TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

01.11.2009

Stadion odczarowany, Arka wygrywa z Odrą!

Arkowcy nareszcie wygrali mecz na własnym boisku. W sobotnie popołudnie żółto-niebiescy gładko rozprawili się z Odrą Wodzisław, wygrywając 2:0 (2:0). Obie bramki dla Arki zdobył Przemek Trytko w 3 i 6 minucie.

Arka:Bledzewski - Kowalski, Szmatiuk, Siebert, Wilczyński - Budziński (68' Labukas), Mrowiec, Ława, Lubenov - Trytko, Sakaliev (78' Burkhardt)

Odra:Stachowiak - Kłos, Kowalczyk, Dymkowski, Pielorz - Chwalibogowski (46' Woś), Markowski (68' Bueno), Malinowski, Piechniak - Wodecki, Matulevicius (46' Radzinevicius)

Żółte-kartki:Sakaliev - Piechniak, Markowski
Sędzia:Marcin Borski (Mazowiecki ZPN)

Kibice Arki mieli podstawy do tego, aby drżeć o formę swojego zespołu, zwłaszcza w grze ofensywnej. Ze składu wypadł bowiem Marcin Wachowicz, a zastąpić go miał Przemek Trytko, który dopiero dochodzi do pełni zdrowia po przebytej kontuzji. O tym, że obawy były całkowicie niepotrzebne, wszyscy wiedzieliśmy już po sześciu minutach, bo Trytko zdołał do tego momentu aż dwukrotnie pokonać bramkarza gości, Stachowiaka.

Najpierw, w 3. minucie gry, napastnik wypożyczony z Energie Cottbus, przeprowadził akcję "wypisz - wymaluj" jak ta, po której zdobył gola w Lubinie, czyli odważnie wszedł z piłka między obrońców i pewnym strzałem umieścił futbolówkę w siatce.

180 sekund później, stojąc tyłem kilka metrów przed bramką, Trytko przyjął piłkę po dośrodkowaniu Budzińskiego i efektownie uderzył z powietrza pod samą poprzeczkę! Było 2:0 i tak naprawdę, po takim otwarciu spotkania, można było się spodziewać tylko kolejnych goli dla gospodarzy.

Trzeci gol mógł już paść kilka minut później, bo drużyna Odry nie stawiała zbyt dużego oporu, co skutkowało niezłymi sytuacjami strzeleckimi Arkowców. W 12. min. aż sie prosiło o uderzenie na bramkę Stachowiaka, ale Trytko i Lubenov wymienili zbyt dużo podań i okazja została zaprzepaszczona. Dwie minuty później Lubenov strzelił tuż obok słupka po tym, jakdoszedł do piłki po rzucie wolnym egzekwowanym przez Ławę.

Piłkarze gości z rzadka także próbowali zagrozić Arce, ale najczęściej kończyło się na próbie dośrodkowania w pole karne, a tam niepodzielnie rządzili Szmatiuk z Siebertem. Warto podkreślić także bardzo dobry występ bocznych obrońców Kowalskiego i Wilczyńskiego, którzy często włączali się do akcji ofensywnych i stwarzali wyraźną przewagę Arki w jej akcjach ofensywnych. Zwłaszcza dla Wilczyńskiego ten mecz mógł mieć szczególne znaczenie, bowiem to właśnie jego błąd w meczu z Odrą na wiosnę o mało nie kosztował naszego klubu spadku z Ekstraklasy. Dziś ten młody piłkarz w pełni się zrehabilitował i pokazał, że warto na niego stawiać, bo potrafi być naprawdę mocnym punktem żółto-niebieskich.

W 17. minucie bliski ustrzelenia klasycznego hat-tricka był Trytko. W pole karne świetnie dośrodkował Lubenov, a młody napastnik Arki sprytnie uwolnił się spod opieki Dymkowskiego i uderzył głową, niestety w poprzeczkę.

W 33. minucie tym razem słupek uratował Odrę przed kolejną bramką. W okolicach 16 metra przed bramką znalazł się Bartosz Ława, który spokojnie przyjął piłkę i chciał sprytnym strzałem przy słupku pokonać Stachowiaka, ale niestety minimalnie się pomylił i piłka nie wpadła do siatki. Kibice jeszcze nie zdążyli ochłonąć po zmarnowanej okazji, a znów chwycili się za głowy, bo bohater wieczoru - Trytko w idealnej sytuacji przestrzelił. Wciąż zatem było "tylko" 2:0 dla Arki.

Nie minęły kolejne dwie minuty, a Przemek ponownie stanął oko w oko ze Stachowiakiem. Tym razem w sukurs Odrze przyszedł sędzia, który orzekł faul Trytki na obrońcy, ale trzeba przyznać, że ta decyzja była mocno kontrowersyjna.

Po przerwie wiadomo było, że goście będą musieli zagrać odważniej i rzeczywiście, trener Moskal przeprowadził dwie zmiany ustawił swój zespół zdecydowanie bardziej ofensywnie. Efekt mógł być piorunujący, bo już kilka chwil po wznowieniu gry w niezłej sytuacji znalazł się Matulevicius, ale na nasze szczęście nie trafił w piłkę.

53 minuta mogła być bardzo pamiętna dla Wilczyńskiego, który o mało nie strzelił swojej pierwszej bramki w Ekstraklasie. Boczny obrońca Arki odważnie wszedł w pole karne Odry, gdzie obrońcy zdawali się schodzić mu z drogi. Wielka szkoda, że Wilczyńskiemu zabrakło zimnej krwi i zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału, bo w decydującym momencie piłkę s pod nóg wybił mu Dymkowski.

Właśnie ten obrońca Odry o mało nie pokonał Bledzewskiego w 61. minucie. Przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego zupełnie został pozostawiony bez opieki, ale jego strzał głową trafił wprost w rękawice bramkarza Arki. Przypomnijmy, że
tego lata Dymkowski o mało nie został zawodnikiem naszego klubu, ale w ostatniej chwili zdecydował sie podpisać nową umowę z klubem z Wodzisławia.

Trzy minuty później groźną kontrą odpowiedziała Arka. Akcję udało się zakończyć strzałem, ale próba uderzenia Ławy została zatrzymana przez Stachowiaka.

Dwóch Litwinów w barwach Odry, Radzinevicius i Matulevicius, o mało nie zaskoczyło Arki w 72 minucie spotkania. Po dośrodkowaniu Radzineviciusa, uderzał głową jego rodak, ale szczęśliwie piłka trafiła w słupek i wyszła w pole. Ta zmarnowana sytuacja chyba ostatecznie odebrała wiarę gościom w możliwość zagrożenia w tym meczu Arce, bo więcej już pod bramkę Bledzewskiego się nie zbliżyli. Chwilę później o mało nie stracili zresztą trzeciej bramki, bo przepięknym uderzeniem popisał się trzeci Litwin na boisku, tym razem ten z Arki - Labukas. Uderzenie tego piłkarza, który na placu gry zmienił Budzińskiego, zatrzymało się niestety na poprzeczce i wciąż rezultat nie ulegał zmianie.

W 85. minucie znów poszkodowanym przez arbitra miał prawo się czuć Trytko. Prostopadłą piłkę między obrońców posłał Labukas i Trytko wychodził sam na sam ze Stachowiakiem. Niestety asystent arbitra głównego dopatrzył się spalonego i podniósł chorągiewkę, ale kibice znów mieli sporo wątpliwości co do słuszności takiej decyzji.

Mecz zakończył wynikiem, który został ustalonu już w szóstej minucie spotkania. Tym samym historia zatoczyła koło, bo Arka odniosła pierwsze zwycięstwo w Gdyni od spotkania właśnie z Odrą na koniec poprzedniego sezonu. Trener Pasieka i jego podopieczni mogą zatem odetchnąć i z optymizmem patrzeć w przyszłość, bo ich gra wygląda coraz bardziej obiecująco, a kibice żółto-niebieskich mogą odważnie myśleć o kolejnych punktach przywiezionych przez ich ulubieńców z boisk rywali.

Skubi







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia