Aktualności
30.01.2007
Kreowanie prawdy
Dużo się ostatnio piszę o naszym klubie. Niestety często są to rzeczy nie mające nic wspólnego z rzeczywistością.
Nie inaczej było we wczorajszym Przeglądzie Sportowym. Redaktor Ostafiński, przy pomocy redaktora Główczyńskiego, napisał, że Arkę szerokim łukiem omijali piłkarze. Tymczasem z chętnych do gry w naszym klubie można byłoby spokojnie złożyć nową drużynę. Tyle, że zgodnie z przepisami do rozgrywek może być zgłoszonych jedynie 25 profesjonalnych zawodników. Gdybyśmy podpisali kontrakty z kolejną piątką, to pięciu innych zawodników musiałoby z Arki odejść. A takiej potrzeby nie widział ani sztab szkoleniowy, ani zarząd klubu.
Ponadto, w stosunku do Marcina Wachowicza i Pawła Weinara, w tym artykule użyto również określeń ubliżających ich godności. Nazwano ich straceńcami i hochsztaplerami. Czy dwudziesto-kilkuletni zdrowy, wysportowany, dobrze zarabiający mężczyzna jest straceńcem, desperatem?
- Te sformułowania mnie obrażają. Jestem mocno urażony. Kogo oszukałem, że nazywa mnie się hochsztaplerem - mówi Wachowicz. - Miałem inne propozycje, ale zdecydowałem się na Arkę, bo tu jest dobra drużyna i trener fachowiec. Nie zostawię tak tego - zapewnia.
Podobnego zdania jest również Weinar.
- Oczywiście podpisanie kontraktu z Arką jest dla mnie awansem sportowym, ale nazywanie mnie straceńcem, bądź też sugerowanie, że szybko chcę zarobić i odejść jest grubą przesadą. Otrzymałem propozycję od trenera Stawowego i z niej skorzystałem. Nie ma tu żadnych podtekstów - wyjaśnia Weinar.
Dziennikarze PS od kilku dobrych tygodni chcą na siłę sprzedać do innego klubu naszego najlepszego strzelca, Janusza Dziedzica.
- Dobrze jest mi w Gdyni, więc nie muszę na siłę szukać sobie żadnego innego klubu. Tak wygląda prawda - stwierdził Dziedzic.
Zdajemy sobie sprawę, że kibice, nauczeni doświadczeniem, z dystansem podchodzą do różnego rodzaju faktów prasowych. I słusznie. Wobec kolejnego nieprawdziwego, na dodatek szkalującego dobre imię naszych zawodników, artykułu nie mogliśmy jednak przejść obojętnie.
Zarząd Arki Gdynia SSA
Nie inaczej było we wczorajszym Przeglądzie Sportowym. Redaktor Ostafiński, przy pomocy redaktora Główczyńskiego, napisał, że Arkę szerokim łukiem omijali piłkarze. Tymczasem z chętnych do gry w naszym klubie można byłoby spokojnie złożyć nową drużynę. Tyle, że zgodnie z przepisami do rozgrywek może być zgłoszonych jedynie 25 profesjonalnych zawodników. Gdybyśmy podpisali kontrakty z kolejną piątką, to pięciu innych zawodników musiałoby z Arki odejść. A takiej potrzeby nie widział ani sztab szkoleniowy, ani zarząd klubu.
Ponadto, w stosunku do Marcina Wachowicza i Pawła Weinara, w tym artykule użyto również określeń ubliżających ich godności. Nazwano ich straceńcami i hochsztaplerami. Czy dwudziesto-kilkuletni zdrowy, wysportowany, dobrze zarabiający mężczyzna jest straceńcem, desperatem?
- Te sformułowania mnie obrażają. Jestem mocno urażony. Kogo oszukałem, że nazywa mnie się hochsztaplerem - mówi Wachowicz. - Miałem inne propozycje, ale zdecydowałem się na Arkę, bo tu jest dobra drużyna i trener fachowiec. Nie zostawię tak tego - zapewnia.
Podobnego zdania jest również Weinar.
- Oczywiście podpisanie kontraktu z Arką jest dla mnie awansem sportowym, ale nazywanie mnie straceńcem, bądź też sugerowanie, że szybko chcę zarobić i odejść jest grubą przesadą. Otrzymałem propozycję od trenera Stawowego i z niej skorzystałem. Nie ma tu żadnych podtekstów - wyjaśnia Weinar.
Dziennikarze PS od kilku dobrych tygodni chcą na siłę sprzedać do innego klubu naszego najlepszego strzelca, Janusza Dziedzica.
- Dobrze jest mi w Gdyni, więc nie muszę na siłę szukać sobie żadnego innego klubu. Tak wygląda prawda - stwierdził Dziedzic.
Zdajemy sobie sprawę, że kibice, nauczeni doświadczeniem, z dystansem podchodzą do różnego rodzaju faktów prasowych. I słusznie. Wobec kolejnego nieprawdziwego, na dodatek szkalującego dobre imię naszych zawodników, artykułu nie mogliśmy jednak przejść obojętnie.
Zarząd Arki Gdynia SSA
Copyright Arka Gdynia |