Aktualności
03.03.2011
Na boisku przyjaciół nie będzie.(Express Gdyński)
Choć wiadomo jak dobre relacje utrzymują ze sobą kibice Arki i Lecha to zdecydowanie inaczej sytuacja będzie wyglądała na boisku. Punkty są potrzebne jak tlen zarówno żółto-niebieskim jak i Kolejorzowi. Najgorszym wynikiem w sobotę będzie remis.
Arka w pierwszej wiosennej kolejce niestety przegrała i teraz musi szukać punktów w spotkaniu z wciąż jeszcze aktualnym mistrzem Polski. A remis z Wisłą był na wyciągnięcie ręki, a właściwie nogi Patryka Małeckiego, który w samej końcówce przechytrzył gdyńskich obrońców.
Biała Gwiazda przeprowadziła w zimowym okienku transferowym kilka ciekawych transakcji, o czym już od pierwszych minut przekonywała się gdyńska drużyna. Przed spotkaniem to goście stawiani byli w roli faworytów.
Nic takiego nie miało jednak miejsca, ponieważ żółto- niebiescy nie przestraszyli się krakowian i walczyli jak równy z równym. Poza tym nie mieli innego wyjścia, gdyż by uratować się przed spadkiem punkty trzeba zdobywać w każdym meczu. Wspaniały doping ponad 11 tysięcy widzów niósł Arkę pod bramkę przeciwnika. Mimo wszystko to jednaka bardziej rutynowani rywale stworzyli groźniejsze sytuacje.
Po strzale Patryka Małeckiego dobijał Kirm, ale trafił tylko w słupek. Dobre sytuacje mieli również Genkow i wspomniany wcześniej Małecki. Obaj strzelając głową mylili się minimalnie. Arka starała się odpowiadać głównie wykorzystując stałe fragmenty gry. Po jednym z nich piłka zatrzymała się nie linii bramkowej Sergieja Pareiko.
Przez 89 minut zanosiło się na bezbramkowy remis. Wisła miała jednak w swoich szeregach indywidualność, której Arce brakuje. Człowieka, który sam potrafi rozstrzygnąć losy meczu. Mowa o Patryku Małeckim, który świetnym zwodem ograł Szmatiuka i strzelił mocno pod poprzeczkę obok bezradnego Moretto.
- Trudno mi zebrać myśli po takim meczu. Z przebiegu całego spotkania zasłużyliśmy sobie przynajmniej na jeden punkt - powiedział trener Dariusz Pasieka. – Trener Maaskant ma w swoim zespole kilku zawodników, którzy sami potrafią rozstrzygnąć losy meczu. Żal mi jest mojej drużyny, bo zainwestowała w to spotkanie mnóstwo sił i ambicji i dużo nie brakowało abyśmy nie zostali nagrodzeni jednym punktem – dodał szkoleniowiec żółto-niebieskich.
O tym meczu trzeba jednak jak najszybciej zapomnieć i skoncentrować się na potyczce z Lechem. Poznaniacy grali ostatnio, co trzy dni i w tym trener Pasieka może upatrywać szansy na korzystny rezultat. Również zamieszanie z Jose Bakero na pewno nie wpływa pozytywnie na atmosferę w szatni Lecha. W kuluarach mówi się nawet, iż w niedługim czasie może nastąpić zmiana na stanowisku szkoleniowca poznaniaków. Przymierzany do tej roli jest były selekcjoner reprezentacji Polski Paweł Janas.
Ponadto Lech ostatnio nie prezentuje wysokiej formy piłkarskiej. Odpadł z Ligi Europejskiej, choć rywal nie należał do tych z najwyższej półki. Nie poradził sobie również w Pucharze Polski z Polonia Warszawa przegrywając pierwsze spotkanie 0:1 i to na własnym stadionie. Nawet zwycięstwo w niedziele z Widzewem Łódź było wymęczone.
Zatem przesłanek do pokonania mistrza Polski jest wiele. Poza tym Arka nie może się oglądać na to, z kim gra, tylko po prostu musi zacząć zdobywać punkty. Kibice na pewno liczą, ze w zwycięstwie pomorze nowy nabytek Ervin Skela. Początek emocji w sobotę 5 marca o godzinie 19.15.
Łukasz Krzemiński
Copyright Arka Gdynia |