TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

23.11.2009

Dariusz Pasieka był gościem Ligi+ Ekstra

W niedzielę studio Canal+ odwiedził trener Arki Dariusz Pasieka, który w programie Liga+ Ekstra rozmawiał z Tomaszem Smokowskim i Tomaszem Wieszczyckim swojej pracy w Arce, o reprezentacji, a także zbliżających się derbach. Oto zapis rozmowy ze szkoleniowcem Arki Gdynia.


Tomasz Smokowski: Witam trenera Arki Gdynia, Pana Dariusza Pasiekę, witam Tomasza Wieszczyckiego. Przedstawiam Was sobie Panowie, bo choć Tomek tego za dobrze nie pamięta, Pan trener trochę lepiej, to mieliście okazję grać przeciw sobie. Tomek się przyznał, że nie pamięta, jakie padały wyniki w meczach z Zawiszą Bydgoszcz, ale wie na pewno, że „Zawiszy to ja bramek strzelałem dużo i po meczach dziennikarze to do mnie przychodzili po opinie, a nie do Dariusza Pasieki”.

Dariusz Pasieka: Pewnie właśnie dlatego mnie nie zapamiętał za bardzo, ale ja Tomka pamiętam doskonale, bo napsuł nam wiele krwi, ja sam miałem z nim wiele problemów. Pamiętam, że musiałem go parę razy ciągnąć za włosy i ma teraz bardzo fajną fryzurę (śmiech). Były to bardzo fajne czasy.

Tomasz Wieszczycki: Ja pamiętam trenera Pasiekę – to był właściwie środkowy obrońca, defensywny pomocnik, który strzelał bramki. To jest właśnie ważne w futbolu, żeby piłkarz z linii defensywnych potrafił wspierać kolegów ofensywnych formacji strzelaniem goli, bo wtedy wiele zyskuje taka drużyna, dalej zachodzi jeśli obrońcy strzelają bramki.

TS: Panie trenerze, czy prowadzenie zespołów w meczach taki jak wczorajszy, to jest bardziej przyjemność, czy harówka?

DP: Obie rzeczy uważam, bo przyjemność była w tym, że strzelaliśmy bramki w końcówkach pierwszej i drugiej połówki, a harówka w tym, że trzeba było te końcówki „wyharować”. Trzeba było na nie naprawdę sobie ciężko zasłużyć. Robiliśmy wszystko, żeby ten mecz wygrać, nie udało się,, zabrakło nam trochę czasu. Ja myślę, że praca z tą drużyną to w ogóle jest wielka przyjemność.

TS: A czy tempo prac na budowie, jaką jest Arka Gdynia, pana zadowala?

DP: Ja powiem tak: to tempo jest jeszcze trochę za małe, bo my stawiamy sobie sami wysokie wymagania i robię wszystko, żebyśmy mieli jak najwięcej punktów.

TS: A Ty Tomek jak uważasz, czy ten zespół Arki Gdynia ma już taką pieczątkę „Made by Paieka”, czy jeszcze na to za wcześnie?

TW: Myślę, że już jakiś wpływ widać. Ja tak naprawdę za dużo meczy Arki nie oglądałem; widziałem mecz pomiędzy Arką i Lechem, gdzie myślałem, że Lech sobie spokojnie poradzi, a tu byłem całkowicie zaskoczony, bo w te parę dni Arka zaufała nowemu szkoleniowcowi i choć być może chcieli się pokazać, tak jak w meczu z Wisłą, to był przegrany mecz, ale wielu chłopaków zaskoczyło swoją postawą pozytywną w tym meczu. Myślę, że wiele z tego meczu wyniósł trener Pasieka. Po jedenastu meczach, jak patrzyłem w statystyki, były trzy porażki i trzeba tutaj spojrzeć, jakie cele były postawione przed trenerem – czy to jest długofalowa praca, a tak mi się wydaje, a jeszcze trzeba wziąć pod uwagę potencjał piłkarski, jaki trener w klubie zastaje. To nie są jego piłkarze, oni zostali wyselekcjonowani przez kogoś innego i on musi tych ludzi zobaczyć, też potrzebuje na to czasu i myślę, że się w sumie nieźle odnalazł. To nie było łatwe, postawił na młodzież i już widać troszeczkę jego myśli trenerskiej. Myślę, że potrzeba jeszcze trochę czasu, co często powtarzamy i myślę, że w tym klubie prezesi pozwolą mu popracować. Mamy nowego trenera z niemiecką myślą szkoleniową, a ostatnio jeden z taką myślą został selekcjonerem kadry narodowej, trener Smuda i zobaczmy jakie miał wyniki. Ważne są też cele postawione w klubie, a nie sądzę, żeby oni mieli grać o puchary, chociaż nie wiem, pewnie trener chciałby grać o Mistrza…

TS: Na razie z tego co widać, to Pan sobie zawiesza wyżej poprzeczkę, niż się ją wiesza Panu.

DP: Realia, które my mamy w Arce Gdynia nie są takie, jakie bym sobie na pewno życzył, ale w tej chwili wygląda to tak, że staramy się z tym potencjałem ludzkim, który mamy, i z tą infrastrukturą, którą w tym momencie w Gdyni mamy, wyciągnąć jak najwięcej. Ja myślę, że jeśli chodzi o mój bilans, to mi brakuje tutaj dwóch, trzech punktów w meczach u siebie, ale patrząc na progres, jaki wykonaliśmy z tą drużyną, myślę, że idziemy w dobrym kierunku.

TS: A co, Pana zdaniem, najtrudniej przyswajają Pańscy piłkarze? Z czym idzie im najoporniej? Ja nie chcę niczego sugerować, ale powiem, że czescy trenerzy, którzy tu pracowali w dużej grupie, powtarzają, że Polacy są z taktyką na bakier.

DP: Nie, ja bym powiedział, że ta drużyna szybko się uczy. Zresztą, jak Tomek zauważył, w pierwszym meczu z Wisłą było widać już różnicę, gdzie graliśmy już taktyką 4-4-2 i bardzo dobrze to załapało, ale mieliśmy troche pecha, że po samobójczej bramce przegraliśmy ten mecz. Ja myślę, że grupa tych ludzi naprawdę szybko się uczy i dla tych chłopaków należą się pochwały z mojej strony. Na pewno nie jest to wszystko na co nas stać, ale ta praca, którą wykonujemy jest ciężka. Ja jestem też trenerem, który nie mało od chłopaków wymaga, wręcz przeciwnie – nie jest ze mną łatwo, ale ta drużyna daje mi to, co ja w nią wkładam.

TS: Czy przychodząc do do Arki, spotkał Pan kiedy kol wiek bardziej podłamaną grupę ludzi, niż właśnie tą w Arce? Czy nie tutaj była największa praca do wykonania?

DP: Wiem, jak wyglądała ta cała historia, jak przychodziłem do Gdyni i nie wyglądało to „za mocno”, ale fakt jest taki, że staraliśmy się z tą drużyną zrobić wszystko. Ja z tą drużyną miałem tylko dwa treningi, byłem zaprezentowany w środę, wtedy był jeden trening, w czwartek rozruch, a potem było zgrupowanie w hotelu, w którym sobie porozmawialiśmy, chłopcy też od siebie trochę powiedzieli, a mnie, mam nadzieję, zrozumieli…

TS: Panie trenerze, pewien młody piłkarz Zawiszy Bydgoszcz, junior, juniorek wręcz, wchodzący do zespołu, pamięta najstarszego w drużynie Dariusza Pasiekę, pan wie o kim mowa – Grzegorz Mielcarski, opowiadał mi, że najstarszy w zespole Dariusz Pasieka, po treningu, sam z siebie, nie proszony przez nikogo, zakładał dres i szedł biegać po lesie. I wtedy wszyscy, z Mielcarskim na czele, pukali się w głowę: „No jak to jest, gdzie on tam idzie?” I taki Pan jest, taki Pan ma charakter, choć znamy się krótko, jest Pan wymagający wobec siebie przede wszystkim, i wydaje mi się, że obiboki to lekko przy Panu nie mają…

DP: Nie ulega wątpliwości, że ta anegdota, którą Grzegorz opowiedział, jest prawdziwa. Wszystko się zgadza, ja, jako zawodnik, bradzo ambitnie podchodziłem do mojego zawodu, robiłem więcej niż trener kazał, niż robiliśmy w ogóle. Dlatego, tak jak Pan powiedział, wobec siebie jestem bardzo wymagający, ale też do moich pracowników – mówię tu o zawodnikach, mówię też o klubie, tu też jestem wymagający.

TS: Autorytarny…

DP: Ja bym tego nie powiedział, ja bardzo chętnie współpracuję z ludźmi, bardzo chętnie dyskutuję, ale gdzieś ktoś jakieś decyzje musi podjąć.

TS: Michał Probierz, trener Panu znany, powiedział kiedyś, zaczerpnął z jakiejś książki, że trener powinien budzić uczucie „coś pomiędzy szacunkiem, a strachem”.

DP: Strach jest złym doradcą w piłce nożnej, strachu nie powinno być. Repekt – powinniśmy się wszyscy respektować. Ktoś, kto jest trenerem, decyduje o składzie, decyduje o treningu. My trenerzy musimy dużo trudnych decyzji podejmować, które nas kiedyś w przyszłości obciążają – mogą to być decyzje słuszne, mogą to być decyzje dla kogoś kontrowersyjne, ale my potem jesteśmy z tymi decyzjami konfrontowani. Dlatego trzeba mieć naprawdę mocny, silny charakter, ale ja też byłem kiedyś zawodnikiem i wiem, że trzeba być także człowiekiem. Ja jestem bardzo czuły na wszelkie osobiste historie, zresztą mieliśmy ostatnio w drużynie poród dziecka Roberta Bednarka, czy wszystkie historie dotyczące normalnego życia każdego zawodnika, na które ja jestem bardzo czuły i biorę je pod uwagę.

TS: A co z karomierzem? Jak on u Pana wygląda? Może się nic do tej pory nie zdarzyło, ale jeśli np. ktoś się spóźni 10 minut na trening?

DP: Na razie nie ma karomierza. Ale na to jest wewnętrzny katalog, ale w nim na razie nic nie ma.

TS: Trener Smuda powiedział przy okazji meczu reprezentacji, że każdy z zawodników będzie miał u niego tylko jedną i ostatnią szansę i miał tu na myśli boisko i to co poza nim. A jak jest u Pana? Czy z racji z tego, że ma Pan nieco słabszych zawodników, niż są w reprezentacji, mają jedną szansę, czy większą liczbę szans, a może ze względu na to, że pracuje Pan z nimi na co dzień, nie można mówić o jednej szansie, bo zaraz nie miałby Pan z kim grać…

DP: No jest mi łatwiej oczywiście, niż ma to trener reprezentacji oczywiście, z tej racji, że mam każdego ze swoich zawodników do dyspozycji. Nie ulega wątpliwości, że jeden słaby mecz któregoś z moich zawodników nie przekreśla absolutnie tego, że nie dostanie szansy w następnym meczu. Ja uważam, że wręcz przeciwnie – słaby dzień zdarza się nam wszystkim, mnie też, i Panu, i Tomkowi również, i uważam, że nie tym rzecz polega, żeby od razu zawodnika skreślać i automatycznie go wymieniać, ale wręcz przeciwnie – spróbować mu dać szansę w następnym meczu, aby mógł udowodnić, że jednak zasługuje na miejsce w zespole. Ale działa to oczywiście również w odwrotnym kierunku – jeżeli wejdzie zawodnik z ławki i zagra dobry mecz, zasługuje również na to, żeby zagrał kiedyś od pierwszej minuty.

TS: Pan ma rozpracowanego Tomasza Dawidowskiego? Bo w środę… Pan wie, całe Trójmiasto o niczym innym nie mówi, w środę derby.

DP: Począwszy od dnia dzisiejszego rozpoczyna się ta gorączka derbów Trójmiasta i nie ulega wątpliwości, że dla wszystkich kibicow jest bardzo ważny mecz.

TS: A dla Pana? W tej hierarchii ważności, gdzie by Pan ten mecz ustawił?

DP: No chyba najważniejszy mecz… Oczywiście ten pierwszy z Wisłą też był bardzo ważny, bo to pierwsze wrażenie jest niesamowicie ważne, gdzie się zaczyna pracę. Poza tym, ja wiem, jakie dla kibiców w Gdyni ten mecz ma znaczenie. Jest jeszcze jeden taki smaczek, bo to ostatnie derby na tym starym stadionie i ja wiem, że kibice Arki stworzą niesamowicie fajną atmosferę, fenomenalną wręcz i ja jestem przekonany, że swojej drużyny do tego meczu nie będę musiał specjalnie motywować. Powoli już się zaczyna ta gorączka i mam nadzieję, że będzie fajnie.

TS: Jeden z naszych abonentów, Willi, pyta i ja bym Pana prosił nie o odpowiedź pośrednią, tylko „albo – albo”, dobrze? I on zapytał tak: Czy wolałby Pan wygrać derby i przegrać pozostałe dwa spotkania w tym roku, czy odwrotnie? Tzn. wygrać derby i mieć trzy punkty, a potem nic, czy też może przegrać derby, a potem mieć punktów sześć?

DP: Będę minimalistą i powiem, że trzy punkty są dla mnie najważniejsze.

TS: Jednak derby?

DP: Tak.

TS: Mario Basler, Pana dobry przyjaciel, nie szukałby pracy w Polsce?

DP: Mario Basler jest w tej chwili trenerem czwarto ligowego Eintrachtu Trier, ale myślę, że jakby jakiś klub by mu zaproponował pracę w Polsce, Mario by się zdecydował. Uważam, że jest to wspaniały człowiek, posiada niesamowite umiejętności piłkarskie…

TS: A jesteście jeszcze ze sobą w kontakcie?

DP: Tak, telefonujemy do siebie od czasu do czasu, ja interesuję się wynikami jego drużyny. Oczywiście każdy ma swoją pracę i gdzieś tam jesteśmy zagonieni, ale jak jestem gdzieś w autobusie, jadę do domu i człowiek sobie przypomni, do kogo by chciał teraz zadzwonić… (śmiech) Jego numer znam na pamięć, bo jest bardzo łatwy, ale nie zdradzę go tutaj (śmiech).

TS: A czy ktoś się interesuje w ogóle Pana pracą tutaj? Czy też, z całym szacunkiem, był Pan na tyle anonimowym zawodnikiem, że zapomniano o Panu?

DP: Nie… Od czasu do czasu zdarzają się telefony od znajomych, od niektórych dziennikarzy z pytaniami, jak mi tu idzie, ale Angela Merkel nie zadzwoniła (śmiech).

TS: Ale to po tym programie bardzo możliwe, bo ten program zmienia ludzi, zmienia punkt widzenia… (smiech).
Ilu piłkarzy Arki Gdynia ma papiery na grę w reprezentacji Polski, tak długoterminowo patrząc, na Euro 2012?

DP: Na dzień dzisiejszy poprowadziłem dopiero jedenaście spotkań tej drużyny, ale jest paru młodych zawodników, obiecujących, którzy robią niesamowite postępy. Nie chciałbym tu żadnych wskazywać, żeby nikogo nie wyróżniać specjalnie, ale wy dziennikarze też obserwujecie całą ligę i wiecie, że jest paru piłkarzy w Arce, o których się mówi. Jest Przemek Trytko, o którym się dużo mówi, o Mateuszu Siebercie się dużo mówi, a wczoraj dwóch naszych zawodników młodych – Wojciech Wilczyński i Marcin Budziński strzelili swoje pierwsze bramki w Ekstraklasie. Ja nie mówię, że są to zawodnicy, którzy będą w najbliższym czasie grali jakieś pierwszoplanowe role w reprezentacji, ale ja się bardzo cieszę, że mamy takich młodych zawodników. Oni się odwdzięczają już nie tylko minutami na boisku, ale też bramkami.

TS: Wracając do tego, co powiedział trener Smuda, że powoła z każdego zespołu jednego zawodnika, to który wg Pana zawodnik Arki powinien otrzymać tę nagrodę w postaci powołania?

DP: Ja muszę być dyplomatyczny – trener Smuda bardzo dobrze orientuje się w realiach polskiej ligi i sam wie najlepiej, kogo potrzebuje. Nie chciałbym kogoś nie docenić, ale nie ulega wątpliwości, że jednak Przemek jako napastnik ma bardzo dobre warunki ku temu, żeby być bardzo dobrym napastnikiem.

TS: A mnie się w Pana zespole ostatnio bardzo podoba w Pana zespole Andrzej Bledzewski…

DP: Bardzo mi miło, że Pan właśnie o tym wspomniał, właśnie Andrzeja…

TS: Ile on Panu bramek obronił!

DP: Jest niesamowity w tym sezonie, broni bardzo dobrze, pomaga mu oczywiście obrona, ale w sytuacjach 1 na 1 jest bardzo dobrze dysponowany, ale jak już powiedziałem, gra obronna całej drużyny jest bardzo ważna, bo w mojej filozofii napastnicy są już pierwszymi obrońcami, i jak spojrzymy na stosunek bramek, to nie wygląda on aż tak źle, a to że tak wygląda, to też jest zasługa Andrzeja.

TS: Jakie jest Pana zdanie – jest Pan w trakcie przygotowań wiosennych i tym momencie Pana zawodnik wyjeżdża Panu gdzieś na drugą półkulę, gdzie jest zupełnie inna temperatura, zupełnie inna wilgotność…

DP: Ja do tego podchodzę tak: powołanie dla każdego chłopaka do reprezentacji jest to nobilitacja, jest to dowartościowanie jego i pracy naszej z tym zawodnikiem. Ja jestem otwarty na jakiekolwiek powołania, jeżeli takie będą tylko możliwe w naszym klubie.

TS: A co Pan powiedział Marcinowi Budzińskiemu, który strzelił wyrównującą bramkę z Piastem, bo zakończeniu tego spotkania?

DP: Powiedziałem mu, że miejsce na ciele, którym strzelił tą swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie, ma sobie wytatuować – napisać: Wodzisław, 21 XI. Może go trochę sprowokowałem, sprawdzimy potem (śmiech).

TS: Zdaje się, że Marcin Budziński to jest w ogóle bohater całego dnia, bo wieczorem dał Wam jeszcze piękny koncert, bo jest to chłopak, który potrafi grać i na trąbce i na fortepianie!

DP: Tak, to utalentowany człowiek, wszyscy byliśmy pod wrażeniem, tak jak bramka, tak i koncert, zagrał super!

TS: Panie trenerze, kilka tygodni temu Pan grzecznie odmówił wizyty w naszym studiu, mówiąc, że chciałby się Pan jeszcze naszej lidze lepiej przyjrzeć. I jak wypadło to zdarzenie z polską piłką?

DP: Ja już znałem polską piłkę, wiedziałem, na co ją stać. Nie ulega wątpliwości, że są tu stadiony, które bardzo się zmieniły, ta infrastruktura idzie do przodu. Tak jak powiedziałem, u nas w Gdyni powstanie nowy stadion, a także w Gdańsku.

TS: No właśnie, bo wy gracie w środę z Lechią Gdańsk spotkanie, które zostało przełożone z szesnastej kolejki, dlatego że już za tydzień w poniedziałek wjeżdżają buldożery…

DP: My gramy jeszcze w niedzielę o 17.15 mecz ze Śląskiem Wrocław, a w poniedziałek ten stadion będzie już rozbierany…

TS: A co zrobią „sieroty bez stadionu” Arki Gdynia?

DP: Jest więcej takich w lidze, bo przecież dziś derby Krakowa odbyły się w Sosnowcu. Powstał bardzo piękny obiekt przy naszym stadionie dla rugbystów, ale tam jest sztuczna murawa, podgrzewana, ale to może być problem dla nas, bo musimy uzyskać zgodę Ekstraklasy S.A. na grę na nim. Mamy nadzieję, że dostaniemy tą zgodę, bo my chcemy grac na tym stadionie, ale poza tym wchodzą inne opcje: Bydgoszcz, Wronki… Zobaczymy. Może będzie trzeba jeździć.


Notował: Skubi







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia