TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

02.04.2010

Arka remisuje z Polonią Bytom w dramatycznych okolicznościach (PMEDIA.pl)

Piłkarze Arki Gdynia zafundowali swoim sympatykom prawdziwy thriller trzymający do końca w napięciu. Żółto-niebiescy zremisowali z Polonią Bytom 2:2, tracąc bramkę w… 96. minucie gry, a do tego wydarzenia doszło w 23. kolejce ekstraklasy rozegranej 31 marca 2010 roku w Gdyni.

Zawodnicy Arki i Polonii z uwagi na zbliżające się Święta Wielkiej Nocy rozegrali pojedynek 23. kolejki ekstraklasy w środowe popołudnie. Rywalizacja miała szczególne znacznie dla gospodarzy, którzy większości punktów dających utrzymanie muszą szukać przede wszystkim na własnym boisku.

O pierwszej połowie pomorscy kibice powinni jak najszybciej zapomnieć. Mimo, że już w 5. minucie Adrian Mrowiec silnym strzałem próbował zmieścić piłkę w narożniku świątyni Wojciecha Skaby, to później przez długie minuty arkowcy bezradnie bili głową w mur, nie mając pomysłu na przeprowadzenie choćby jednej składnej akcji.

Przyjezdni natomiast oprócz zorganizowanej obrony potrafili wyprowadzać składne kontrataki. Po jednej z akcji w 10. minucie bytomscy gracze wykonywali rzut z autu. Bardzo sprytnie zachował się Killar, który wykorzystał ospałość defensorów Arki i dograł do wbiegającego Baźika. Ten huknął z kilku metrów i goście prowadzili 1:0.

Odpowiedzi gospodarzy nie było. Dopiero w 35. minucie Bartosz Ława zdecydował się uderzenie z dalszej odległości, ale Skaba popisał się doskonałą interwencją. Do przerwy nic więcej się wydarzyło i przyjezdni schodzili do szatni zasłużenie prowadząc.

W drugiej odsłonie kibice zobaczyli agresywnie i grającą z determinację Arkę. Wyrównanie nastąpiło w 53. minucie. Wówczas to po serii rzutów rożnych w polu karnym gości dobrze zachował się Mrowiec, podając do niepilnowanego Tadasa Labukasa. Litwin oddał strzał z pierwszej piłki, którego lot zmienił niefortunnie Szymon Sawala. Zmylony Skaba nie miał szans na obronę i gdynianie doprowadzili do remisu.

Dramatyczne chwile miały miejsce po raz pierwszy w 73. minucie. Po stałym fragmencie gry w szesnastce gości faulowany był Szmatiuk, z którego rywal zdjął… koszulkę. Sędzia nie zareagował na zdarzenie, natomiast zdecydował się na pokazanie żółtej kartki protestującemu defensorowi gospodarzy.

Kolejna kontrowersyjna sytuacja miała miejsce pięć minut później. Wbiegający z prawdej strony Labukas próbował zagrać futbolówkę w pole karne bytomian, ale na drodze stanął interweniujący ręką Kotrys. Ewidentne przewinienie piłkarza Polonii dostrzegł każdy uczestnik tej rywalizacji, prócz arbitra głównego i sędziego bocznego. Dopiero interwencja sędziego technicznego i wyjaśnienie sytuacji pozwoliło zmienić decyzję na… rzut karny dla miejscowych!

Do piłki ustawionej na wapnie podszedł Tadas Labukas i precyzyjnym strzałem w lewy róg pokonał bezradnego Skabę.

Emocji nie zabrakło także w doliczonym czasie gry. Goście rzucili się do szaleńczego ataku, mając w zapasie cztery minuty gry. Żółto-niebiescy mogli skarcić bytomian po znakomitym podaniu Ławy do Joela Tshibamby. Czarnoskóry napastnik minął wychodzącego golkipera Polonii i kiedy wydawało się, że pośle futbolówkę do pustej bramki, przełożył ją na prawą nogę i… przeniósł nad poprzeczką.

Dwie minuty po doliczonym czasie gry przyjezdni wykonywali rzut z autu. Długiego zagrania w pole karne Arki nie zdołał wyekspediować Szmatiuk, piłkę na długi słupek podawał Baźik, a wbiegający z prawej strony Grzegorz Podstawek wyrównał losy spotkania. Po tej sytuacji sędzia główny nie pozwolił kontynuować gry od środka pola, kończąc to pełne dramaturgii i emocji widowisko.

Gdynianie zamiast cieszyć się z kompletu punktów stracili dwa i kolejnych oczek będą zmuszeni szukać na boiskach rywali.

Z całą pewnością najbardziej zadowoleni po tym meczu są kibice, bo zobaczyli pełne emocji widowisko, ale mnie raczej nie mogło ono przypaść do gustu. Uważam, że nasza gra nie miała wiele wspólnego z piłką nożną. To była jakaś przebijanka, a nie futbol. Lepiej spisywaliśmy się do przerwy, ale w drugiej połowie graliśmy bardzo słabo, wręcz nie poznawałem swojej drużyny. Biorąc pod uwagę przebieg tego spotkania, z tego jednego punktu musimy być zadowoleni - powiedział na konferencji prasowej Jurij Szatałow, szkoleniowiec bytomskiej Polonii.

O pierwszej połowie w wykonaniu mojej drużyny nie mam wiele do powiedzenia. To nie była piłka nożna, to nie była Arka Gdynia, to nie był mój zespół. W szatni powiedzieliśmy sobie kilka ostrych słów i w drugiej połowie zaczęliśmy grać. Podkręciliśmy tempo, zaczęliśmy grać szybciej i agresywniej. Niestety, znów potwierdziło się piłkarskie powiedzenie, że zmarnowane sytuacje się mszczą. Powinniśmy wygrać 3:1, a zremisowaliśmy 2:2, znów tracąc bramkę w dziecinny sposób. Mogliśmy wygrać i odrobinę odskoczyć od strefy spadkowej, a tymczasem znów się nie udało - nie krył rozczarowania z wyniku trener Arki Gdynia, Dariusz Pasieka.

W 24. kolejce ekstraklasy gdynianie w meczu przyjaźni zmierzą się z poznańskim Lechem. Do rywalizacji dojdzie 9 kwietnia 2010 roku na obiekcie przy ul. Bułgarskiej. Początek pojedynku zaplanowano na godz. 20.00.

Tomasz Tkaczyk - PMEDIA.pl







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia