Aktualności
17.03.2011
Arka musi zacząć wygrywać. Czy uda się z Zagłębiem? (naszemiasto.pl)
Arka niezbyt udanie zainaugurowała rundę wiosenną. Podopieczni Dariusza Pasieki w trzech meczach zdobyli jeden punkt, po wyjazdowym remisie z Górnikiem Zabrze, a główni rywale w walce o utrzymanie regularnie punktują. Żółto-niebiescy muszą więc zacząć wygrywać. W piątek gdynianie podejmą na własnym stadionie Zagłębie Lubin.
Sytuacja Arki nie jest jeszcze co prawda tragiczna, ale by myśleć o spokojnej wiośnie gdynianie powinni zacząć zbierać punkty, i to na własnym stadionie. W dwóch pierwszych meczach, kiedy to podopieczni Dariusz Pasieki przegrali 0:1 z Wisłą Kraków i 0:3 z Lechem Poznań, się nie udało. Pierwszą zdobycz gdynianie przywieźli z Zabrza.
Punkt ten Arka okupiła jednak absencją dwóch, podstawowych zawodników. Z powodu przekroczenia limitu żółtych kartek w piątek nie zagrają: Emil Noll oraz Tadas Labukas. Ten pierwszy zdobył dwie bramki dla żółto-niebieskich w starciu z Górnikami, z kolei drugi jest najskuteczniejszym piłkarzem w talii trenera Pasieki.
- Wszyscy znamy sytuację Nolla i Labukasa. Tych dwóch piłkarzy zabraknie w piątkowym meczu z Zagłębiem. To nasi podstawowi piłkarze, więc ta strata jest dla nas bolesna. Oprócz tego nie będę mógł skorzystać z usług Budzińskiego i Sieberta. Poza tym wszyscy zawodnicy są zdrowi. Dysponuję 18 piłkarzami z pola i z nich wybiorę kadrę meczową - wyjaśnia szkoleniowiec żółto-niebieskich .- Dla nas jest to bardzo ważny mecz, gdyż gramy z przeciwnikiem, tak jak my, z dolnych rejonów tabeli. Zwycięstwo będzie miało podwójne znaczenie, nie tylko z racji trzech punktów, ale również w kontekście małych punktów w końcowym rozrachunku.
Miedziowi w trzech meczach rundy wiosennej zdobyli cztery punkty. Trzy z nich już pod wodzą nowego trenera - Jana Urbana, który zastąpił Marka Bajora. Bajorowi podziękowano za współpracę po wyjazdowej klęsce z Górnikiem (Zagłębie przegrało 1:5). - Zagłębie trzeba rozpatrywać w dwóch aspektach. Jeden dotyczy Bajora, a drugi Urbana. Zmiana na stanowisku pierwszego trenera spowodowała, że lubinianie w meczu z Polonią grali bardzo zdeterminowani. Wszystkie trzy bramki w tej rundzie Zagłębie zdobyło po stałych fragmentach gry. Do siatki rywali trafiali: Stasiak dwukrotnie i raz Pawłowski. Stale fragmenty gry to ich broń i musimy na to uważać. W tej sytuacji brakuje nam Nolla, ale wraca Rozić, który powinien sobie poradzić w polu karnym - zaznacza Pasieka.
Zagłębie dobrze czuje się w grze z kontry. W przodzie mają bowiem szybkich, błyskotliwych zawodników w osobach: Plizgi, Abwo i Pawłowskiego. Oni są motorem napędowym większości akcji lubińskiej drużyny. Problemem numer jeden są napastnicy. Sytuacja podobna do tej w Arce, gdzie najbardziej wysunięci piłkarze są nieskuteczni i nie potrafią stworzyć zagrożenia pod bramką rywali.
- Najwyższy już czas na zwycięstwo, zwłaszcza, że gramy u siebie. Punkty te są nam bardzo potrzebne. Łatwiej się nam będzie wówczas grało w kolejnych meczach - podkreśla Maciej Szmatiuk, kapitan Arki Gdynia.
- Tak naprawdę każdy punkt jest na wagę złota. Do tej pory graliśmy z drużynami ze ścisłej czołówki i wcale od nich nie odstawaliśmy. W starciu z teoretycznie słabszymi powinno być łatwiej. Na pewno jesteśmy w stanie z nimi wygrać. Mam nadzieję, że wyeliminujemy również błędy, która ostatnio popełnialiśmy - dodał Szmatiuk.
Pod koniec sierpnia Arka przegrała w Lubinie 0:1. Jedyną bramkę meczu zdobył w 5. minucie Arkadiusz Woźniak. Dla Zagłębia było to wówczas pierwsze zwycięstwo w sezonie. Kibice żółto-niebieskich liczą na podobny scenariusz, z tym że pomyślny dla Arki. - My, obrońcy liczymy na to, że w końcu chłopaki z przodu się odblokują i uwierzą w to, że nie ciąży na nich żadne fatum. Jedno już fatum zresztą przełamaliśmy. Udowodniliśmy, że potrafimy zdobywać bramki na wyjeździe i na naturalnej murawie. Z drugiej jednak strony nieważne kto strzela, nawet jeśli mają to być obrońcy, ważne żeby piłka wpadła do bramki - zaznacza kapitan żółto-niebieskich.
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |