Aktualności

04.05.2010
Bitwa w Wodzisławiu przegrana
Mecz o życie wygrała Odra Wodzisław. Czy to oznacza, że Arka już "umarła"? Z pewnością nie, ale po sobotnim meczu sytuacja żółto-niebieskich stała się katastrofalna.
Odra Wodzisław - Arka Gdynia 2:1 (1:0)
Bramka: Piechniak 27', Dymkowski 71' - Ława 54'
Odra: Onyszko - Velicky, Dymkowski, Kowalczyk, Kłos (59' Szalamberidze), Piechniak, Malinowski, Cantoro, Brasilia, Kwiek (81' Grzegorzewski), Chmiest (75' Magdoń).
Arka: Witkowski - Sokołowski, Mrowiec, Szmatiuk, Kowalski, Bożok (46' Burkhardt), Ława, Budziński, Labukas, Trytko (67' Mawaye), Tshibamba.
Żółta kartka: Velicky, Onyszko, Szalamberidze, Dymkowski - Szmatiuk, Ława, Tshibamba
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Ten arcyważny mecz lepiej zaczęli gospodarze. Już w 4. minucie, nie kto inny jak Marcin Chmiest mógł zademonstrować to, czego nie potrafił nigdy w Arce, czyli strzelić bramkę. Znalazł się na 11-tym metrze, gdzie idealnie zacentrował jeden z jego kolegów, ale główkował na tyle niegroźnie, że Witkowski spokojnie złapał piłkę.
Arka zdołała otrząsnąć się po kilku minutach przewagi Odry i zaczęła prowadzić grę na połowie rywala, jednak okazji bramkowych brakowało. Dopiero w 17. minucie fatalny błąd Dymkowskiego stworzył idealną sytuację dla Tshibamby, który stanął "oko w oko" z Onyszką. Niestety górą okazał bramkarz Odry, choć sytuacja dla napastnika była wymarzona.
W 25. minucie Arkowcy stworzyli okazję nie gorszą od tej sprzed paru chwil wcześniej. Świetnie w tempo w pole karne wbiegł Bożok, który doskonale podał do Budzińskiego, a nasz młody pomocnik zbyt długo zwlekał z uderzeniem na bramkę i ponownie obeszliśmy się smakiem.
W rewanżu bardzo groźnie skontrowali wodzisławianie. Na nasze szczęście w idealnej sytuacji fatalnie zachował się Brasilia, który nie trafił w światło bramki Witkowskiego.
Niestety w 27. minucie Odra zdobyła gola. W pozornie niegroźnej sytuacji na strzał z 30 metrów zdecydował się Piechniak, a piłka wpadła idealnie w okienko bramki. Witkowski nie miał nic do powiedzenia.
Od momentu straty gola przez Arkę mecz zrobił się bardzo chaotyczny. Odra skoncentrowała się przede wszystkim na unikaniu błędów w defensywie niż na próbach zagrożenia Witkowskiemu, a gdynianie nie potrafili w żaden sposób stworzyć bramkowej sytuacji. Do wyjątków można zaliczyć akcję Tshibamby z ostatniej minuty pierwszej odsłony meczu, gdy napastnik z Konga zdecydował się na mocny strzał z ostrego kąta, ale Onyszko nie dał się zaskoczyć.
Po pierwszej połowie wszyscy mogliśmy się czuć mocno rozczarowani nie tylko wynikiem, ale również postawą piłkarzy Dariusza Pasieki. Arkowcy grali bardzo niedokładnie i nie było widać u nich "walki o życie". Po straconej bramce mogliśmy się spodziewać zdecydowanych ataków naszych piłkarzy, a tymczasem mieli oni problemy z podejściem pod pole karne gospodarzy.
Druga połowa mogła rozpocząć się idealnie dla Arki. Po odważnej akcji Kowalskiego kilka metrów od bramki znalazł się z piłką Tshibamba, uderzył bez zastanowienia, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce. Kilka sekund później znów sporo szczęścia mieli gospodarze, bo piłka przeleciała wzdłuż bramki Odry, ale nikt z Arkowców jej nie sięgnął.
W 54. minucie padło wreszcie wyrównanie. Pół boiska przebiegł z piłką Burkhardt, zagrał w pole karne do nieobstawionego Ławy, a ten z zimną krwią pokonał Onyszkę. Gospodarze próbowali jeszcze wyegzekwować u arbitra pozycję spaloną, ale bezskutecznie.
Kolejne minuty stały pod znakiem dobrej gry Arki, choć sytuacji bramkowej stworzyć się gościom nie udało. Odra grała niemrawo, niedokładnie i właściwie nie stwarzała żadnego zagrożenia naszej drużynie. Jednak w 70. minucie stało się nieszczęście. Brasilia wykonywał rzut rożny, po którym piłka poszybowała w największe zagęszczenie piłkarzy na jednym metrze kwadratowym boiska. Niestety futbolówki sięgnął głową Dymkowski, który uderzył na tyle precyzyjnie, że Odra po raz drugi mogła ucieszyć się z objęcia prowadzenia.
Od tego momentu trener Brosz ustawił swoich piłkarzy całkowicie defensywnie, dlatego każda akcja Arki napotykała się na całe zastępy piłkarzy z Wodzisławia we własnym polu karnym. Nic więc dziwnego, że o zdobycie gola na wagę jednego punktu było już bardzo ciężko i wszystkie próby żółto-niebieskich zatrzymywały się kilka metrów przed polem karnym Odry.
W drugiej połowie Arka zagrała zdecydowanie lepiej, ale nie przyniosło to pożądanych efektów. Przegraliśmy ten jakże ważny mecz i nasza sytuacja stała się dramatyczna. Czy jesteśmy jeszcze w stanie się podnieść i zakończyć sukcesem walkę o utrzymanie? Z pewnością będzie to zdecydowanie trudniejsze niż przed meczem w Wodzisławiu.
Aby zobaczyć szczegóły meczu KLIKNIJ TUTAJ!
Odra Wodzisław - Arka Gdynia 2:1 (1:0)
Bramka: Piechniak 27', Dymkowski 71' - Ława 54'
Odra: Onyszko - Velicky, Dymkowski, Kowalczyk, Kłos (59' Szalamberidze), Piechniak, Malinowski, Cantoro, Brasilia, Kwiek (81' Grzegorzewski), Chmiest (75' Magdoń).
Arka: Witkowski - Sokołowski, Mrowiec, Szmatiuk, Kowalski, Bożok (46' Burkhardt), Ława, Budziński, Labukas, Trytko (67' Mawaye), Tshibamba.
Żółta kartka: Velicky, Onyszko, Szalamberidze, Dymkowski - Szmatiuk, Ława, Tshibamba
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Ten arcyważny mecz lepiej zaczęli gospodarze. Już w 4. minucie, nie kto inny jak Marcin Chmiest mógł zademonstrować to, czego nie potrafił nigdy w Arce, czyli strzelić bramkę. Znalazł się na 11-tym metrze, gdzie idealnie zacentrował jeden z jego kolegów, ale główkował na tyle niegroźnie, że Witkowski spokojnie złapał piłkę.
Arka zdołała otrząsnąć się po kilku minutach przewagi Odry i zaczęła prowadzić grę na połowie rywala, jednak okazji bramkowych brakowało. Dopiero w 17. minucie fatalny błąd Dymkowskiego stworzył idealną sytuację dla Tshibamby, który stanął "oko w oko" z Onyszką. Niestety górą okazał bramkarz Odry, choć sytuacja dla napastnika była wymarzona.
W 25. minucie Arkowcy stworzyli okazję nie gorszą od tej sprzed paru chwil wcześniej. Świetnie w tempo w pole karne wbiegł Bożok, który doskonale podał do Budzińskiego, a nasz młody pomocnik zbyt długo zwlekał z uderzeniem na bramkę i ponownie obeszliśmy się smakiem.
W rewanżu bardzo groźnie skontrowali wodzisławianie. Na nasze szczęście w idealnej sytuacji fatalnie zachował się Brasilia, który nie trafił w światło bramki Witkowskiego.
Niestety w 27. minucie Odra zdobyła gola. W pozornie niegroźnej sytuacji na strzał z 30 metrów zdecydował się Piechniak, a piłka wpadła idealnie w okienko bramki. Witkowski nie miał nic do powiedzenia.
Od momentu straty gola przez Arkę mecz zrobił się bardzo chaotyczny. Odra skoncentrowała się przede wszystkim na unikaniu błędów w defensywie niż na próbach zagrożenia Witkowskiemu, a gdynianie nie potrafili w żaden sposób stworzyć bramkowej sytuacji. Do wyjątków można zaliczyć akcję Tshibamby z ostatniej minuty pierwszej odsłony meczu, gdy napastnik z Konga zdecydował się na mocny strzał z ostrego kąta, ale Onyszko nie dał się zaskoczyć.
Po pierwszej połowie wszyscy mogliśmy się czuć mocno rozczarowani nie tylko wynikiem, ale również postawą piłkarzy Dariusza Pasieki. Arkowcy grali bardzo niedokładnie i nie było widać u nich "walki o życie". Po straconej bramce mogliśmy się spodziewać zdecydowanych ataków naszych piłkarzy, a tymczasem mieli oni problemy z podejściem pod pole karne gospodarzy.
Druga połowa mogła rozpocząć się idealnie dla Arki. Po odważnej akcji Kowalskiego kilka metrów od bramki znalazł się z piłką Tshibamba, uderzył bez zastanowienia, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce. Kilka sekund później znów sporo szczęścia mieli gospodarze, bo piłka przeleciała wzdłuż bramki Odry, ale nikt z Arkowców jej nie sięgnął.
W 54. minucie padło wreszcie wyrównanie. Pół boiska przebiegł z piłką Burkhardt, zagrał w pole karne do nieobstawionego Ławy, a ten z zimną krwią pokonał Onyszkę. Gospodarze próbowali jeszcze wyegzekwować u arbitra pozycję spaloną, ale bezskutecznie.
Kolejne minuty stały pod znakiem dobrej gry Arki, choć sytuacji bramkowej stworzyć się gościom nie udało. Odra grała niemrawo, niedokładnie i właściwie nie stwarzała żadnego zagrożenia naszej drużynie. Jednak w 70. minucie stało się nieszczęście. Brasilia wykonywał rzut rożny, po którym piłka poszybowała w największe zagęszczenie piłkarzy na jednym metrze kwadratowym boiska. Niestety futbolówki sięgnął głową Dymkowski, który uderzył na tyle precyzyjnie, że Odra po raz drugi mogła ucieszyć się z objęcia prowadzenia.
Od tego momentu trener Brosz ustawił swoich piłkarzy całkowicie defensywnie, dlatego każda akcja Arki napotykała się na całe zastępy piłkarzy z Wodzisławia we własnym polu karnym. Nic więc dziwnego, że o zdobycie gola na wagę jednego punktu było już bardzo ciężko i wszystkie próby żółto-niebieskich zatrzymywały się kilka metrów przed polem karnym Odry.
W drugiej połowie Arka zagrała zdecydowanie lepiej, ale nie przyniosło to pożądanych efektów. Przegraliśmy ten jakże ważny mecz i nasza sytuacja stała się dramatyczna. Czy jesteśmy jeszcze w stanie się podnieść i zakończyć sukcesem walkę o utrzymanie? Z pewnością będzie to zdecydowanie trudniejsze niż przed meczem w Wodzisławiu.
Aby zobaczyć szczegóły meczu KLIKNIJ TUTAJ!
|