TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

14.10.2010

Ta ostatnia niedziela (Gazeta Wyborcza)

Derby Lechia - Arka po raz ostatni rozegrane zostaną na stadionie przy Traugutta. Ale po raz pierwszy w ich 46-letniej historii Lechia jest tak zdecydowanym faworytem. Początek meczu w niedzielę o godz. 17.15.

Pod względem psychologicznym będą to dla piłkarzy Lechii najtrudniejsze derby w historii. Powód? Jeszcze nigdy nie byli przed meczem z Arką tak zdecydowanym faworytem jak teraz. - Potwierdzam i mówię to otwarcie: Lechia jest faworytem niedzielnego spotkania - nie chowa głowy w piasek trener biało-zielonych Tomasz Kafarski. Od odpowiedzialności nie uciekają też piłkarze. - Ciężko pracowaliśmy na to, żeby przed meczem z Arką być faworytem, chcieliśmy tego - podkreśla Paweł Buzała, najlepszy derbowy strzelec spośród obecnych zawodników obu zespołów (2 gole). - Ale to nie może nas stłamsić, myślę, że nauczyliśmy się już grać pod presją i w niedzielę pokażemy swój najlepszy futbol - dodaje napastnik Lechii. Niebezpieczeństwo takiej sytuacji dostrzega kapitan biało-zielonych Łukasz Surma. - To może być jakaś pułapka. Już przed meczem wszyscy dopisują nam trzy punkty i zastanawiają się tylko, ile strzelimy bramek. Musimy to wytrzymać, choć zdaję sobie sprawę, że będzie to dla nas nowa sytuacja - zaznacza Surma, który w 2007 roku był dwie godziny od podpisania kontraktu z... Arką. - Wszystkie warunki były już ustalone, ale w ostatniej chwili dowiedziałem się o propozycji z Izraela [Maccabi Hajfa]. Zachowałem się jak wytrawny szachista i przewidziałem trzy ruchy naprzód [przed przejściem do Lechii grał jeszcze w dwóch innych klubach]. Wiedząc, że kiedyś będę grał w Lechii, nie związałem się z Arką, wiadomo, jakie mogłoby to nieść za sobą problemy - śmieje się Surma.

Lechiści do meczu z Arką przygotowują się w spokojnym rytmie - jeden trening dziennie (oprócz czwartku, który mieli wolny). W przerwie na mecze reprezentacji nie rozegrali też żadnego sparingu. - Nigdy tego nie robimy. Za to w poprzedni piątek mieliśmy mocną jednostkę treningową, która imitowała normalny mecz ligowy. Nie ma więc mowy, żeby ta przerwa wybiła nas z rytmu - zapewnia szkoleniowiec Lechii.

Przed spotkaniem z Arką ma niemalże komfortową sytuację kadrową (w meczowej "18" po raz pierwszy może się znaleźć Marek Zieńczuk), jedyny mały problem wiąże się z pozycją lewego obrońcy. Z powodu kontuzji na dłużej wypadł ze składu Litwin Vytautas Andriuskevicius, a zastępujący go Hubert Wołąkiewicz dopiero w czwartek wieczorem wrócił do Gdańska z wyczerpującej eskapady polskiej kadry do Ameryki Północnej. - Nie zakładam sytuacji, w której Hubert nie byłby w niedzielę gotowy do gry. W awaryjnej sytuacji może go jednak zastąpić Marcin Kaczmarek - mówi Kafarski.

Zagadką pozostaje to, jakich piłkarzy desygnuje szkoleniowiec Lechii na niedzielny mecz. Teoretycznie po takim spotkaniu jak ten ostatni z Legią w Warszawie (wygrany 3:0) mieszanie w składzie byłoby czymś dziwnym, ale trener Kafarski potrafi zaskakiwać. Chociażby przed wspomnianym meczem z Legią posadził na ławce będącego w znakomitej formie Buzałę. Także teraz, szczególnie wśród napastników, nikt nie może być pewny miejsca w składzie. - Na treningach robię wszystko, żeby wrócić na derby do pierwszej jedenastki, bo dla każdego piłkarza gra w takim spotkaniu to prawdziwa frajda. Dla takich chwil się żyje - podkreśla Buzała, który nie chce jednak uchodzić tylko i wyłącznie za specjalistę od meczów derbowych. - Zdobyłem już dla Lechii 35 goli, a tylko dwa w spotkaniach z Arką. Chyba więc udowodniłem, że potrafię strzelać bramki także innym przeciwnikom. A co do derbowej sławy to ona szybko przemija. Pamiętam, że kiedy w 2008 roku po mojej bramce wygraliśmy w Gdyni 1:0, kibice wydrukowali plakaty "Buzała na prezydenta". A już kilka miesięcy potem po kilku słabszych występach równali mnie z błotem. Po prostu trzeba w tym wszystkim zachować chłodną głowę - zaznacza "Buzi". Jeśli w niedzielę strzeli bramkę, zostanie samodzielnym wiceliderem derbowej klasyfikacji strzelców. Na razie niezagrożony jest w niej były piłkarz Lechii Jerzy Kruszczyński (6 goli).

Tomasz Osowski

Arka: Nie ma żadnego fatum

W Gdyni trwa wyścig z czasem o powrót do zdrowia i podstawowego składu podpory defensywy Macieja Szmatiuka.


- Z każdym dniem jest lepiej, ale nadal nie mogę powiedzieć, czy Maciek zdąży - mówi tajemniczo trener Dariusz Pasieka. To praktycznie jedyna niewiadoma przed niedzielnym meczem. Jeśli Szmatiuk będzie gotów do gry od początku meczu, stworzy parę z Ante Roziciem. Jeśli Szmatiuka zabraknie, zastąpi go albo Michał Płotka (podobnie jak Marcin Budziński zagrał 90 minut w wygranym 2:0 towarzyskim meczu młodzieżowej reprezentacji U23 z Walią), albo przesunięty z lewej obrony Emil Noll. Wówczas z pomocy wróci do bloku defensywnego Wojciech Wilczyński.

Płotka i Budziński wrócili z Wysp wczoraj po południu. Z lotniska odebrał ich dyrektor Andrzej Czyżniewski i natychmiast przywiózł do Gdyni. Aby obaj byli w pełni sił, sztab trenerski chce ich jak najszybciej postawić na nogi. W Gdyni nie ukrywają rozczarowania decyzją sztabu szkoleniowego reprezentacji, który wbrew wcześniejszym ustaleniom nie oszczędził obu piłkarzy przed niedzielnymi derbami (zwycięstwo z Walią nic kadrze nie dało, bo Polacy przez wcześniejszą porażkę z Irlandią Północną zajęli w grupie tylko trzecie miejsce).

- Nad składem jeszcze się nie zastanawiałem. W swoim zwyczaju podam go w ostatniej chwili - wyjaśnił Pasieka.

Oprócz niepewnej sytuacji w obronie, do ostatnich chwil przed meczem klarować się będzie również system gry Arki. Trener gdyńskich piłkarzy zdaje sobie sprawę, jakim potencjałem w ofensywie dysponują rywale, a do tego z kłopotów, jakie stwarza jego zawodnikom strzelenie choćby jednej bramki na terenie rywala. Wydaje się, że trener żółto-niebieskich w Gdańsku postawi na sprawdzoną defensywę, a nie kulejący atak i spróbuje Lechię postraszyć grą z kontrataku oraz agresywnym pressingiem. Oprócz tego Pasieka do znudzenia powtarza swoim zawodnikom, że im dalej od własnego pola karnego znajduje się rywal i piłka - tym mniej okazji do straty bramki i mniej pracy dla bramkarza. A ten ostatnio miał jej wiele.

- Nasze cztery porażki w poprzednich derbach nie wynikały z fatum, tylko z dyspozycji dnia - tłumaczył kapitan Arki Norbert Witkowski. Aby zminimalizować do maksimum zagrożenie pod jego bramką, piłkarze Arki skupią się na wyłączeniu z gry reżysera wszelkich poczynań Lechii tak w defensywie, jak i ofensywie - Łukasza Surmy.

- Kogo z Lechii wziąłbym do mojej drużyny, gdybym dostał taką możliwość? Kapitana - odparł bez chwili wahania Pasieka. Jeden z dziennikarzy pod nosem dodał: - Ciekawe, co na to "Witek" [Witkowski, który siedział obok Pasieki] i "Budzik" [Marcin Budziński, grający w Arce na pozycji Surmy]. - A ja z Arki wziąłbym piłkarza z nr 10 [właśnie Budziński] - zrewanżował się wywołany do tablicy trener Lechii Tomasz Kafarski.

Na konferencji prasowej oprócz Witkowskiego pojawił się także Denis Glavina, który, grając w Chorwacji, na własnej skórze doświadczył tamtejszych derbów, między Hajdukiem Split a Dinamem Zagrzeb. - Z racji odległości między oboma miastami w Trójmieście atmosfera jest inna - nie ukrywa skrzydłowy Arki, którym przed sezonem interesowała się również Lechia.

- Przed ślubem też podobały mi się inne kobiety. Nie ma sensu rozwodzić się nad tym, co by było, gdyby... - w swoim stylu podsumował trener Kafarski.

Szkoleniowiec Arki nie obawia się natomiast, że zagraniczni piłkarze (których w składzie trener może upchnąć nawet siedmiu) nie będą wiedzieli, co znaczą dla gdyńskich kibiców derby z Lechią. Fani gdyńskiego zespołu zapowiedzieli przyjście na sobotni trening, by wesprzeć drużynę w przeddzień derbów. - Mam nadzieję, że nasze spotkanie z kibicami będzie przebiegać w przyjaznej atmosferze - uśmiechnął się Pasieka.

Kto bohaterem derbów?

Lechia - Bedi Buval

Francuz może w meczu z Arką odegrać kluczową rolę. Goście prawdopodobnie zagrają w Gdańsku ultradefensywnie, maksymalnie zagęszczając przedpole własnej bramki. W tej sytuacji Lechii może być bardzo ciężko grać w swoim kombinacyjnym stylu, polegającym na wymianie wielu krótkich podań i szukaniu wolnych przestrzeni pod bramką rywala. W takiej sytuacji sposobem na zdobycie gola mogą być wrzutki w pole karne, a tam powinien królować niezwykle skoczny i silny Buval. Chociaż rywali będzie miał nie lada. Ante Rozić, Emil Noll czy Maciej Szmatiuk (jeśli zdąży się wykurować) to też nieułomki. Francuz ma jednak w zanadrzu coś niezwykle dla napastnika ważnego - instynkt strzelecki. A że jest przy tym piekielnie skuteczny, to on może być bohaterem derbów.

Arka - Tadas Labukas

Litwin jako jedyny z obcokrajowców grających obecnie w Arce zna smak derbów, wie, czego się po tym meczu spodziewać. Przed rokiem w 1. kolejce przy Traugutta to po jego podaniu Marcin Wachowicz strzelił gola na 1:0. Mimo to Arka przegrała wówczas 1:2. Jeszcze w tym samym roku Arka podejmowała Lechię u siebie, ale Litwin po obniżce formy, pozostając wciąż bez choćby jednej strzelonej bramki, mecz zaczął na ławce. Arka znów przegrała 1:2, a bramka padła po jego wejściu na boisko. W tym sezonie Labukas już po sześciu kolejkach wyrównał swój bilans bramkowy, ale na boisku drużyna ma z niego więcej pożytku, kiedy ten wchodzi na podmęczonego rywala. Czy wobec tego w niedzielę Pasieka posadzi swego najskuteczniejszego piłkarza na ławce?

Tomasz Osowski, Maciej Koroczuk - Gazeta Wyborcza







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia