Aktualności
26.02.2010
13 finałów Arki (Gazeta Wyborcza)
Wypoczęta, żądna punktów i w dobrych nastrojach przystąpi do pierwszego meczu rundy wiosennej Arka Gdynia. Mecz z Ruchem Chorzów w sobotę o godz. 19.15.
Tylko i aż 13 meczów da odpowiedź, czy drużyna z Gdyni utrzyma się w ekstraklasie. Jak zapewniają piłkarze żółto-niebieskich i sztab szkoleniowy z Dariuszem Pasieką na czele, forma jest wysoka, a szanse, by wygrać z Ruchem nie mniejsze.
- Faworytem będą goście - nie ma złudzeń Pasieka. - Ale zrobimy wszystko, żeby pokrzyżować im plany. Chciałbym wziąć przykład z innej gdyńskiej drużyny [Pasieka nawiązał do środowego zwycięstwa koszykarzy Asseco Prokom Gdynia z CSKA Moskwa w Eurolidze] i podtrzymać zwycięską passę tego tygodnia - żartował. Po chwili, już na poważnie stwierdził, że 13 meczów rundy wiosennej będzie dla Arki jak 13 spotkań finałowych.
Oprócz trenera Pasieki na przedmeczowej konferencji zjawili się dwaj najlepsi piłkarze Arki w rundzie jesiennej: najskuteczniejszy Przemysław Trytko (cztery bramki) i przeżywający drugą młodość 32-letni Andrzej Bledzewski. Obaj mogą być pewni występu w pierwszej jedenastce, ale na razie oficjalnie wie o tym tylko bramkarz Arki.
- W środę, w obecności trenera bramkarzy [Jarosława Krupskiego] trener Pasieka spotkał się ze mną i Norbertem Witkowskim. Jeśli nie zdarzą się żadne problemy zdrowotne, to powinienem grać w pierwszym składzie - mówi Bledzewski.
- My żadnej rozmowy z trenerem nie mieliśmy, chyba że mnie na niej nie było - śmiał się Trytko.
- Przecież bym cię zaprosił - zripostował z uśmiechem Pasieka.
Trytko odniósł się do rywalizacji napastników, których zimą w Arce przybyło. Kontrakty podpisali bowiem Joel Tshibamba (strzelił bramkę w sparingu z Zawiszą Bydgoszcz) i Joseph Mawaye (nadal nie ma jego certyfikatu z tureckiej federacji).
- Dla klubu to tylko dobrze, bo jeśli będzie większa konkurencja, to będzie z tego pożytek. Nie zakładam, czy strzelę pięć czy 10 bramek, bo jak powiem, że 10 i strzelę 10, to co? Mam przestać strzelać? - pytał Trytko.
Jak wyjaśnił Pasieka jego piłkarze nie zamierzają atakować "na wariata".
- Musimy się asekurować i uważać na kontry Ruchu, który potrafi je wyprowadzać - podkreślił.
Oprócz przeszkadzania Arka ma też zamiar atakować i prowadzić grę.
- Ruch na wyjeździe przegrał tyle samo meczów, co wygrał - po cztery. Słabą stroną wydaje się obrona, z której odszedł Brzyski, a Gabor Straka "wisi" za kartki. Musimy wybrać optymalny skład z ludzi, których mamy. Ale składu i osiemnastki meczowej nie podam, bo chcę, aby zawodnicy czuli napięcie i byli skoncentrowani do samego meczu - mówi trener Arki.
Przed sobotnim meczem Arka będzie trenować jeszcze w piątek i rano, w dniu meczu. Mimo sporych dawek treningowych, Pasieka zapewnia, że drużyna doszła już do siebie po ciężkim okresie przygotowawczym.
- Szybkość się poprawiła i tu upatruję naszej szansy. Chcemy grać dokładnie tak, jak w sytuacji, kiedy w meczu z Zawiszą bramkę strzelił Tshibamba, po podaniu Marcina Budzińskiego - dodał trener Arki.
- Czy nadal czuję się w ataku nr 1? Wszystko zweryfikuje liga - starał się zachować powagę Trytko. - Nie skreślałbym przedwcześnie Sakalieva, który na obozach pokazał, że doszedł do formy. Chcę grać w Arce nawet parę lat i strzelać dla niej bramki - zakończył napastnik wypożyczony z Energie Cottbus.
O CO GRA ARKA ZDANIEM MACIEJA KOROLCZUKA?
Jeśli gdyński zespół poważnie myśli o utrzymaniu w ekstraklasie, a zakładam, że tak jest, ludzie Arki (działacze, piłkarze, trenerzy i kibice) muszą wreszcie dojrzeć do jednego, jakże banalnego wniosku - że ciągną jeden i ten sam wózek.
Jak uczy historia stosunkowo świeża i niezbyt odległa, przy Olimpijskiej w ostatnich latach bywało z tym różnie. Po ostatnich zmianach we władzach i pozostałych strukturach klubu (przede wszystkim wymiana pokoleniowa i jakościowa piłkarzy) można mieć nadzieję, że żółto-niebiescy w końcu są na prostej i pewnej drodze do sukcesu, a ten oznacza na razie pewne utrzymanie w lidze. Do tej pory, kiedy klub pławił się w luksusie, zatrudniając (i przepłacając) tabuny wybrakowanych piłkarzy, sukces okupiony był gigantycznymi nakładami. Pieniądze zostały roztrwonione, piłkarze rozjechali się po Polsce z wypchanymi kieszeniami, a klub stanął na krawędzi organizacyjno-sportowej.
Ten sezon ma być w końcu w Gdyni przełomowy. Buduje się nowy, piękny stadion, drużyna się dociera i rzetelnie zapowiada walkę o utrzymanie w Gdyni ekstraklasy.
Jeśli Arka nie wykorzysta tej szansy i spadnie z ligi, może szybko do niej nie wrócić. Z klubu znowu odjedzie autobus z piłkarzami, a drużyna wiosną 2011 r. zagra na nowym stadionie nie z Wisłą Kraków, tylko z LKS Nieciecza.
A Przemysław Trytko po powrocie do Niemiec wyśle do kolegów smutnego SMS-a: Arka nadal rządzi w Trójmieście... [mówi tak po kolejnych przegranych derbach z Lechią].
Maciej Karolczuk - Gazeta Wyborcza Trójmiasto
Tylko i aż 13 meczów da odpowiedź, czy drużyna z Gdyni utrzyma się w ekstraklasie. Jak zapewniają piłkarze żółto-niebieskich i sztab szkoleniowy z Dariuszem Pasieką na czele, forma jest wysoka, a szanse, by wygrać z Ruchem nie mniejsze.
- Faworytem będą goście - nie ma złudzeń Pasieka. - Ale zrobimy wszystko, żeby pokrzyżować im plany. Chciałbym wziąć przykład z innej gdyńskiej drużyny [Pasieka nawiązał do środowego zwycięstwa koszykarzy Asseco Prokom Gdynia z CSKA Moskwa w Eurolidze] i podtrzymać zwycięską passę tego tygodnia - żartował. Po chwili, już na poważnie stwierdził, że 13 meczów rundy wiosennej będzie dla Arki jak 13 spotkań finałowych.
Oprócz trenera Pasieki na przedmeczowej konferencji zjawili się dwaj najlepsi piłkarze Arki w rundzie jesiennej: najskuteczniejszy Przemysław Trytko (cztery bramki) i przeżywający drugą młodość 32-letni Andrzej Bledzewski. Obaj mogą być pewni występu w pierwszej jedenastce, ale na razie oficjalnie wie o tym tylko bramkarz Arki.
- W środę, w obecności trenera bramkarzy [Jarosława Krupskiego] trener Pasieka spotkał się ze mną i Norbertem Witkowskim. Jeśli nie zdarzą się żadne problemy zdrowotne, to powinienem grać w pierwszym składzie - mówi Bledzewski.
- My żadnej rozmowy z trenerem nie mieliśmy, chyba że mnie na niej nie było - śmiał się Trytko.
- Przecież bym cię zaprosił - zripostował z uśmiechem Pasieka.
Trytko odniósł się do rywalizacji napastników, których zimą w Arce przybyło. Kontrakty podpisali bowiem Joel Tshibamba (strzelił bramkę w sparingu z Zawiszą Bydgoszcz) i Joseph Mawaye (nadal nie ma jego certyfikatu z tureckiej federacji).
- Dla klubu to tylko dobrze, bo jeśli będzie większa konkurencja, to będzie z tego pożytek. Nie zakładam, czy strzelę pięć czy 10 bramek, bo jak powiem, że 10 i strzelę 10, to co? Mam przestać strzelać? - pytał Trytko.
Jak wyjaśnił Pasieka jego piłkarze nie zamierzają atakować "na wariata".
- Musimy się asekurować i uważać na kontry Ruchu, który potrafi je wyprowadzać - podkreślił.
Oprócz przeszkadzania Arka ma też zamiar atakować i prowadzić grę.
- Ruch na wyjeździe przegrał tyle samo meczów, co wygrał - po cztery. Słabą stroną wydaje się obrona, z której odszedł Brzyski, a Gabor Straka "wisi" za kartki. Musimy wybrać optymalny skład z ludzi, których mamy. Ale składu i osiemnastki meczowej nie podam, bo chcę, aby zawodnicy czuli napięcie i byli skoncentrowani do samego meczu - mówi trener Arki.
Przed sobotnim meczem Arka będzie trenować jeszcze w piątek i rano, w dniu meczu. Mimo sporych dawek treningowych, Pasieka zapewnia, że drużyna doszła już do siebie po ciężkim okresie przygotowawczym.
- Szybkość się poprawiła i tu upatruję naszej szansy. Chcemy grać dokładnie tak, jak w sytuacji, kiedy w meczu z Zawiszą bramkę strzelił Tshibamba, po podaniu Marcina Budzińskiego - dodał trener Arki.
- Czy nadal czuję się w ataku nr 1? Wszystko zweryfikuje liga - starał się zachować powagę Trytko. - Nie skreślałbym przedwcześnie Sakalieva, który na obozach pokazał, że doszedł do formy. Chcę grać w Arce nawet parę lat i strzelać dla niej bramki - zakończył napastnik wypożyczony z Energie Cottbus.
O CO GRA ARKA ZDANIEM MACIEJA KOROLCZUKA?
Jeśli gdyński zespół poważnie myśli o utrzymaniu w ekstraklasie, a zakładam, że tak jest, ludzie Arki (działacze, piłkarze, trenerzy i kibice) muszą wreszcie dojrzeć do jednego, jakże banalnego wniosku - że ciągną jeden i ten sam wózek.
Jak uczy historia stosunkowo świeża i niezbyt odległa, przy Olimpijskiej w ostatnich latach bywało z tym różnie. Po ostatnich zmianach we władzach i pozostałych strukturach klubu (przede wszystkim wymiana pokoleniowa i jakościowa piłkarzy) można mieć nadzieję, że żółto-niebiescy w końcu są na prostej i pewnej drodze do sukcesu, a ten oznacza na razie pewne utrzymanie w lidze. Do tej pory, kiedy klub pławił się w luksusie, zatrudniając (i przepłacając) tabuny wybrakowanych piłkarzy, sukces okupiony był gigantycznymi nakładami. Pieniądze zostały roztrwonione, piłkarze rozjechali się po Polsce z wypchanymi kieszeniami, a klub stanął na krawędzi organizacyjno-sportowej.
Ten sezon ma być w końcu w Gdyni przełomowy. Buduje się nowy, piękny stadion, drużyna się dociera i rzetelnie zapowiada walkę o utrzymanie w Gdyni ekstraklasy.
Jeśli Arka nie wykorzysta tej szansy i spadnie z ligi, może szybko do niej nie wrócić. Z klubu znowu odjedzie autobus z piłkarzami, a drużyna wiosną 2011 r. zagra na nowym stadionie nie z Wisłą Kraków, tylko z LKS Nieciecza.
A Przemysław Trytko po powrocie do Niemiec wyśle do kolegów smutnego SMS-a: Arka nadal rządzi w Trójmieście... [mówi tak po kolejnych przegranych derbach z Lechią].
Maciej Karolczuk - Gazeta Wyborcza Trójmiasto
Copyright Arka Gdynia |