TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

27.02.2011

Gol Małeckiego zamroził konto punktowe Arki. (Dziennik Bałtycki)

Ligowa inauguracja na nowym stadionie w Gdyni nie przyniosła gospodarzom tak potrzebnych punktów. Szczęście było jednak blisko. Do bezbramkowego remisu zabrakło Arce tak niewiele. Gol Patryka Małeckiego w 89 minucie gry rozstrzygnął losy tego niezłego w sumie piłkarskiego widowiska.

Różne cele i metody 

Przed Arką i Wisłą w wiosennej rundzie spotkań stoją zgoła inne cele. Gdynianie chcą jak najszybciej wydostać się ze strefy spadkowej, a krakowianie przymierzają się do fotela lidera tabeli i odzyskania tytułu mistrzów Polski. W Krakowie w przerwie zimowej doszło do swoistej rewolucji kadrowej. Kilku zawodników pożegnało się z drużyną, a na ich miejsce, za 1,5 miliona euro, pozyskano pięciu nowych zawodników, którzy znaleźli miejsce w wyjściowym składzie. 


Arka na transferowym rynku nie poszalała. Powód - brak pieniędzy na ten cel. W zasadzie trener Dariusz Pasieka nie miał tak naprawdę żadnego zawodnika, o którym można byłoby powiedzieć, że poprawi jakość gry Arki. Na pozycji bramkarza nastąpiła w zasadzie wymiana. Odeszli Norbert Witkowski i Andrzej Bledzewski, a miejsce pomiędzy słupkami zajął Brazylijczyk Marcelo Moretto. Peruwiański napastnik Junior Ross trafił natomiast na ławkę rezerwowych. Arka do pierwszego meczu wiosny zamiast wzmocniona przystąpiła osłabiona. Kontuzje wyeliminowały bowiem Marcina Budzińskiego, Denisa Glavine i Mirko Ivanovskiego, a Tadas Labukas jako strzelec pięciu goli jesienią straszył na ławce rezerwowych, chociaż tak naprawdę - po przebytej chorobie - był nie do końca przygotowany do gry. A cała czwórka miałaby pewnie miejsce w wyjściowym składzie. Mimo wszystko, przed meczem, na trybunach panował umiarkowany optymizm. 

- Liczę, że wygramy - przewidywał prezydent Gdyni Wojciech Szczurek

Przebieg meczu mógł się podobać. Gospodarze zaskoczyli piłkarzy Białej Gwiazdy atakiem od pierwszych minut. Miło było patrzeć na te ofensywne zapędy gdynian, chociaż szkody rywalom nie wyrządziły. Wisła przetrwała ten okres i zaczęła powoli ustawiać grę pod własne dyktando. W 10 minucie sędzia Paweł Raczkowski przychylnym okiem popatrzył na atak Marciano Brumy w nogi Cwetana Genkowa i nie podyktował dla Wisły rzutu karnego. W 22 minucie szczęście uśmiechnęło się do Moretto, który popełnił błąd, wypuszczając piłkę z rąk, ale Andraż Kirm w dobitce trafił futbolówką w słupek. Chwilę później Moretto się zrehabilitował, kiedy z bliska próbował go pokonać samobójczym strzałem Maciej Szmatiuk. Po drugiej stronie boiska sprawiający dobre wrażenie estoński bramkarz Wisły Sergej Parejko tylko raz musiał błysnąć refleksem, kiedy w 59 minucie - w zamieszaniu po rzucie rożnym - Joseph Mawaye zagrał mu tuż pod nosem piłkę piętą. W 73 minucie Genkow w złości kopnął w słupek gdyńskiej bramki, ten który musnęła piłka po strzale głową Małeckiego

Znacznie więcej szans na zdobycie gola mieli więc goście z Krakowa, ale i oni zaczęli godzić się z bezbramkowym remisem, który czyniłby nadal Gdynię twierdzą nie do zdobycia w tym sezonie ekstraklasy. Ale w 89 minucie spotkania defensorom Arki zabrakło czujności i umiejętności przewidywania. Zagraną w pobliże pola karnego piłkę głową, przy biernej asyście Emila Nolla, zgrał w pole karne Osman Chavez. Tam znalazł się Małecki, jednym zwodem zgubił Szmatiuka i spóźnionego z podwojeniem krycia Ante Rizicia. Pomocnik Wisły zamknął oczy i kopnął, ile sił w lewej nodze. Piłka wpadła pod poprzeczkę, chociaż Moretto mógł chyba zachować się inaczej, a przynajmniej podjąć próbę obrony. Widać jednak zamarzł mu refleks, bo warunki do gry nie przypominały tych z brazylijskiej plaży. 

Kto ma w Arce strzelać? 

Gdynianom pozostało przedostatnie miejsce w tabeli i nadzieja, że w kolejnych meczach będzie lepiej. Aby jednak punkty zdobywać, to trzeba strzelać bramki, bo dobra gra defensywna jest tylko środkiem do wygrywania. Tymczasem "Józek" Mawaye pokazał w piątek, że snajpera to z niego nie będzie. I już. Sprowadzenie Juniora Rossa miało wzmocnić atak żółto-niebieskich. Jeżeli jednak po okresie przygotowawczym, po kilku sparingach, nie wygrał on rywalizacji o miejsce w składzie z Mawaye, to może to oznaczać tylko jedno - jest od niego jeszcze słabszy. Może powrót do gry Ivanowskiego, Glaviny, do pełni zdrowia Labukasa, sprawi, że gdynianie będą groźniejsi w ofensywie. Bo na razie muszą słuchać uwag w stylu: w tym sezonie na naturalnej murawie Arka nie zdobyła jeszcze bramki. Czas wykorzystać ostatnią szansę i jeszcze dzisiaj - w ostatni dzień okienka transferowego - pozyskać napastnika, który wie, po co wychodzi na boisko. Do końca sezonu pozostało już tylko 14 spotkań. 

Arka szuka 

Gdyński klub ciągle szuka wzmocnień. Są konieczne. 

Po meczu Arka - Wisła podstawowy wniosek nasuwa się w sposób oczywisty. W zespole trenera Dariusza Pasieki od zaraz potrzebni są napastnik i ofensywny środkowy pomocnik. Dyrektor sportowy Arki Andrzej Czyżniewski nawet nie oglądał piątkowego meczu żółto-niebieskich, tylko się wybrał do Niemiec w poszukiwaniu wzmocnień. 

Efektem jest porozumienie, na razie na poziomie warunków indywidualnej umowy, z albańskim piłkarzem Ervinem Skelą. Piłkarskie CV ten ofensywny pomocnik ma bogate. Był mocnym punktem reprezentacji Albanii - zagrał w niej ponad 60 razy, zdobył 12 bramek - a w Bundeslidze zagrał w takich zespołach jak Eintracht Frankfurt, Arminia Bielefeld czy FC Kaiserslautern. 35-letni dzisiaj Skela jesienią 2009 roku podpisał kontrakt z drużyną drugiej Bundesligi - TuS Koblenz, ale rozwiązał go zimą. Teraz ma pomóc Arce. Dziś przejdzie testy medyczne w Poznaniu i jeżeli wypadną pomyślnie, to podpisanie kontraktu będzie formalnością. 

A napastnik dla gdyńskiej Arki? Podobno jest dwóch kandydatów - odsunięty od Śląska Wrocław Vuk Sotirivić i Paweł Abbot, 29-letni zawodnik angielskiego Charltonu, który chętnie przeniósłby się do polskiej ekstraklasy. 

 

Janusz Woźniak 








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia