TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

10.04.2010

Arka bezradna w Poznaniu (Gazeta Wyborcza)

Nie było niespodzianki przy Bułgarskiej. Arka, pomimo ambitnej postawy, przegrała z Lechem 0:2. Po tej kolejce piłkarze Dariusza Pasieki mogą wylądować w strefie spadkowej ekstraklasy.

W bramce gospodarzy zabrakło kontuzjowanego Jasmina Buricia, który przed pierwszym meczem w Gdyni (1:1) uchronił "Kolejorza" przed porażką. Zastąpił go Krzysztof Kotorowski, którego w szatni koledzy nazywają Batmanem. - Nie mam żadnych obaw o jego formę - mówił przed meczem trener Lecha Jacek Zieliński. - Krzysiek ma ogromne doświadczenie i to nie tylko z takich meczów, jak ten z Arką.

Arka po raz drugi w tym sezonie, a pierwszy wiosną zagrała w drugiej linii pięcioma zawodnikami, tak, aby w maksymalnym stopniu ograniczyć hasające trio Semir Stilić - Sławomir Peszko - Siergiej Kriwiec. W pierwszej połowie podopieczni Pasieki swój plan zrealizowali prawie w całości. Prawie...

Arka zaczęła ambitnie, niemal przez 120 sekund nie pozwalając gospodarzom wyjść z piłką poza własną połowę. Żółto-niebiescy grali dokładnie tak, jak zapowiadali przed meczem, bez respektu, wysokim pressingiem już od pierwszego gwizdka sędziego. Nie upłynął jednak pierwszy kwadrans meczu i ponad 13 tys. kibiców przy Bułgarskiej mogło cieszyć się z bramki swojej drużyny. Po świetnym podaniu Peszki, przytomnie w polu karnym zachował się Robert Lewandowski, któremu zbyt biernie przyglądał się Robert Bednarek. "Lewy" oddał piłkę Stiliciowi, po drodze błąd w kryciu popełnił Dariusz Ulanowski i Arka przegrywała 0:1. Po straconej bramce Arka nie zrezygnowała jednak z podgryzania gospodarzy i raz po raz wychodziła z groźnymi kontrami. Lech zadowolony z prowadzenia, które przyszło mu nadspodziewanie łatwo, nie forsował tempa, starając się kontrolować przebieg wydarzeń na boisku. Swoje szanse miał Joel Tshibamba (jego pojedynki z Manuelem Arboledą były ozdobą pierwszej połowy), ale najgroźniej pod bramką Kotorowskiego zrobiło się po strzale głową Tadasa Labukasa (świetna okazja przy fatalnym wykończeniu) i Bartosza Ławy (strzał w boczną siatkę). Lech do przerwy mógł prowadzić 2:0, ale w ostatniej minucie dobrą okazję w sytuacji 2 na 1 zmarnował Tomasz Bandrowski. - Chciałem odgrywać do kolegi, potem zmieniłem decyzję. Jak się w takim momencie ma tysiąc myśli, to później są takie efekty - mówił w przerwie pomocnik Lecha.

Po przerwie na boisku pojawił się Przemysław Trytko (w miejsce bezproduktywnego - który to już raz? - Miroslava Bożoka), a to oznaczało, że Pasieka wrócił do ulubionego ustawienia 4-4-2. Na boisku zrobiło się więcej przestrzeni, co było wodą na młyn dla rozkręcającego się z każdą minutą Lecha. Już po ośmiu minutach gry było 2:0. Po faulu na Lewandowskim, Stilić wrzucił piłkę na długi słupek, gdzie czekał już Grzegorz Wojtkowiak. Strzelił głową, nie do obrony, a piłka po drodze do siatki odbiła się jeszcze od poprzeczki.

Pasieka na zmianach nie poprzestał. Na boisko wszedł Paweł Czoska, a kilka minut później Joseph Mawaye. W szeregach gości przebywało wówczas na boisku już czterech napastników, ale na okazje bramkowe nie to miało większego wpływu. Arka mimo ambitnej postawy, nie była w stanie tego dnia zagrozić Lechowi, który pewnym krokiem wspina się na szczyt tabeli.







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia