Aktualności
14.10.2010
Z przodu dominuje Lechia (Gazeta Wyborcza)
13 strzelonych goli Lechii, zaledwie 4 Arki. Momentami porywający techniczny futbol biało-zielonych kontra wyrachowana, często nudna gra żółto-niebieskich. Taki jest stan ofensywnych poczynań trójmiejskich drużyn przed derbami. Czy taki sam będzie także po nich?
We wtorek oceniliśmy siłę Lechii i Arki w defensywie. Minimalnie lepsza była Lechia. Przewaga gdańszczan w ofensywie jest już zdecydowanie większa, choć dokładne porównanie nie jest do końca możliwe, bo drużyny Tomasza Kafarskiego i Dariusza Pasieki grają różnymi systemami (odpowiednio 4-3-3 i 4-4-2). Tak czy owak, na papierze zdecydowanym faworytem derbów jest Lechia.
Pomoc
Lechia
Łukasz Surma: Kapitan co się zowie. Opoka drugiej linii i całego zespołu, trudno sobie wyobrazić bez niego Lechię. Reguluje rytm gry, kiedy trzeba potrafi błyskawicznie przyśpieszyć akcję, kiedy trzeba, przytrzyma piłkę. Trener Kafarski proponuje go selekcjonerowi Franciszkowi Smudzie, ale choć w metrykę się nie zagląda, to 33 lata to jednak zbyt wiele, aby trafić do odmładzanej reprezentacji. Aby być jednym z najlepszych pomocników w ekstraklasie, już nie.
Paweł Nowak: Osiągnął formę, jakiej od niego od początku oczekiwano. Dużo widzi, dużo biega - w efekcie dogrywa precyzyjnie piłkę kolegom i jest aktywny zarówno w ataku, jak i w destrukcji. Dobrze bije stałe fragmenty gry. Nie strzelał goli, ale w meczu z Legią trafił do siatki, więc chyba definitywnie się odblokował.
Marko Bajić: Potrafi z piłką zrobić dosłownie wszystko, zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym znaczeniu. Nie wybiera najprostszych rozwiązań, brzydzi się wręcz podaniami do najbliżej ustawionego kolegi. Od każdego zagrania wymaga czegoś więcej, dlatego nie boi się na małej przestrzeni kiwnąć kilku rywali czy dłużej poholować piłkę. Jego technika może być niezbędna na zagęszczoną do granic możliwości strefę obronną Arki.
Arka
Wojciech Wilczyński: Nominalny obrońca od dłuższego czasu próbowany na prawym skrzydle ze swoich obowiązków wywiązuje się przyzwoicie. Lepsze mecze przeplata spotkaniami bez historii, ale nie można mu odmówić ambicji i zaangażowania. Do tego jest skromny, ma głowę na karku i raczej nie grozi mu "sodówka". Przez wrodzone inklinacje do gry w defensywie wyłącza się momentami w grze do przodu, ale przez to prawa strona boiska jest lepiej zabezpieczona, również dzięki dobrej współpracy z Marciano Brumą.
Marcin Budziński: Sezon zaczął rewelacyjnie, praktycznie w każdym meczu należał do najlepszych na boisku. Jednak z każdą następną kolejką w jego grze było widać coraz więcej nerwowości, błędnych decyzji i bojaźni. Ostatnio wyczerpał cierpliwość trenera Pasieki, który po jednym z treningów wezwał go do siebie i wytłumaczył, co i jak ma grać. Derby pokażą, jak pojętnym jest uczniem. Tym bardziej że jego zadaniem będzie wyłącznie z gry "mózgu Lechii", Surmy.
Miroslav Bożok: Na skrzydle przypominał więdnące warzywo, bez wody i dostępu do słońca. Po "przesadzeniu" na środek pola wyraźnie odzyskał wigor, z każdym meczem zapuszczając coraz grubsze i dłuższe korzenie. Do tego podostrzył grę, czego na własnej skórze doświadczył wracający po kontuzji Adrian Sulima. Bożok rozorał mu nogę, jakby obawiając się utraty miejsca w składzie. Zupełnie niepotrzebnie, bo w ostatnim czasie z jego gry drużyna ma wiele pożytku.
Denis Glavina: Na treningach hula po skrzydle aż miło. W meczu gra tak, jakby miał zaciągnięty hamulec ręczny. Widać, że "potrafi jeździć", słychać, że ma "dobry silnik", ale brakuje mu mocy. Piłkę kopać umie, ale tylko gdy ta leży nieruchomo i aż się prosi, żeby jej przyłożyć. Niby drybluje, ale bardziej z własnym cieniem niż rywalem. Niby strzela, ale piłka krzywdy nikomu nie robi. Miał być wzmocnieniem, ale na razie rozczarowuje.
Ocena "Gazety": przewaga Lechii
Atak
Lechia
Abdou Traore: Po świetnych meczach słabiej zagrał z Legią, ale tak jak w przypadku Bajicia jego umiejętności techniczne wydają się być niezbędne na mecz z Arką, która będzie się bronić całą drużyną. Wniósł nową jakość do gry Lechii. Uśmiechnięty w życiu prywatnym pokazuje taką "uśmiechniętą", radosną - ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu - piłkę na boisku. Uznany przez ekspertów Canal+ za najlepszego ofensywnego piłkarza pierwszej części rundy jesiennej. Zasłużenie.
Bedi Buval (Paweł Buzała): Lechia szukała typowego napastnika i w końcu jej się udało. W ostatnim dniu okienka transferowego zakontraktowała Buvala, a ten już odwdzięczył się jej trzema golami w trzech meczach. Na treningach nie błyszczy, podczas meczu czasami jest niewidoczny, ale wystarczy moment, aby znalazł się w dogodnej sytuacji i co najważniejsze: z zimną krwią ją wykorzystał. Dlatego to on pewnie zagra na szpicy ataku, choć w wybornej formie jest także Buzała, którego specjalnością w ostatnich latach były mecze derbowe.
Ivans Lukjanovs (Piotr Wiśniewski): Przyszedł do Lechii z łatką bramkostrzelnego zawodnika, ale na Traugutta w inny sposób pożytkują jego umiejętności. Lukjanovs to zawodnik, który dobro drużyny przedkłada nad stan swojego "konta" bramkowego. Nie odłożył na nim zbyt wielu goli, bo najpierw szuka kolegi z drużyny, a dopiero potem sam decyduje się na wykończenie akcji. Ale trafił w ostatnich derbach z Arką i choć w przerwie na reprezentację był kontuzjowany, to powinien mieć znowu szansę na pognębienie lokalnego rywala. Równie dobrze może jednak zagrać Wiśniewski, który dał znakomitą zmianę na Legii i który świetnie grał w ostatnim meczu w Gdyni. To tylko potwierdza, że z przodu trener Kafarski ma kłopoty bogactwa.
Arka
Tadas Labukas: Patrząc na jego współpracę z Ivanovskim, odnosi się wrażenie, że więcej zrobić na boisku, aby "odblokować" niemoc strzelecką kolegi, się nie da. Litwin haruje za dwóch, biega, walczy, rozpycha się z obrońcami, non stop absorbuje ich uwagę... i nic. Dwie bramki póki co czynią z niego najskuteczniejszego piłkarza Arki, ale to nadal niewiele, by myśleć o spokojnym utrzymaniu w lidze. I na koniec ciekawostka. Labukas strzela bramki nigdy nie patrząc na bramkę i bramkarza. Albo wpadnie, albo nie wpadnie...
Mirko Ivanovski: Kiedy nie był przygotowany do gry od początku meczu, wchodził z ławki i w krótkim czasie swoją grą oczarowywał kibiców. Później, kiedy sił miał coraz więcej i mecz rozpoczynał w podstawowym składzie, oczarowanie rozciągało się w czasie, stając się rozczarowaniem. Podobny problem miał przed poprzednimi derbami Lukjanovs z Lechii. Łotysz strzelił Arce pierwszego w biało-zielonych barwach gola, może warto, by sztab trenerski w Gdyni pokazał Macedończykowi tamto spotkanie?
Ocena "Gazety": zdecydowana przewaga Lechii
Natomiast w piątkowej "Gazecie" specjalne wydanie magazynu "Śledź te strony", w całości poświęcone derbom. A w nim: sylwetka napastnika Lechii Bediego Buvala, który opowie o życiu piłkarskiego globtrotera, wywiady z byłymi piłkarzami trójmiejskich drużyn, mieszkającym w Szwecji Jerzym Kruszczyńskim i legendą Arki Tomaszem Koryntem, a także: historyczny fotoreportaż z meczów Lechii z Arką. Ponadto w "Śledziu na derby" ciekawe rozmowy z duchownymi, którzy wspierają Lechię i Arkę nie tylko obecnością na trybunach, ale i w codziennych modlitwach. Tego nie można przegapić!
Łukasz Pałucha, Maciej Korolczuk - Gazeta Wyborcza
We wtorek oceniliśmy siłę Lechii i Arki w defensywie. Minimalnie lepsza była Lechia. Przewaga gdańszczan w ofensywie jest już zdecydowanie większa, choć dokładne porównanie nie jest do końca możliwe, bo drużyny Tomasza Kafarskiego i Dariusza Pasieki grają różnymi systemami (odpowiednio 4-3-3 i 4-4-2). Tak czy owak, na papierze zdecydowanym faworytem derbów jest Lechia.
Pomoc
Lechia
Łukasz Surma: Kapitan co się zowie. Opoka drugiej linii i całego zespołu, trudno sobie wyobrazić bez niego Lechię. Reguluje rytm gry, kiedy trzeba potrafi błyskawicznie przyśpieszyć akcję, kiedy trzeba, przytrzyma piłkę. Trener Kafarski proponuje go selekcjonerowi Franciszkowi Smudzie, ale choć w metrykę się nie zagląda, to 33 lata to jednak zbyt wiele, aby trafić do odmładzanej reprezentacji. Aby być jednym z najlepszych pomocników w ekstraklasie, już nie.
Paweł Nowak: Osiągnął formę, jakiej od niego od początku oczekiwano. Dużo widzi, dużo biega - w efekcie dogrywa precyzyjnie piłkę kolegom i jest aktywny zarówno w ataku, jak i w destrukcji. Dobrze bije stałe fragmenty gry. Nie strzelał goli, ale w meczu z Legią trafił do siatki, więc chyba definitywnie się odblokował.
Marko Bajić: Potrafi z piłką zrobić dosłownie wszystko, zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym znaczeniu. Nie wybiera najprostszych rozwiązań, brzydzi się wręcz podaniami do najbliżej ustawionego kolegi. Od każdego zagrania wymaga czegoś więcej, dlatego nie boi się na małej przestrzeni kiwnąć kilku rywali czy dłużej poholować piłkę. Jego technika może być niezbędna na zagęszczoną do granic możliwości strefę obronną Arki.
Arka
Wojciech Wilczyński: Nominalny obrońca od dłuższego czasu próbowany na prawym skrzydle ze swoich obowiązków wywiązuje się przyzwoicie. Lepsze mecze przeplata spotkaniami bez historii, ale nie można mu odmówić ambicji i zaangażowania. Do tego jest skromny, ma głowę na karku i raczej nie grozi mu "sodówka". Przez wrodzone inklinacje do gry w defensywie wyłącza się momentami w grze do przodu, ale przez to prawa strona boiska jest lepiej zabezpieczona, również dzięki dobrej współpracy z Marciano Brumą.
Marcin Budziński: Sezon zaczął rewelacyjnie, praktycznie w każdym meczu należał do najlepszych na boisku. Jednak z każdą następną kolejką w jego grze było widać coraz więcej nerwowości, błędnych decyzji i bojaźni. Ostatnio wyczerpał cierpliwość trenera Pasieki, który po jednym z treningów wezwał go do siebie i wytłumaczył, co i jak ma grać. Derby pokażą, jak pojętnym jest uczniem. Tym bardziej że jego zadaniem będzie wyłącznie z gry "mózgu Lechii", Surmy.
Miroslav Bożok: Na skrzydle przypominał więdnące warzywo, bez wody i dostępu do słońca. Po "przesadzeniu" na środek pola wyraźnie odzyskał wigor, z każdym meczem zapuszczając coraz grubsze i dłuższe korzenie. Do tego podostrzył grę, czego na własnej skórze doświadczył wracający po kontuzji Adrian Sulima. Bożok rozorał mu nogę, jakby obawiając się utraty miejsca w składzie. Zupełnie niepotrzebnie, bo w ostatnim czasie z jego gry drużyna ma wiele pożytku.
Denis Glavina: Na treningach hula po skrzydle aż miło. W meczu gra tak, jakby miał zaciągnięty hamulec ręczny. Widać, że "potrafi jeździć", słychać, że ma "dobry silnik", ale brakuje mu mocy. Piłkę kopać umie, ale tylko gdy ta leży nieruchomo i aż się prosi, żeby jej przyłożyć. Niby drybluje, ale bardziej z własnym cieniem niż rywalem. Niby strzela, ale piłka krzywdy nikomu nie robi. Miał być wzmocnieniem, ale na razie rozczarowuje.
Ocena "Gazety": przewaga Lechii
Atak
Lechia
Abdou Traore: Po świetnych meczach słabiej zagrał z Legią, ale tak jak w przypadku Bajicia jego umiejętności techniczne wydają się być niezbędne na mecz z Arką, która będzie się bronić całą drużyną. Wniósł nową jakość do gry Lechii. Uśmiechnięty w życiu prywatnym pokazuje taką "uśmiechniętą", radosną - ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu - piłkę na boisku. Uznany przez ekspertów Canal+ za najlepszego ofensywnego piłkarza pierwszej części rundy jesiennej. Zasłużenie.
Bedi Buval (Paweł Buzała): Lechia szukała typowego napastnika i w końcu jej się udało. W ostatnim dniu okienka transferowego zakontraktowała Buvala, a ten już odwdzięczył się jej trzema golami w trzech meczach. Na treningach nie błyszczy, podczas meczu czasami jest niewidoczny, ale wystarczy moment, aby znalazł się w dogodnej sytuacji i co najważniejsze: z zimną krwią ją wykorzystał. Dlatego to on pewnie zagra na szpicy ataku, choć w wybornej formie jest także Buzała, którego specjalnością w ostatnich latach były mecze derbowe.
Ivans Lukjanovs (Piotr Wiśniewski): Przyszedł do Lechii z łatką bramkostrzelnego zawodnika, ale na Traugutta w inny sposób pożytkują jego umiejętności. Lukjanovs to zawodnik, który dobro drużyny przedkłada nad stan swojego "konta" bramkowego. Nie odłożył na nim zbyt wielu goli, bo najpierw szuka kolegi z drużyny, a dopiero potem sam decyduje się na wykończenie akcji. Ale trafił w ostatnich derbach z Arką i choć w przerwie na reprezentację był kontuzjowany, to powinien mieć znowu szansę na pognębienie lokalnego rywala. Równie dobrze może jednak zagrać Wiśniewski, który dał znakomitą zmianę na Legii i który świetnie grał w ostatnim meczu w Gdyni. To tylko potwierdza, że z przodu trener Kafarski ma kłopoty bogactwa.
Arka
Tadas Labukas: Patrząc na jego współpracę z Ivanovskim, odnosi się wrażenie, że więcej zrobić na boisku, aby "odblokować" niemoc strzelecką kolegi, się nie da. Litwin haruje za dwóch, biega, walczy, rozpycha się z obrońcami, non stop absorbuje ich uwagę... i nic. Dwie bramki póki co czynią z niego najskuteczniejszego piłkarza Arki, ale to nadal niewiele, by myśleć o spokojnym utrzymaniu w lidze. I na koniec ciekawostka. Labukas strzela bramki nigdy nie patrząc na bramkę i bramkarza. Albo wpadnie, albo nie wpadnie...
Mirko Ivanovski: Kiedy nie był przygotowany do gry od początku meczu, wchodził z ławki i w krótkim czasie swoją grą oczarowywał kibiców. Później, kiedy sił miał coraz więcej i mecz rozpoczynał w podstawowym składzie, oczarowanie rozciągało się w czasie, stając się rozczarowaniem. Podobny problem miał przed poprzednimi derbami Lukjanovs z Lechii. Łotysz strzelił Arce pierwszego w biało-zielonych barwach gola, może warto, by sztab trenerski w Gdyni pokazał Macedończykowi tamto spotkanie?
Ocena "Gazety": zdecydowana przewaga Lechii
Natomiast w piątkowej "Gazecie" specjalne wydanie magazynu "Śledź te strony", w całości poświęcone derbom. A w nim: sylwetka napastnika Lechii Bediego Buvala, który opowie o życiu piłkarskiego globtrotera, wywiady z byłymi piłkarzami trójmiejskich drużyn, mieszkającym w Szwecji Jerzym Kruszczyńskim i legendą Arki Tomaszem Koryntem, a także: historyczny fotoreportaż z meczów Lechii z Arką. Ponadto w "Śledziu na derby" ciekawe rozmowy z duchownymi, którzy wspierają Lechię i Arkę nie tylko obecnością na trybunach, ale i w codziennych modlitwach. Tego nie można przegapić!
Łukasz Pałucha, Maciej Korolczuk - Gazeta Wyborcza
Copyright Arka Gdynia |