Aktualności
05.11.2009
Arka za burtą Remes Pucharu Polski
Arka Gdynia odpadła z Remes Pucharu Polski. Po wyrównanym meczu uległa Jagiellonii Białystok 0:2 (0:0, 0:1). Obie bramki padły w dogrywce, po tym jak Tomasz Frankowski wykorzystał rzuty karne w 95 i 113 minucie.
Arka Gdynia - Jagiellonia Białystok 0:2 (0:0, 0:1)
Frankowski 95' (k), 113' (k)
Arka:Witkowski - Kowalski, Szmatiuk, Siebert, Wilczyński - Budziński (69' Karwan; 90' Burkhardt), Mrowiec, Ława, Lubenov - Labukas (73' Czoska), Sakaliev
Jagiellonia: Gikiewicz - Norambuena, Staňo, Cionek, Król - 7. Vahan Gevorgyan (77' Frankowski), Hlavaty (69' Hermes), Bruno, Jarecki - Jezierski, Tumicz (68' Grosicki).
Żółte kartki: Labukas, Wilczyński, Kowalski - Król, Bruno, Hermes.
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock).
O losach meczu zadecydowały rzuty karne, choć nie doszło do konkursu jedenastek rozstrzygających losy rywalizacji pucharowych. Arbiter dyktował jedenastki, gdyż dostrzegał faule w obrębie pola karnego, choć w dwóch z trzech takich przypadków można mieć wątpliwości co do słuszności decyzji sędziego.
Pierwszy raz sędzia Marciniak wskazał na wapno w 83. min. Wtedy to rzut wolny wykonywał Ława, ale zrobił to na tyle niedokładnie, że piłka spokojnie leciała wprost w rękawice Gikiewicza. Kibice skoncentrowali się na spokojnym locie futbolówki, a sędzia obserwował piłkarzy w "szesnastce" i uznał, że Bruno pociągał za koszulkę Sakalieva. Do wykonania rzutu karnego podszedł szczęśliwy egzekutor jedenastki z Kielc, czyli Adrian Mrowiec. Tym razem niestety pomocnik strzelił bardzo niedokładnie i w efekcie Gikiewicz odbił piłkę, a Mrowiec miał jeszcze szanse na dobitkę, ale z trzech metrów posłał piłkę głową obok słupka. Zziębnięci kibice musieli zatem przygotować się na dogrywkę.
Kilka minut po jej rozpoczęciu sędzia Marciniak po raz drugi nakazał wykonanie rzutu karnego, tym razem zawodnikom Jagiellonii. Powodem był upadek w polu karnym Grosickiego, a jego sprawcą miał być Wilczyński. Frankowski nie popełnił błędu Mrowca i z największym spokojem pokonał Witkowskiego.
Okazało się, że to nie koniec jedenastek w tym meczu. W 112. minucie znów w polu karnym upadł Grosicki, ale tym razem bez cienia wątpliwości faulował go Kowalski. Znów do piłki na jedenastym metrze podszedł Frankowski i znów lekkim, ale bardzo precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w bramce.
W taki sposób Arka pożegnała się w tym sezonie z rozgrywkami pucharowymi, choć od awansu do ćwierćfinału dzielił ją zaledwie jeden rzut karny. Na pewno nie może cieszyć również fakt, że przez 120 minut gry (a właściwie blisko 130, jeśli wziąć pod uwagę minuty doliczone przez arbitra do każdej z części spotkania), gdynianie pod nieobecność Wachowicza i Trytki nie byli w stanie pokonać bramkarza gości. Jakby tego było mało, w tym meczu z urazami zeszli z boiska Labukas i Karwan, choć do kontuzji tego drugiego już chyba wszyscy się w Gdyni przyzwyczaili.
Kibice z pewnością szybko wybaczą swoim ulubieńcom tę porażkę, jeśli korzystne rezultaty osiągną w lidze. Jednak aby tego dokonać, Arka musi poprawić swoją skuteczność, w czym z pewnością może okazać się pomocny Przemek Trytko, dziś oszczędzany przez trenera Pasiekę. Czy to okaże się wystarczające, aby przywieźć punkty z Bełchatowa? Odpowiedź już w najbliższą sobotę.
Skubi
Arka Gdynia - Jagiellonia Białystok 0:2 (0:0, 0:1)
Frankowski 95' (k), 113' (k)
Arka:Witkowski - Kowalski, Szmatiuk, Siebert, Wilczyński - Budziński (69' Karwan; 90' Burkhardt), Mrowiec, Ława, Lubenov - Labukas (73' Czoska), Sakaliev
Jagiellonia: Gikiewicz - Norambuena, Staňo, Cionek, Król - 7. Vahan Gevorgyan (77' Frankowski), Hlavaty (69' Hermes), Bruno, Jarecki - Jezierski, Tumicz (68' Grosicki).
Żółte kartki: Labukas, Wilczyński, Kowalski - Król, Bruno, Hermes.
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock).
O losach meczu zadecydowały rzuty karne, choć nie doszło do konkursu jedenastek rozstrzygających losy rywalizacji pucharowych. Arbiter dyktował jedenastki, gdyż dostrzegał faule w obrębie pola karnego, choć w dwóch z trzech takich przypadków można mieć wątpliwości co do słuszności decyzji sędziego.
Pierwszy raz sędzia Marciniak wskazał na wapno w 83. min. Wtedy to rzut wolny wykonywał Ława, ale zrobił to na tyle niedokładnie, że piłka spokojnie leciała wprost w rękawice Gikiewicza. Kibice skoncentrowali się na spokojnym locie futbolówki, a sędzia obserwował piłkarzy w "szesnastce" i uznał, że Bruno pociągał za koszulkę Sakalieva. Do wykonania rzutu karnego podszedł szczęśliwy egzekutor jedenastki z Kielc, czyli Adrian Mrowiec. Tym razem niestety pomocnik strzelił bardzo niedokładnie i w efekcie Gikiewicz odbił piłkę, a Mrowiec miał jeszcze szanse na dobitkę, ale z trzech metrów posłał piłkę głową obok słupka. Zziębnięci kibice musieli zatem przygotować się na dogrywkę.
Kilka minut po jej rozpoczęciu sędzia Marciniak po raz drugi nakazał wykonanie rzutu karnego, tym razem zawodnikom Jagiellonii. Powodem był upadek w polu karnym Grosickiego, a jego sprawcą miał być Wilczyński. Frankowski nie popełnił błędu Mrowca i z największym spokojem pokonał Witkowskiego.
Okazało się, że to nie koniec jedenastek w tym meczu. W 112. minucie znów w polu karnym upadł Grosicki, ale tym razem bez cienia wątpliwości faulował go Kowalski. Znów do piłki na jedenastym metrze podszedł Frankowski i znów lekkim, ale bardzo precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w bramce.
W taki sposób Arka pożegnała się w tym sezonie z rozgrywkami pucharowymi, choć od awansu do ćwierćfinału dzielił ją zaledwie jeden rzut karny. Na pewno nie może cieszyć również fakt, że przez 120 minut gry (a właściwie blisko 130, jeśli wziąć pod uwagę minuty doliczone przez arbitra do każdej z części spotkania), gdynianie pod nieobecność Wachowicza i Trytki nie byli w stanie pokonać bramkarza gości. Jakby tego było mało, w tym meczu z urazami zeszli z boiska Labukas i Karwan, choć do kontuzji tego drugiego już chyba wszyscy się w Gdyni przyzwyczaili.
Kibice z pewnością szybko wybaczą swoim ulubieńcom tę porażkę, jeśli korzystne rezultaty osiągną w lidze. Jednak aby tego dokonać, Arka musi poprawić swoją skuteczność, w czym z pewnością może okazać się pomocny Przemek Trytko, dziś oszczędzany przez trenera Pasiekę. Czy to okaże się wystarczające, aby przywieźć punkty z Bełchatowa? Odpowiedź już w najbliższą sobotę.
Skubi
Copyright Arka Gdynia |