Aktualności
09.08.2010
Arka chce czasu (Gazeta Wyborcza)
Trener Arki Dariusz Pasieka nie ma wątpliwości, że przed kolejnym meczem z Lechem Poznań trzeba poprawić grę w ofensywie. - Z Wisłą mieliśmy sześć stuprocentowych okazji. Szkoda straconych punktów.
Arka przegrała w niedzielę w Krakowie 0:1, ale swojej gry nie musi się wstydzić. Długimi momentami dotrzymywała kroku wicemistrzom Polski, ale stwarzanych okazji nie potrafiła zamienić choćby na jedną bramkę. Do tego sama straciła ją w teoretycznie niegroźnej sytuacji.
- Ni to wrzutka, ni to strzał - ocenia Pasieka. - Uważam, i nie jestem w swej opinii odosobniony, bo podobnie twierdził po meczu trener Wisły Tomasz Kulawik, że zasłużyliśmy przynajmniej na remis. Z przebiegu gry i ilości okazji do strzelenia bramki powinien być co najmniej remis - podkreśla szkoleniowiec gdyńskiego zespołu.
W meczu z Wisłą w Arce zadebiutowało aż sześciu nowych piłkarzy: Marciano Bruma, Emil Noll, Paweł Zawistowski, Denis Glavina, Mirko Ivanowski oraz Rafał Siemaszko. - Wszyscy wypadli pozytywnie - uważa Pasieka. - Nie zamierzam wyróżniać żadnego z nich, bo to był dopiero ich pierwszy mecz w barwach Arki. Uważam, że tak jak rząd dostaje 100 dni zaufania, tak i my powinniśmy dostać od kibiców i mediów trochę czasu. Dajmy tym chłopakom trochę pograć - apeluje trener Arki.
Arka straciła bramkę po akcji lewą stroną boiska, za którą odpowiadali Glavina i Noll. To właśnie lewy obrońca Arki pozwolił Andrażowi Kirmowi na dośrodkowanie, po którym Patryk Małecki strzelił jedyną bramkę w meczu. - Nie mam większych pretensji do Nolla, choć może rzeczywiście mógł blokować to dośrodkowanie lewą, a nie prawą nogą - analizuje Pasieka.
W drugiej połowie Arka odważniej ruszyła do przodu i już w pierwszej minucie po przerwie Miroslav Bożok po świetnym podaniu Zawistowskiego stanął oko w oko z Mariuszem Pawełkiem. - Nie zgodzę się z tezą, że Miro był najsłabszy na boisku. Grał dla drużyny - broni swojego zawodnika trener Arki. - W ciągu całego meczu stworzyliśmy sobie sześć stuprocentowych okazji i gdyby nie świetna gra Pawełka z Krakowa, nie wrócilibyśmy bez punktów. Zresztą nasz bramkarz Norbert Witkowski również wybronił kilka okazji. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, szkoda straconych punktów - dodaje.
W drugiej kolejce gdynianie znów zagrają na wyjeździe. Tym razem poprzeczka idzie jeszcze wyżej, bo w sobotę na piłkarzy Pasieki czekać będzie mistrz Polski Lech. - Gdzie leżą nasze rezerwy? Na pewno w lepszej skuteczności i nad tym będziemy pracować do sobotniego meczu - mówi trener Arki.
Przy Bułgarskiej kolegom z drużyny pomogą już być może kontuzjowani ostatnio Robert Bednarek i Wojciech Wilczyński, choć prawdopodobnie obaj mogą liczyć jedynie na miejsce w meczowej kadrze. Nadal wykluczony jest debiut Ante Rozicia.
- To uraz mięśniowy, dlatego nie chcę ryzykować, by przy jakimś sprincie kontuzja się pogłębiła - wyjaśnia Pasieka. - A Robert i "Wilczek" powinni we wtorek, ewentualnie w środę wznowić treningi.
Maciej Korolczuk
Arka przegrała w niedzielę w Krakowie 0:1, ale swojej gry nie musi się wstydzić. Długimi momentami dotrzymywała kroku wicemistrzom Polski, ale stwarzanych okazji nie potrafiła zamienić choćby na jedną bramkę. Do tego sama straciła ją w teoretycznie niegroźnej sytuacji.
- Ni to wrzutka, ni to strzał - ocenia Pasieka. - Uważam, i nie jestem w swej opinii odosobniony, bo podobnie twierdził po meczu trener Wisły Tomasz Kulawik, że zasłużyliśmy przynajmniej na remis. Z przebiegu gry i ilości okazji do strzelenia bramki powinien być co najmniej remis - podkreśla szkoleniowiec gdyńskiego zespołu.
W meczu z Wisłą w Arce zadebiutowało aż sześciu nowych piłkarzy: Marciano Bruma, Emil Noll, Paweł Zawistowski, Denis Glavina, Mirko Ivanowski oraz Rafał Siemaszko. - Wszyscy wypadli pozytywnie - uważa Pasieka. - Nie zamierzam wyróżniać żadnego z nich, bo to był dopiero ich pierwszy mecz w barwach Arki. Uważam, że tak jak rząd dostaje 100 dni zaufania, tak i my powinniśmy dostać od kibiców i mediów trochę czasu. Dajmy tym chłopakom trochę pograć - apeluje trener Arki.
Arka straciła bramkę po akcji lewą stroną boiska, za którą odpowiadali Glavina i Noll. To właśnie lewy obrońca Arki pozwolił Andrażowi Kirmowi na dośrodkowanie, po którym Patryk Małecki strzelił jedyną bramkę w meczu. - Nie mam większych pretensji do Nolla, choć może rzeczywiście mógł blokować to dośrodkowanie lewą, a nie prawą nogą - analizuje Pasieka.
W drugiej połowie Arka odważniej ruszyła do przodu i już w pierwszej minucie po przerwie Miroslav Bożok po świetnym podaniu Zawistowskiego stanął oko w oko z Mariuszem Pawełkiem. - Nie zgodzę się z tezą, że Miro był najsłabszy na boisku. Grał dla drużyny - broni swojego zawodnika trener Arki. - W ciągu całego meczu stworzyliśmy sobie sześć stuprocentowych okazji i gdyby nie świetna gra Pawełka z Krakowa, nie wrócilibyśmy bez punktów. Zresztą nasz bramkarz Norbert Witkowski również wybronił kilka okazji. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, szkoda straconych punktów - dodaje.
W drugiej kolejce gdynianie znów zagrają na wyjeździe. Tym razem poprzeczka idzie jeszcze wyżej, bo w sobotę na piłkarzy Pasieki czekać będzie mistrz Polski Lech. - Gdzie leżą nasze rezerwy? Na pewno w lepszej skuteczności i nad tym będziemy pracować do sobotniego meczu - mówi trener Arki.
Przy Bułgarskiej kolegom z drużyny pomogą już być może kontuzjowani ostatnio Robert Bednarek i Wojciech Wilczyński, choć prawdopodobnie obaj mogą liczyć jedynie na miejsce w meczowej kadrze. Nadal wykluczony jest debiut Ante Rozicia.
- To uraz mięśniowy, dlatego nie chcę ryzykować, by przy jakimś sprincie kontuzja się pogłębiła - wyjaśnia Pasieka. - A Robert i "Wilczek" powinni we wtorek, ewentualnie w środę wznowić treningi.
Maciej Korolczuk
Copyright Arka Gdynia |