem na to niech będą próby strzeleckie Glaviny i Brumy, które choć trudno nazwać poważnym zagrożeniem dla bramki Mielcarza, to jednak dawały sygnał o ofensywnym usposobieniu gości.
Arka przeważała i zdecydowanie częściej była w posiadaniu piłki, głównie za sprawą zdominowania środkowej strefy boiska. Widzewiacy atakowali sporadycznie, a pierwsza godna uwagi akcja z ich strony została przerwana po świetnym wejściu Bendarka. Piłkarze Straki swoich szans upatrywali głównie po akcjach oskrzydlających Glaviny i Ivanovskiego oraz po prostopadłych podaniach Skeli. Mielcarz w poważnych opałach znalazł się jednak po strzale z dystansu Pawła Zawistowskiego w 14. minucie, gdy zmierzającą pod poprzeczkę bramki futbolówkę w ostatniej chwili przeniósł na rzut rożny.
Gdynianie atakowali swoich rywali już pod ich polem karnym, przez co skutecznie utrudniali im jakiekolwiek konstruowanie akcji ofensywnych. Piłkarze Michniewicza byli mocno zaskoczeni takim stanem rzeczy, bo jedynym ich pomysłem na grę w ataku było pomijanie drugiej linii i szukanie dalekimi podaniami dwóch napastników. Tam jednak czujność zachowywali obrońcy Arki i dobrze tego dnia dysponowany Marcelo Moretto.
Brazylijski bramkarz z Gdyni na duże słowa uznania zasłużył w 28. minucie broniąc groźny strzał Riskiego. Fin przed jeszcze lepszą okazją stanął kilka chwil później, gdy pozostawiony bez opieki kilka metrów przed bramką stanął oko w oko z Moretto, ale i tym razem górą był zawodnik Arki. Tych kilka sytuacji pozwoliło uwierzyć w swoje możliwości gospodarzom, którzy do przerwy jeszcze kilka razy wystawiali na próbę bramkarza gości, na szczęście nieskutecznie.
Arka w końcówce pierwszej odsłony meczu stworzyła sobie jeszcze jedną dobrą sytuację, gdy Ivanovski wyszedł do prostopadłego podania w pole karne i tylko odważne wyjście Mielcarza przeszkodziło Macedończykowi w oddaniu strzału.
Po zmianie stron sprawy w swoje ręce postanowili wziąć łodzianie. To oni zaczęli coraz częściej zbliżać się z piłką w okolice bramki Moretto, podczas gdy żółto-niebiescy wydawali się koncentrować wyłącznie na skutecznej grze w obronie. Coraz bardziej aktywny był Sernas, największa gwiazda łódzkiej ekipy, a także lewy obrońca Dudu, który raz po raz zapędzał się pod pole karne Arki i sprawiał dużo kłopotów Brumie i jego kolegom. Zespół Straki miał spore problemy ze skonstruowaniem składnej akcji ofensywnej i dopiero na kwadrans przed końcem meczu doczekaliśmy sytuacji godnej odnotowania. Po faulu na Labukasie, rzut wolny z 30m egzekwował Emil Noll. Uderzył mocno, ale piłka odbiła się od jednego z obrońców i straciła wyraźnie na szybkości, co umożliwiło spokojną interwencję Mielcarzowi.
Ataki Widzewa były częste, ale zwykle kończyły się na dośrodkowaniach, które bez problemu przerywał Moretto. Gdy rozpoczął się doliczony czas gry, spotkanie zaczęło przypominać prawdziwą „obronę Częstochowy” w wykonaniu Arki. Wszystko mogło się skończyć tragicznie, bo 10 metrów przed bramką i z piłką przy nodze znalazł się Sernas, lecz fantastycznie zachował się Noll, który umiejętnie przeszkodził Litwinowi i uniemożliwił oddanie strzału.
Gdy rozbrzmiał końcowy gwizdek, nie ulega wątpliwości, że bardziej zadowoleni byli żółto-niebiescy. Zdobyli kolejny punkt i po raz pierwszy na wiosnę zachowali czyste konto. Wciąż mankamentem pozostaje gra w ataku, ale teraz czeka nas tygodniowa praca z trenerem Straką, która powinna wreszcie nieco poprawić ten element w poczynaniach arkowców
Arkadiusz Skubek
Copyright Arka Gdynia |