Aktualności
18.10.2010
Lechia wygrywa w derbach Trójmiasta (Fakt.pl)
Piąte derby Trójmiasta w ekstraklasie znów dla Lechii, która na tym poziomie rozgrywek odniosła same zwycięstwa nad Arką. Wczoraj wygrała 1:0 po bramce Piotra Wiśniewskiego (28 l.). Mecz, oczekiwany nad morzem z ogromnym zainteresowaniem, rozczarował swoim poziomem.
Arka nastawiła się na przeszkadzanie Lechii w konstruowaniu akcji ofensywnych i długo jej się to udawało. Do 78. minuty. Wtedy z rzutu wolnego dośrodkował Paweł Nowak (31 l.), a obronę Arki zgubił Piotr Wiśniewski (28 l.) i głową posłał piłkę do siatki. – Radość jest ogromna, bo znów ograliśmy Arkę, a przede wszystkim potwierdziliśmy przynależność do czołówki. Pamiętamy jednak, że tabela liczy się tak naprawdę dopiero po 30. kolejce – mówił strzelec gola, który mecz rozpoczął na ławce rezerwowych, ale pojawił się na boisku dość szybko wskutek kontuzji kolana Marko Bajica (25 l.).
– Bramkę strzelił nam jeden z najmniejszych zawodników na boisku – mówił z lekką irytacją w głosie trener Arki Dariusza Pasieka (45 l.). Straty gola nie mógł też odżałować stoper żółto-niebieskich Maciej Szmatiuk (30 l.). – W głupi sposób straciliśmy bramkę, ale ktoś odpowiadał za pilnowanie Wiśniewskiego. Trzeba chyba skończyć z pochwałami na temat naszej gry, skoro w dziewięciu meczach strzeliliśmy ledwie cztery gole – powiedział.
Trudno nie odmówić mu racji, bo w ofensywie gdynianie wczoraj mieli niewiele argumentów. Arka nie oddała w Gdańsku ani jednego celnego strzału. Lechia miała ich pięć. Oba zespoły brylowały za to w nieprzepisowym przerywaniu gry, przez co mecz był brzydki. Arbiter odgwizdał aż 47 fauli!
Derby przyciągnęły na trybuny tłumy i przebiegały w gorącej atmosferze. Udzieliła się ona także piłkarzom, bo w 82. minucie doszło do totalnej awantury między zawodnikami obu drużyn. Sędzia Mirosław Górecki usunął też z boiska Miroslava Bożoka (26 l.), który czerwoną kartkę zobaczył po faulu na Łukaszu Surmie (33 l.).
KAST - Fakt.pl
Arka nastawiła się na przeszkadzanie Lechii w konstruowaniu akcji ofensywnych i długo jej się to udawało. Do 78. minuty. Wtedy z rzutu wolnego dośrodkował Paweł Nowak (31 l.), a obronę Arki zgubił Piotr Wiśniewski (28 l.) i głową posłał piłkę do siatki. – Radość jest ogromna, bo znów ograliśmy Arkę, a przede wszystkim potwierdziliśmy przynależność do czołówki. Pamiętamy jednak, że tabela liczy się tak naprawdę dopiero po 30. kolejce – mówił strzelec gola, który mecz rozpoczął na ławce rezerwowych, ale pojawił się na boisku dość szybko wskutek kontuzji kolana Marko Bajica (25 l.).
– Bramkę strzelił nam jeden z najmniejszych zawodników na boisku – mówił z lekką irytacją w głosie trener Arki Dariusza Pasieka (45 l.). Straty gola nie mógł też odżałować stoper żółto-niebieskich Maciej Szmatiuk (30 l.). – W głupi sposób straciliśmy bramkę, ale ktoś odpowiadał za pilnowanie Wiśniewskiego. Trzeba chyba skończyć z pochwałami na temat naszej gry, skoro w dziewięciu meczach strzeliliśmy ledwie cztery gole – powiedział.
Trudno nie odmówić mu racji, bo w ofensywie gdynianie wczoraj mieli niewiele argumentów. Arka nie oddała w Gdańsku ani jednego celnego strzału. Lechia miała ich pięć. Oba zespoły brylowały za to w nieprzepisowym przerywaniu gry, przez co mecz był brzydki. Arbiter odgwizdał aż 47 fauli!
Derby przyciągnęły na trybuny tłumy i przebiegały w gorącej atmosferze. Udzieliła się ona także piłkarzom, bo w 82. minucie doszło do totalnej awantury między zawodnikami obu drużyn. Sędzia Mirosław Górecki usunął też z boiska Miroslava Bożoka (26 l.), który czerwoną kartkę zobaczył po faulu na Łukaszu Surmie (33 l.).
KAST - Fakt.pl
Copyright Arka Gdynia |