Aktualności
24.05.2010
Dariusz Pasieka: Nie myślałem, że będzie łatwo i nie było (Dziennik Bałtycki)
Rozmowa z Dariuszem Pasieką, trenerem piłkarzy Arki.
Przychodząc do Arki, spodziewał się Pan, że do ostatnich minut sezonu 2009/2010 będzie Pan musiał drżeć o utrzymanie zespołu w ekstraklasie?
Nie myślałem że będzie łatwo i rzeczywiście nie było. Od początku jednak wierzyłem - i było to ważne dla drużyny - że potrafimy utrzymać się w ekstraklasie i cel osiągnęliśmy. A tak na marginesie, to doświadczenie uczy, że decydująca jest na ogół przedostatnia kolejka spotkań sezonu. My wygraliśmy w niej z Piastem Gliwice i dlatego tak bardzo cieszyłem się z tego zwycięstwa. Natomiast wyniki ostatniej kolejki spotkań świadczą o tym, że polska liga normalnieje.
Kibice w Gdyni chcieliby, aby Arka znormalniała, była lepsza, bardziej przewidywalna, a nie czwarty sezon z rzędu balansowała na krawędzi.
I zgoda, bo ja też tego chcę. Nie mogę mówić co było w poprzednich sezonach, a tylko o tym ostatnim. Dla mnie sezon zaczął się tak naprawdę od piątej kolejki, w której Arka po zwycięstwie w Lubinie zdobyła pierwsze ligowe punkty. Od początku celem głównym było utrzymanie zespołu, ale nie mniej ważne było odmłodzenie drużyny i zmiana stylu gry. Takie zmiany kosztują. Młodzi muszą popełnić swoje błędy, czasem zachować się naiwnie, a to odbija się na wynikach. Przecież było kilka takich spotkań w których nie byliśmy na boisku gorsi, ale to rywale zdobywali komplet punktów. Jednak zdobyte doświadczenie, ogranie, będzie procentować w następnym sezonie.
Czy doświadczenie trenera Pasieki także. Przecież dla Pana było to najpoważniejsza praca w charakterze pierwszego trenera.
Przecież nie jestem nowicjuszem w tym zawodzie. Ale zgodzę się, że zatrudnienie Pasieki było dla Arki pewnym ryzykiem. Nie uczyłem się w Gdyni zawodu, ale na pewno po tylu latach spędzonych w Niemczech poznawałem od nowa specyfikę polskiej ligi i grających w niej piłkarzy. To było ważne dla mnie doświadczenie. Swojej pracy nie ograniczałem tylko do trenowania, ale interesowało mnie funkcjonowanie klubu jako całości. Uważam, że Arka ma być w ekstraklasie stabilną marką, wolną od grzechów przeszłości, z perspektywą rozwoju, którą będzie dawał chociażby nowy stadion. Grać dobrze, wypełnić go kibicami, to jest zadanie na najbliższe miesiące.
Czy nie za długo Arka grała systemem 4-4-2, bo przecież te najważniejsze dla utrzymania punkty zdobyliście, grając systemem 4-1-4-1?
Nie, nie za długo, ale cały czas szukałem też alternatywnych rozwiązań taktycznych. Kluczem do zdobywania punktów nie jest rozpisanie taktyki na tablicy, a sposób jej realizacji na boisku. Kiedy przestaliśmy robić seriami banalne indywidualne błędy, to efekty były znacznie lepsze.
Forma reprezentowana na wiosnę przez Tshibambę, Budzińskiego, w ostatnich meczach przez Burkhardta plus spodziewane i niezbędne transfery, to ma być gwarancja poprawy jakości gry Arki w nowym sezonie.
Wymienił Pan tylko trzech zawodników, zresztą słusznie, ale tych którzy dali pozytywne sygnały, że można na nich liczyć w kolejnym sezonie jest znacznie więcej. Do nich na pewno należą obaj bramkarze, liczę na dalszy rozwój Szmatiuka, Sieberta, Płotki, Wilczyńskiego, Bożoka, Labukasa, Trytki. Liczę na kilku kolejnych młodych piłkarzy grających w młodej ekstraklasie.
Jak ma wyglądać polityka transferowa w najbliższym czasie? Liczyć się będzie ilość czy jakość?
Po pierwsze polityka transferowa w Arce to nie Pasieka, czy może raczej nie tylko Pasieka. Tak strategiczne decyzje będą podejmowane w szerszym i kompetentnym gronie z udziałem przewodniczącego Rady Nadzorczej Witolda Nowaka, prezesa Jana Justki i dyrektora sportowego Andrzeja Czyżniewskiego. Hurtowych zakupów na pewno nie będzie. Będziemy szukać zawodników na konkretne pozycje, w granicach
naszych budżetowych możliwości.
Miejsce w klubowej kadrze zwalnia między innymi Bartosz Ława, ale ta lista nieobecnych będzie pewnie znacznie dłuższa.
Pozostańmy przy Bartku, który przecież sam, do tego znacznie wcześniej, poinformował o swoich zamiarach rozstania się z Arką. Przychodząc do Gdyni, słyszałem o nim różne głosy. Kiedy go jednak poznałem, zobaczyłem jak gra i trenuje, jak bardzo jest zaangażowany, zrozumiałem jak ważnym jest dla drużyny piłkarzem. Okazał się przy tym dobrym kapitanem zespołu, wytrzymał ciśnienie jakie sam wokół siebie wytworzył, mówiąc, że po sezonie odchodzi. Za grę w moim zespole - nie mam wątpliwości, że za poprzednie sezony także - należy mu się szacunek Życzę mu wszystkiego najlepszego w nowym klubie, a być może jeszcze kiedyś się spotkamy. Natomiast decyzje o tym kto jeszcze odejdzie z Arki częściowo już zapadły, a kolejnych należy się spodziewać w najbliższych dniach.
Rozmawiał: Janusz Woźniak - Dziennik Bałtycki
Przychodząc do Arki, spodziewał się Pan, że do ostatnich minut sezonu 2009/2010 będzie Pan musiał drżeć o utrzymanie zespołu w ekstraklasie?
Nie myślałem że będzie łatwo i rzeczywiście nie było. Od początku jednak wierzyłem - i było to ważne dla drużyny - że potrafimy utrzymać się w ekstraklasie i cel osiągnęliśmy. A tak na marginesie, to doświadczenie uczy, że decydująca jest na ogół przedostatnia kolejka spotkań sezonu. My wygraliśmy w niej z Piastem Gliwice i dlatego tak bardzo cieszyłem się z tego zwycięstwa. Natomiast wyniki ostatniej kolejki spotkań świadczą o tym, że polska liga normalnieje.
Kibice w Gdyni chcieliby, aby Arka znormalniała, była lepsza, bardziej przewidywalna, a nie czwarty sezon z rzędu balansowała na krawędzi.
I zgoda, bo ja też tego chcę. Nie mogę mówić co było w poprzednich sezonach, a tylko o tym ostatnim. Dla mnie sezon zaczął się tak naprawdę od piątej kolejki, w której Arka po zwycięstwie w Lubinie zdobyła pierwsze ligowe punkty. Od początku celem głównym było utrzymanie zespołu, ale nie mniej ważne było odmłodzenie drużyny i zmiana stylu gry. Takie zmiany kosztują. Młodzi muszą popełnić swoje błędy, czasem zachować się naiwnie, a to odbija się na wynikach. Przecież było kilka takich spotkań w których nie byliśmy na boisku gorsi, ale to rywale zdobywali komplet punktów. Jednak zdobyte doświadczenie, ogranie, będzie procentować w następnym sezonie.
Czy doświadczenie trenera Pasieki także. Przecież dla Pana było to najpoważniejsza praca w charakterze pierwszego trenera.
Przecież nie jestem nowicjuszem w tym zawodzie. Ale zgodzę się, że zatrudnienie Pasieki było dla Arki pewnym ryzykiem. Nie uczyłem się w Gdyni zawodu, ale na pewno po tylu latach spędzonych w Niemczech poznawałem od nowa specyfikę polskiej ligi i grających w niej piłkarzy. To było ważne dla mnie doświadczenie. Swojej pracy nie ograniczałem tylko do trenowania, ale interesowało mnie funkcjonowanie klubu jako całości. Uważam, że Arka ma być w ekstraklasie stabilną marką, wolną od grzechów przeszłości, z perspektywą rozwoju, którą będzie dawał chociażby nowy stadion. Grać dobrze, wypełnić go kibicami, to jest zadanie na najbliższe miesiące.
Czy nie za długo Arka grała systemem 4-4-2, bo przecież te najważniejsze dla utrzymania punkty zdobyliście, grając systemem 4-1-4-1?
Nie, nie za długo, ale cały czas szukałem też alternatywnych rozwiązań taktycznych. Kluczem do zdobywania punktów nie jest rozpisanie taktyki na tablicy, a sposób jej realizacji na boisku. Kiedy przestaliśmy robić seriami banalne indywidualne błędy, to efekty były znacznie lepsze.
Forma reprezentowana na wiosnę przez Tshibambę, Budzińskiego, w ostatnich meczach przez Burkhardta plus spodziewane i niezbędne transfery, to ma być gwarancja poprawy jakości gry Arki w nowym sezonie.
Wymienił Pan tylko trzech zawodników, zresztą słusznie, ale tych którzy dali pozytywne sygnały, że można na nich liczyć w kolejnym sezonie jest znacznie więcej. Do nich na pewno należą obaj bramkarze, liczę na dalszy rozwój Szmatiuka, Sieberta, Płotki, Wilczyńskiego, Bożoka, Labukasa, Trytki. Liczę na kilku kolejnych młodych piłkarzy grających w młodej ekstraklasie.
Jak ma wyglądać polityka transferowa w najbliższym czasie? Liczyć się będzie ilość czy jakość?
Po pierwsze polityka transferowa w Arce to nie Pasieka, czy może raczej nie tylko Pasieka. Tak strategiczne decyzje będą podejmowane w szerszym i kompetentnym gronie z udziałem przewodniczącego Rady Nadzorczej Witolda Nowaka, prezesa Jana Justki i dyrektora sportowego Andrzeja Czyżniewskiego. Hurtowych zakupów na pewno nie będzie. Będziemy szukać zawodników na konkretne pozycje, w granicach
naszych budżetowych możliwości.
Miejsce w klubowej kadrze zwalnia między innymi Bartosz Ława, ale ta lista nieobecnych będzie pewnie znacznie dłuższa.
Pozostańmy przy Bartku, który przecież sam, do tego znacznie wcześniej, poinformował o swoich zamiarach rozstania się z Arką. Przychodząc do Gdyni, słyszałem o nim różne głosy. Kiedy go jednak poznałem, zobaczyłem jak gra i trenuje, jak bardzo jest zaangażowany, zrozumiałem jak ważnym jest dla drużyny piłkarzem. Okazał się przy tym dobrym kapitanem zespołu, wytrzymał ciśnienie jakie sam wokół siebie wytworzył, mówiąc, że po sezonie odchodzi. Za grę w moim zespole - nie mam wątpliwości, że za poprzednie sezony także - należy mu się szacunek Życzę mu wszystkiego najlepszego w nowym klubie, a być może jeszcze kiedyś się spotkamy. Natomiast decyzje o tym kto jeszcze odejdzie z Arki częściowo już zapadły, a kolejnych należy się spodziewać w najbliższych dniach.
Rozmawiał: Janusz Woźniak - Dziennik Bałtycki
Copyright Arka Gdynia |