Aktualności
20.01.2011
Dariusz Pasiekai: Dobrze jest pojechać w sprawdzone miejsca (Dziennik Bałtycki)
Rozmowa z Dariuszem Pasieką, trenerem piłkarzy Arki Gdynia.
Panie trenerze, czy kłopoty to Pana specjalność?
Kłopoty…? Nie, a dlaczego Pan tak sądzi?
Zapewne miał Pan wizję drużyny na wiosenną rundę rozgrywek. Wizję, która zakładała dwa - trzy solidne wzmocnienia. Tymczasem wyjeżdża Pan na pierwsze zgrupowanie bez doświadczonego bramkarza - bo z takimi klub się pożegnał - a pech dopadł Marcina Budzińskiego, a więc bardzo ważnego zawodnika linii środkowej.
Szukaliśmy w zimowej przerwie napastnika i pozyskaliśmy Juniora Rossa. Szukaliśmy pomocnika i… szukamy nadal, mając na to jeszcze trochę czasu. Wydawało się, że Marcelo Sarvas lub Rick Kruys mogą spełnić nasze oczekiwania, ale okazało się inaczej. Tak bywa z testami i chyba lepiej, że była okazja, aby przyjrzeć im się bliżej. Bramkarze? Rezygnacja Wojciecha Kowalewskiego trochę komplikuje nam obsadę tej pozycji w drużynie, ale i w tym przypadku intensywnie szukamy korzystnego rozwiązania. Wreszcie Budziński. Wiadomo, że będzie wyłączony z gry na najbliższe dwa miesiące. Szkoda Marcina, bo rzeczywiście jest ważną postacią w drużynie, ale kontuzje są wpisane w ryzyko uprawiania sportu. Nam nie pozostaje nic innego, jak czekać na jego powrót na boisko, a jednocześnie na pierwsze mecze rundy wiosennej szukać takich rozwiązań kadrowych i taktycznych, które - mimo jego absencji - nie odbiją się niekorzystnie na naszej grze.
Niemniej idealnie byłoby, gdyby już na hiszpańskim zgrupowaniu miał Pan do dyspozycji klubową kadrę w komplecie.
Oczywiście, że tak, ale sytuacje z Kowalewskim czy Budzińskim nie wynikają z winy klubu. Jednocześnie mam nadzieję, że do Malagi dojedzie przynajmniej bramkarz, który potrzebuje jednak nieco więcej czasu niż zawodnik z pola, aby wkomponować się w zespół.
Zaczynacie zgrupowanie w Hiszpanii, a później będzie kolejne w Turcji. Powiela Pan plan przygotowań sprzed roku, czy wprowadza jakieś modyfikacje?
Powielamy miejsca, w których odbędą się zagraniczne zgrupowania, bo to bardzo ułatwia pracę. Warunki pobytu i obiekty treningowe, nie tylko boiska, ale i na przykład siłownia, odnowa biologiczna, mają istotny wpływ na jakość pracy. Dlatego jedziemy w sprawdzone pod tym względem miejsca. Natomiast inni są na przykład sparingpartnerzy, inna - przynajmniej w 50 procentach - klubowa kadra, z którą pracowałem na zgrupowaniach przed rokiem.
A sama zawartość treningów?
Planuję większe obciążenia niż przed rokiem, ale… dostosowane do indywidualnych możliwości poszczególnych zawodników wynikających z ciągłego monitoringu ich fizycznej dyspozycji. Zapewniam, że pod tym względem stosujemy bardzo nowoczesne metody i rozwiązania. Jednocześnie poza pracą nad siłą i wytrzymałością coraz więcej będzie zajęć z piłką, taktyki i gier sparingowych. Takich spotkań w okresie przygotowawczym planuję w sumie osiem. Każdy zawodnik musi otrzymać szansę pokazania się na boisku, udowodnienia swojej przydatności w zespole.
Pierwszy mecz sparingowy, ze szwajcarskim Young Boys Berno, rozegracie w środę, nieomal po wyjściu z samolotu.
Bez przesady, że po wyjściu z samolotu, bo to będzie prawie doba różnicy. Przyznam jednak, że to nie jest najszczęśliwszy termin. Innej możliwości jednak nie było i musieliśmy się na to zgodzić. W Hiszpanii zagramy z bardzo solidnymi i wymagającymi rywalami, a na takich mi właśnie zależy. To szczególnie dla naszej młodzieży szansa na zdobycie cennego międzynarodowego doświadczenia, z zespołami należącymi do mocnych europejskich średniaków.
Czy myśli Pan o nowych rozwiązaniach taktycznych, o zmianie stylu gry Arki w najbliższym czasie?
Mam pewne pomysły, być może szczególnie w Hiszpanii pozwolę sobie na pewne eksperymenty kadrowe i taktyczne, ale też musimy doskonalić to, co już nam dobrze w jesiennej rundzie wychodziło. Na pewno na wiosnę chcemy grać lepiej, skuteczniej i efektowniej, ale w dążeniu do osiągnięcia tego celu czeka nas ciężka praca.
Rozmawiał: Janusz Woźniak - Dziennik Bałtycki
Panie trenerze, czy kłopoty to Pana specjalność?
Kłopoty…? Nie, a dlaczego Pan tak sądzi?
Zapewne miał Pan wizję drużyny na wiosenną rundę rozgrywek. Wizję, która zakładała dwa - trzy solidne wzmocnienia. Tymczasem wyjeżdża Pan na pierwsze zgrupowanie bez doświadczonego bramkarza - bo z takimi klub się pożegnał - a pech dopadł Marcina Budzińskiego, a więc bardzo ważnego zawodnika linii środkowej.
Szukaliśmy w zimowej przerwie napastnika i pozyskaliśmy Juniora Rossa. Szukaliśmy pomocnika i… szukamy nadal, mając na to jeszcze trochę czasu. Wydawało się, że Marcelo Sarvas lub Rick Kruys mogą spełnić nasze oczekiwania, ale okazało się inaczej. Tak bywa z testami i chyba lepiej, że była okazja, aby przyjrzeć im się bliżej. Bramkarze? Rezygnacja Wojciecha Kowalewskiego trochę komplikuje nam obsadę tej pozycji w drużynie, ale i w tym przypadku intensywnie szukamy korzystnego rozwiązania. Wreszcie Budziński. Wiadomo, że będzie wyłączony z gry na najbliższe dwa miesiące. Szkoda Marcina, bo rzeczywiście jest ważną postacią w drużynie, ale kontuzje są wpisane w ryzyko uprawiania sportu. Nam nie pozostaje nic innego, jak czekać na jego powrót na boisko, a jednocześnie na pierwsze mecze rundy wiosennej szukać takich rozwiązań kadrowych i taktycznych, które - mimo jego absencji - nie odbiją się niekorzystnie na naszej grze.
Niemniej idealnie byłoby, gdyby już na hiszpańskim zgrupowaniu miał Pan do dyspozycji klubową kadrę w komplecie.
Oczywiście, że tak, ale sytuacje z Kowalewskim czy Budzińskim nie wynikają z winy klubu. Jednocześnie mam nadzieję, że do Malagi dojedzie przynajmniej bramkarz, który potrzebuje jednak nieco więcej czasu niż zawodnik z pola, aby wkomponować się w zespół.
Zaczynacie zgrupowanie w Hiszpanii, a później będzie kolejne w Turcji. Powiela Pan plan przygotowań sprzed roku, czy wprowadza jakieś modyfikacje?
Powielamy miejsca, w których odbędą się zagraniczne zgrupowania, bo to bardzo ułatwia pracę. Warunki pobytu i obiekty treningowe, nie tylko boiska, ale i na przykład siłownia, odnowa biologiczna, mają istotny wpływ na jakość pracy. Dlatego jedziemy w sprawdzone pod tym względem miejsca. Natomiast inni są na przykład sparingpartnerzy, inna - przynajmniej w 50 procentach - klubowa kadra, z którą pracowałem na zgrupowaniach przed rokiem.
A sama zawartość treningów?
Planuję większe obciążenia niż przed rokiem, ale… dostosowane do indywidualnych możliwości poszczególnych zawodników wynikających z ciągłego monitoringu ich fizycznej dyspozycji. Zapewniam, że pod tym względem stosujemy bardzo nowoczesne metody i rozwiązania. Jednocześnie poza pracą nad siłą i wytrzymałością coraz więcej będzie zajęć z piłką, taktyki i gier sparingowych. Takich spotkań w okresie przygotowawczym planuję w sumie osiem. Każdy zawodnik musi otrzymać szansę pokazania się na boisku, udowodnienia swojej przydatności w zespole.
Pierwszy mecz sparingowy, ze szwajcarskim Young Boys Berno, rozegracie w środę, nieomal po wyjściu z samolotu.
Bez przesady, że po wyjściu z samolotu, bo to będzie prawie doba różnicy. Przyznam jednak, że to nie jest najszczęśliwszy termin. Innej możliwości jednak nie było i musieliśmy się na to zgodzić. W Hiszpanii zagramy z bardzo solidnymi i wymagającymi rywalami, a na takich mi właśnie zależy. To szczególnie dla naszej młodzieży szansa na zdobycie cennego międzynarodowego doświadczenia, z zespołami należącymi do mocnych europejskich średniaków.
Czy myśli Pan o nowych rozwiązaniach taktycznych, o zmianie stylu gry Arki w najbliższym czasie?
Mam pewne pomysły, być może szczególnie w Hiszpanii pozwolę sobie na pewne eksperymenty kadrowe i taktyczne, ale też musimy doskonalić to, co już nam dobrze w jesiennej rundzie wychodziło. Na pewno na wiosnę chcemy grać lepiej, skuteczniej i efektowniej, ale w dążeniu do osiągnięcia tego celu czeka nas ciężka praca.
Rozmawiał: Janusz Woźniak - Dziennik Bałtycki
Copyright Arka Gdynia |