Aktualności
14.03.2010
2na2: Między Wisłą, a Zagłębiem. Norbert Witkowski i Wojciech Wilczyński
Przed naszą drużyną dwa bardzo ważne mecze na własnym boisku z drużynami Zagłębia Lubin i Cracovii Kraków. Tak zwane spotkania o 6 punktów mogą mieć kluczowe znaczenie w tym, kto będzie bił się o utrzymanie pod koniec sezonu. Niestety zabraknie na nich kibiców, którzy zawsze na „meczach przyjaźni” pokazywali wspaniały doping dla obu drużyn.
W wirze przygotowań przed tymi arcyważnymi spotkaniami udało nam się namówić na rozmowę dwóch z 13 bohaterów wygranego meczu z Wisłą Kraków. Wojtka Wilczyńskiego i Norberta Witkowskiego, który w Krakowie zaliczył swój występ numer 100 w barwach Arki!
Wojtek czy miałeś tremę wychodząc na mecz z Wisłą w podstawowym składzie?
W.W.- Nie czułem żadnej presji. (śmiech) Wiadomo mecz jak mecz, nie byliśmy faworytem, ale wierzyliśmy w zwycięstwo. Graliśmy bez presji ale z dużym zaangażowaniem i to się liczy!
Patrząc z drugiej strony. Czy uważacie, że to iż Wisła grała pod ogromną presją ułatwiło wam zwycięstwo?
W.W.- W Wiśle nie działo się za wesoło przed meczem z nami, a po nim tym bardziej. Myślę, że teraz są w zdecydowanie trudniejszej sytuacji, a nam udało się dodać temu smaczku i odebrać faworytowi punkty. Teraz przed nami spotkanie z Zagłębiem Lubin, a tu faworyta nie będzie.
Norbert co czułeś, gdy w przerwie meczu zapadła decyzja, że jednak zagrasz z Wisłą?
N.W.- W pierwszym momencie było to duże zaskoczenie. Bramkarza zwykle nie zmienia się w trakcie meczu, no chyba, że przydarzy się jakaś kontuzja. W tym przypadku tak się właśnie stało. W przerwie, poszedłem ogrzać się do szatni, bo trochę zmarzłem. (śmiech)
Nagle przychodzi trener Krupski i mówi „Idź się grzać, bo Bledza zgłosił kontuzję i nie wiadomo, czy będzie grał w drugiej połowie.” Dopiero przed samym rozpoczęciem kolejnej części spotkania miała zapaść decyzja, czy jednak zagram. Nie zastanawiałem się już wtedy nad tym dłużej, tylko poszedłem na rozgrzewkę.
Później było już „twoje” 45 minut. Zaliczyłeś setny występ w barwach Arki i spisałeś się wyśmienicie.
N.W.- To prawda! Po meczu była wielka euforia z tytułu wyniku. Wygraliśmy z Wisłą i udało się zdobyć naprawdę trzy bardzo ważne wyjazdowe punkty. Tak się miło złożyło, że był to akurat mój setny mecz w Arce.
Czy czujecie wewnętrzną satysfakcję, że utarliście nosa niedowiarkom i wygraliście z Wisłą w Krakowie?
N.W.- Dla nas najważniejsze jest zwycięstwo. Późniejsze mówienie na ten temat i kwestia ucierania nosa to już sprawy kibiców (śmiech). Zdobyliśmy trzy punkty i tylko to się liczy.
Jak wyglądał powrót do Gdyni?
N.W. i W.W.- (śmiech)
N.W.- Wszyscy spali. Wyjechaliśmy zaraz po meczu, około 24. W Gdyni byliśmy około 9. W sumie pierwszy raz tak późno (śmiech), albo raczej wcześnie wróciliśmy po meczu.
Nie było nawet małego „sto lat” dla trenera?
N.W.- (śmiech) Nie. Tradycyjnie położyliśmy się spać! Byliśmy bardzo zmęczeni.
Czy pomimo świetnego wyniku trener Pasieka miał do was jakieś uwagi?
N.W.- Każdy mecz podlega analizie. Warto jest rozmawiać i wyciągać wnioski z błędów. W Krakowie mieliśmy ich bardzo mało. Mało było rzeczy negatywnych. Trener podszedł do oceny tego meczu bardzo obiektywnie.
W.W.- Pochwalił to co dobrze zrobiliśmy.
N.W.- Dokładnie. Trener pochwalił zwłaszcza skuteczną grę w obronie. Nie straciliśmy bramki.
W.W.- Szybkie powroty!
N.W.- Również grę w ofensywie, bo strzeliliśmy bramkę na wyjeździe, a mogliśmy strzelić dwie. Mecz dla nas był bardzo udany i nie przestraszyliśmy się faworyta.
Skoro już rozmawiamy o skutecznej grze w defensywie i ofensywie. Wojtek jaka jest twoja optymalna pozycja?
W.W.- Nie wiem. (śmiech)
N.W.- Może spytacie się o moją optymalną pozycję? (śmiech)
A tak na serio trener próbuje cię na różnych pozycjach. Od obrony po skrzydła. Od prawej strony do lewej.
W.W.- Zgadza się. Jestem jeszcze młody i nie wiadomo na jakiej pozycji będę grał w przyszłości. Wszędzie gdzie gram daję z siebie maksa! Jak to wychodzi to wszyscy widzą.
Wszyscy widzieli twoją bramkę z Piastem z kategorii „stadiony świata”.
Zobacz bramkę Tutaj
W.W.- Nie ma co ukrywać, że była super. Mam nadzieję, że będę mógł taką jeszcze kiedyś strzelić.
Byłeś na liście rezerwowej reprezentacji U-21 na ostatni mecz z Holandią. Czy czujesz pewien niedosyt, że nie było ci dane wyjechać na to zgrupowanie?
W.W.- Nie, nie czuję niedosytu. Myślę że na wszystko przyjdzie czas i na razie chciałbym się skoncentrować na klubie. Jeżeli powołanie do reprezentacji będzie miało do mnie przyjść, to na pewno przyjdzie i będę mógł się tam zaprezentować. Na razie mam kilkadziesiąt występów w młodzieżowych reprezentacjach, ale na pewno U-21 jest już czymś poważniejszym. Pozostaje mi tylko czekać i dalej pracować!
Wojtek jak wyglądało twoje wprowadzenie do pierwszej drużyny?
W.W.- Polityka klubu się nieco zmienia. Trenerzy zaczęli stawiać na młodzież i myślę, że idzie to w dobrym kierunku. Regularnie grają Mateusz Siebert i Marcin Budziński. Myślę, że to może stanowić o sile Arki.
Jaka jest atmosfera przed meczem z Zagłębiem Lubin?
N.W.- Skupienie i przede wszystkim determinacja. To właśnie pokazuje charakter drużyny. Niewypał z Ruchem dał nam do myślenia, bo przepracowaliśmy bardzo dobrze okres przygotowawczy, wygrywaliśmy w sparingach i czuliśmy się zgrani.
Na szczęście udało nam się zrehabilitować w meczu z Wisłą. Teraz jesteśmy podwójnie zmotywowani, żeby osiągnąć dobry wynik na własnym boisku i pokonać Zagłębie.
Najbliższe dwa mecze z Zagłębiem i Cracovią, to tak zwane mecze o „sześć punktów”. Czy czujecie presję z nimi związaną?
W.W.- Jeżeli wygramy te dwa najbliższe mecze to zrobi się nieco lżej, ale do końca w lidze będzie walka o utrzymanie. Do każdego meczu podchodzimy tak samo i walczymy tylko o zwycięstwo. Nie wolno odpuszczać, trzeba wygrywać!
N.W.- Musimy przestać patrzeć na innych i sami zdobywać punkty. Nie ma meczy ważnych i ważniejszych. Nie ma meczy w których będziemy odczuwać mniejszą, czy większą presję. Na dobrą sprawę teraz każdy mecz jest dla nas tak samo ważny. Musimy tylko skoncentrować się na własnej robocie i wtedy na pewno osiągniemy nasz cel.
Norbert, po twoim dobrym występie trener Pasieka będzie miał teraz prawdziwe „urwanie głowy” kogo wystawić w najbliższym meczu na bramce.
N.W.- Oby miał takie „urwanie głowy” jeżeli chodzi o każdą pozycję. To bardzo komfortowa sytuacja dla trenera, że ma możliwość obsadzenia optymalnie każdej pozycji.
Pozostały jeszcze dwa mecze bez udziału kibiców. W meczu z Ruchem mieliście wsparcie „zza płotu”. Czy liczycie na nie w najbliższym meczu?
W.W.- Wiedzieliśmy o akcji kibiców, że mieli się pojawić. Z Ruchem byli i nie zawiedli, tylko my troszkę się spaliliśmy. Liczymy na to, że się nie pogniewali i w najbliższą niedzielę pokażą się znowu z dobrej strony, a my postaramy się wygrać z Zagłębiem.
Norbert porozmawiajmy jeszcze o twoim okrągłym jubileuszu. Sto występów w żółto-niebieskich barwach!
N.W.- To już kawał czasu. Leci właśnie piąty rok. Przychodząc do Arki było mi trudno żeby przebić się do pierwszego składu. Ciężką i systematyczną pracą wywalczyłem sobie to, że w końcu uwierzono w moje umiejętności. Za trenera Wąsikiewicza dostałem moją szansę i uważam, że dobrze ją wykorzystałem.
Kolejnym trenerom moimi występami w lidze i pracą na zgrupowaniach również udowadniałem, że warto na mnie stawiać. Ciężki był zwłaszcza okres, kiedy zostaliśmy karnie zdegradowanie do niższej klasy rozgrywkowej. Ta sytuacja była trudna, ale robiliśmy swoje i przetrwaliśmy.
Pamiętam, że na zapleczu Ekstraklasy zagrałem w dziewięciu spotkaniach i żadnego z nich nie przegraliśmy (śmiech). Podsumowuję mój cały dotychczasowy pobyt w Arce jako jeden wielki plus. Nabrałem tu wiele doświadczenia i ustabilizowałem formę. W Gdyni nauczyłem się też profesjonalnie podchodzić do mojego zawodu i za to jestem Arce bardzo wdzięczny.
Jak wygląda wasza integracja z nowymi zawodnikami?
W.W.- Józek opowiada kawały cały czas. Nie ma problemów z komunikacją. Jest optymalnie (śmiech).
Mimo to w przerwie meczu z Wisłą kamery uchwyciły Joela pytającego Mateusza Sieberta „Czemu oni tak na mnie krzyczą, przecież strzeliłem bramkę?”
N.W.- Po prostu chłopaki się nie zrozumieli. Ławce chodziło o to żeby Joel nie pozwalał przeciwnikom rozgrywać akcji, grał bardziej agresywnie. Mateusz dzięki swojej znajomości francuskiego mógł mu to najlepiej wtedy wytłumaczyć.
Co prawda odpowiedział mu trochę wymijająco, ale w rezultacie wszystko dobrze się skończyło. Na meczu są różne sytuacje. Jeden do drugiego krzyknie, ale najważniejsze jak się zachowasz po meczu.
Macie coś do przekazania kibicom przed najbliższym meczem?
W.W.- Oczywiście chcemy żeby byli z nami i pomogli nam w zwycięstwie.
N.W.- Chcemy, żeby wierzyli tak jak my w zwycięstwo i nie mieli chwili zwątpienia!
Mamy nadzieję, że naszej drużynie nie zabraknie zaangażowania i motywacji podczas niedzielnego meczu, którą było widać podczas rozmowy z Norbertem i Wojtkiem. Po zwycięstwie z Wisłą wydaje się, że Arka wreszcie złapała wiatr w żagle i obrała właściwy kurs- w górę tabeli!
Rozmawiali:
Bartłomiej Hapka i Aleksander Reyman
W wirze przygotowań przed tymi arcyważnymi spotkaniami udało nam się namówić na rozmowę dwóch z 13 bohaterów wygranego meczu z Wisłą Kraków. Wojtka Wilczyńskiego i Norberta Witkowskiego, który w Krakowie zaliczył swój występ numer 100 w barwach Arki!
Wojtek czy miałeś tremę wychodząc na mecz z Wisłą w podstawowym składzie?
W.W.- Nie czułem żadnej presji. (śmiech) Wiadomo mecz jak mecz, nie byliśmy faworytem, ale wierzyliśmy w zwycięstwo. Graliśmy bez presji ale z dużym zaangażowaniem i to się liczy!
Patrząc z drugiej strony. Czy uważacie, że to iż Wisła grała pod ogromną presją ułatwiło wam zwycięstwo?
W.W.- W Wiśle nie działo się za wesoło przed meczem z nami, a po nim tym bardziej. Myślę, że teraz są w zdecydowanie trudniejszej sytuacji, a nam udało się dodać temu smaczku i odebrać faworytowi punkty. Teraz przed nami spotkanie z Zagłębiem Lubin, a tu faworyta nie będzie.
Norbert co czułeś, gdy w przerwie meczu zapadła decyzja, że jednak zagrasz z Wisłą?
N.W.- W pierwszym momencie było to duże zaskoczenie. Bramkarza zwykle nie zmienia się w trakcie meczu, no chyba, że przydarzy się jakaś kontuzja. W tym przypadku tak się właśnie stało. W przerwie, poszedłem ogrzać się do szatni, bo trochę zmarzłem. (śmiech)
Nagle przychodzi trener Krupski i mówi „Idź się grzać, bo Bledza zgłosił kontuzję i nie wiadomo, czy będzie grał w drugiej połowie.” Dopiero przed samym rozpoczęciem kolejnej części spotkania miała zapaść decyzja, czy jednak zagram. Nie zastanawiałem się już wtedy nad tym dłużej, tylko poszedłem na rozgrzewkę.
Później było już „twoje” 45 minut. Zaliczyłeś setny występ w barwach Arki i spisałeś się wyśmienicie.
N.W.- To prawda! Po meczu była wielka euforia z tytułu wyniku. Wygraliśmy z Wisłą i udało się zdobyć naprawdę trzy bardzo ważne wyjazdowe punkty. Tak się miło złożyło, że był to akurat mój setny mecz w Arce.
Czy czujecie wewnętrzną satysfakcję, że utarliście nosa niedowiarkom i wygraliście z Wisłą w Krakowie?
N.W.- Dla nas najważniejsze jest zwycięstwo. Późniejsze mówienie na ten temat i kwestia ucierania nosa to już sprawy kibiców (śmiech). Zdobyliśmy trzy punkty i tylko to się liczy.
Jak wyglądał powrót do Gdyni?
N.W. i W.W.- (śmiech)
N.W.- Wszyscy spali. Wyjechaliśmy zaraz po meczu, około 24. W Gdyni byliśmy około 9. W sumie pierwszy raz tak późno (śmiech), albo raczej wcześnie wróciliśmy po meczu.
Nie było nawet małego „sto lat” dla trenera?
N.W.- (śmiech) Nie. Tradycyjnie położyliśmy się spać! Byliśmy bardzo zmęczeni.
Czy pomimo świetnego wyniku trener Pasieka miał do was jakieś uwagi?
N.W.- Każdy mecz podlega analizie. Warto jest rozmawiać i wyciągać wnioski z błędów. W Krakowie mieliśmy ich bardzo mało. Mało było rzeczy negatywnych. Trener podszedł do oceny tego meczu bardzo obiektywnie.
W.W.- Pochwalił to co dobrze zrobiliśmy.
N.W.- Dokładnie. Trener pochwalił zwłaszcza skuteczną grę w obronie. Nie straciliśmy bramki.
W.W.- Szybkie powroty!
N.W.- Również grę w ofensywie, bo strzeliliśmy bramkę na wyjeździe, a mogliśmy strzelić dwie. Mecz dla nas był bardzo udany i nie przestraszyliśmy się faworyta.
Skoro już rozmawiamy o skutecznej grze w defensywie i ofensywie. Wojtek jaka jest twoja optymalna pozycja?
W.W.- Nie wiem. (śmiech)
N.W.- Może spytacie się o moją optymalną pozycję? (śmiech)
A tak na serio trener próbuje cię na różnych pozycjach. Od obrony po skrzydła. Od prawej strony do lewej.
W.W.- Zgadza się. Jestem jeszcze młody i nie wiadomo na jakiej pozycji będę grał w przyszłości. Wszędzie gdzie gram daję z siebie maksa! Jak to wychodzi to wszyscy widzą.
Wszyscy widzieli twoją bramkę z Piastem z kategorii „stadiony świata”.
Zobacz bramkę Tutaj
W.W.- Nie ma co ukrywać, że była super. Mam nadzieję, że będę mógł taką jeszcze kiedyś strzelić.
Byłeś na liście rezerwowej reprezentacji U-21 na ostatni mecz z Holandią. Czy czujesz pewien niedosyt, że nie było ci dane wyjechać na to zgrupowanie?
W.W.- Nie, nie czuję niedosytu. Myślę że na wszystko przyjdzie czas i na razie chciałbym się skoncentrować na klubie. Jeżeli powołanie do reprezentacji będzie miało do mnie przyjść, to na pewno przyjdzie i będę mógł się tam zaprezentować. Na razie mam kilkadziesiąt występów w młodzieżowych reprezentacjach, ale na pewno U-21 jest już czymś poważniejszym. Pozostaje mi tylko czekać i dalej pracować!
Wojtek jak wyglądało twoje wprowadzenie do pierwszej drużyny?
W.W.- Polityka klubu się nieco zmienia. Trenerzy zaczęli stawiać na młodzież i myślę, że idzie to w dobrym kierunku. Regularnie grają Mateusz Siebert i Marcin Budziński. Myślę, że to może stanowić o sile Arki.
Jaka jest atmosfera przed meczem z Zagłębiem Lubin?
N.W.- Skupienie i przede wszystkim determinacja. To właśnie pokazuje charakter drużyny. Niewypał z Ruchem dał nam do myślenia, bo przepracowaliśmy bardzo dobrze okres przygotowawczy, wygrywaliśmy w sparingach i czuliśmy się zgrani.
Na szczęście udało nam się zrehabilitować w meczu z Wisłą. Teraz jesteśmy podwójnie zmotywowani, żeby osiągnąć dobry wynik na własnym boisku i pokonać Zagłębie.
Najbliższe dwa mecze z Zagłębiem i Cracovią, to tak zwane mecze o „sześć punktów”. Czy czujecie presję z nimi związaną?
W.W.- Jeżeli wygramy te dwa najbliższe mecze to zrobi się nieco lżej, ale do końca w lidze będzie walka o utrzymanie. Do każdego meczu podchodzimy tak samo i walczymy tylko o zwycięstwo. Nie wolno odpuszczać, trzeba wygrywać!
N.W.- Musimy przestać patrzeć na innych i sami zdobywać punkty. Nie ma meczy ważnych i ważniejszych. Nie ma meczy w których będziemy odczuwać mniejszą, czy większą presję. Na dobrą sprawę teraz każdy mecz jest dla nas tak samo ważny. Musimy tylko skoncentrować się na własnej robocie i wtedy na pewno osiągniemy nasz cel.
Norbert, po twoim dobrym występie trener Pasieka będzie miał teraz prawdziwe „urwanie głowy” kogo wystawić w najbliższym meczu na bramce.
N.W.- Oby miał takie „urwanie głowy” jeżeli chodzi o każdą pozycję. To bardzo komfortowa sytuacja dla trenera, że ma możliwość obsadzenia optymalnie każdej pozycji.
Pozostały jeszcze dwa mecze bez udziału kibiców. W meczu z Ruchem mieliście wsparcie „zza płotu”. Czy liczycie na nie w najbliższym meczu?
W.W.- Wiedzieliśmy o akcji kibiców, że mieli się pojawić. Z Ruchem byli i nie zawiedli, tylko my troszkę się spaliliśmy. Liczymy na to, że się nie pogniewali i w najbliższą niedzielę pokażą się znowu z dobrej strony, a my postaramy się wygrać z Zagłębiem.
Norbert porozmawiajmy jeszcze o twoim okrągłym jubileuszu. Sto występów w żółto-niebieskich barwach!
N.W.- To już kawał czasu. Leci właśnie piąty rok. Przychodząc do Arki było mi trudno żeby przebić się do pierwszego składu. Ciężką i systematyczną pracą wywalczyłem sobie to, że w końcu uwierzono w moje umiejętności. Za trenera Wąsikiewicza dostałem moją szansę i uważam, że dobrze ją wykorzystałem.
Kolejnym trenerom moimi występami w lidze i pracą na zgrupowaniach również udowadniałem, że warto na mnie stawiać. Ciężki był zwłaszcza okres, kiedy zostaliśmy karnie zdegradowanie do niższej klasy rozgrywkowej. Ta sytuacja była trudna, ale robiliśmy swoje i przetrwaliśmy.
Pamiętam, że na zapleczu Ekstraklasy zagrałem w dziewięciu spotkaniach i żadnego z nich nie przegraliśmy (śmiech). Podsumowuję mój cały dotychczasowy pobyt w Arce jako jeden wielki plus. Nabrałem tu wiele doświadczenia i ustabilizowałem formę. W Gdyni nauczyłem się też profesjonalnie podchodzić do mojego zawodu i za to jestem Arce bardzo wdzięczny.
Jak wygląda wasza integracja z nowymi zawodnikami?
W.W.- Józek opowiada kawały cały czas. Nie ma problemów z komunikacją. Jest optymalnie (śmiech).
Mimo to w przerwie meczu z Wisłą kamery uchwyciły Joela pytającego Mateusza Sieberta „Czemu oni tak na mnie krzyczą, przecież strzeliłem bramkę?”
N.W.- Po prostu chłopaki się nie zrozumieli. Ławce chodziło o to żeby Joel nie pozwalał przeciwnikom rozgrywać akcji, grał bardziej agresywnie. Mateusz dzięki swojej znajomości francuskiego mógł mu to najlepiej wtedy wytłumaczyć.
Co prawda odpowiedział mu trochę wymijająco, ale w rezultacie wszystko dobrze się skończyło. Na meczu są różne sytuacje. Jeden do drugiego krzyknie, ale najważniejsze jak się zachowasz po meczu.
Macie coś do przekazania kibicom przed najbliższym meczem?
W.W.- Oczywiście chcemy żeby byli z nami i pomogli nam w zwycięstwie.
N.W.- Chcemy, żeby wierzyli tak jak my w zwycięstwo i nie mieli chwili zwątpienia!
Mamy nadzieję, że naszej drużynie nie zabraknie zaangażowania i motywacji podczas niedzielnego meczu, którą było widać podczas rozmowy z Norbertem i Wojtkiem. Po zwycięstwie z Wisłą wydaje się, że Arka wreszcie złapała wiatr w żagle i obrała właściwy kurs- w górę tabeli!
Rozmawiali:
Bartłomiej Hapka i Aleksander Reyman
Copyright Arka Gdynia |