TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

05.10.2009

Arka remisuje z Lechem (Gazeta Wyborcza)

Piłkarze Arki strzelili pierwszą w tym sezonie bramkę na swoim boisku, ale mimo kilku okazji nie potrafili zadać nokautującego ciosu w meczu z Lechem Poznań. Za karę sami stracili gola i zremisowali 1:1.


- Nie rozumiem, dlaczego mamy być rozgoryczeni. Przecież zdobyliśmy punkt z mocną drużyną. Lech przeżywa trudne chwile, ale swoją grą udowodnił, że cały czas jest jednym z najlepszych zespołów w Polsce - powiedział bramkarz Arki Andrzej Bledzewski.

Mecz był momentami pasjonujący, bo zwłaszcza w drugiej połowie obie drużyny miały mnóstwo sytuacji. Gorzej, że dobre okazje nie brały się ze wspaniałej gry, ale z błędów przeciwnika. Dotyczy to zwłaszcza piłkarzy Arki, którzy licznymi stratami w środku boiska sami prowokowali zagrożenie pod swoją bramką.

W Arce z powodu kontuzji nie zagrali Przemysław Trytko i Tadas Labukas. Litwin był z drużyną na przedmeczowym zgrupowaniu, ale ponieważ nie był gotowy na 100 proc., w Gdyni postanowili nie ryzykować jego zdrowia. Z tego powodu Arka została bez podstawowego ataku, a z przodu znów zagrali Marcin Wachowicz i Stojko Sakaliev. Obaj mogli zostać bohaterami...

W 19. min Bartosz Ława i Marcin Budziński szybko i sprytnie rozegrali rzut wolny. Ten pierwszy uderzał na bramkę, ale obrońcy Lecha wybili piłkę na rzut rożny. Dośrodkował Budziński, najwyżej wyskoczył Maciej Szmatiuk i to on odczarował dla Arki bramkę w Gdyni. To był pierwszy w tym sezonie gol Arki na swoim boisku. Poprzednią bramkę w Gdyni w ostatniej kolejce zeszłego sezonu strzelił Grzegorz Niciński, a to oznacza, że Arka czekała na gola u siebie dokładnie 281 minut.

Po przerwie zaczęła się wymiana ciosów. Strzał głową Wachowicza z trudem obronił bohater meczu Jasmin Burić, Robert Lewandowski zmarnował sytuację sam na sam z Bledzewskim, Budziński strzelił mocno, ale nad poprzeczką... Na nudę nie można było narzekać, a piłki meczowe dopiero miały nadejść. Między 59. a 70. minutą mecz powinien się skończyć. Najpierw doskonałą okazję miał Sakaliev, a potem Wachowicz.

Zwłaszcza Bułgar powinien strzelić bramkę, bo po świetnym podaniu Wachowicza biegł sam na Buricia, nikt go nie gonił i napastnik Arki mógł zrobić wszystko. Wybrał najgorsze rozwiązanie - strzelił w bramkarza. Potem Wachowicz strzelał z 10 m, ale znów bramkarz Lecha nie dał się pokonać. - Chwała naszemu bramkarzowi za to, że to obronił - przyznał po meczu obrońca Lecha Marcin Kikut. - Ale ten remis to nasza porażka.

To, co nie udało się napastnikom Arki, zrobił Lewandowski. Napastnik Lecha znakomicie czuje się w Gdyni. Dwa lata temu, jeszcze w II lidze w barwach Znicza Pruszków, strzelił Arce bramkę na 2:2 w 90. min. Rok temu, już grając w Lechu, też strzelił gola w Gdyni (zespół z Poznania przegrał 1:2). W niedzielę Lewandowski znów skarcił Arkę - po dośrodkowaniu Jakuba Wilka strącił piłkę głową i znakomicie broniący wcześniej Bledzewski (wcale nie był gorszy od Buricia) był tym razem bez szans.

Arka miała pecha, bo kiedy Lewandowski strzelał bramkę, na boisku nie było już pewnie grającego Mateusza Sieberta. Obrońca Arki kilka razy w trakcie meczu zwijał się z bólu, aż w końcu nie wytrzymał. Zastąpił go Michał Płotka, który nie miał łatwego zadania, bo był nierozgrzany, a na boisku nie miał na to czasu, bo mecz toczył się w szybkim tempie. Kiedy Lewandowski strzelał na 1:1, najbliżej niego był... właśnie Płotka.

W końcówce to Lech przejął inicjatywę. Arka, choć miała wygrany mecz, zaczęła drżeć choćby o punkt. Świetne sytuacje dla Lecha zmarnowali Lewandowski i Krzysztof Chrapek, za każdym razem Arkę ratował Bledzewski. - Nie zrobiłem nic wielkiego. Byłem tylko uzupełnieniem bloku obronnego - podsumował bramkarz Arki.

Arka strzeliła w końcu gola u siebie, stworzyła więcej sytuacji niż w poprzednich meczach w Gdyni razem wziętych, ale nie potrafiła wykorzystać kryzysu Lecha. Dzięki remisowi uciekła jednak ze strefy spadkowej, w której znalazła się po sobotnich meczach.

Dariusz Pasieka trener Arki

Czuję niedosyt, bo mogliśmy wygrać. Gdyby Sakaliev wykorzystał doskonałą okazje i strzelił na 2:0, pewnie mielibyśmy trzy punkty. Fajnie się nam ułożył ten mecz, szybko objęliśmy prowadzenie, potem organizacja naszej gry była dobra. Lech, mimo swoich kłopotów, nadal ma jednak dużą siłę w ofensywie. Momentami mocno nas cisnął, dlatego jeden punkt z tak mocnym rywalem jest OK. Zwłaszcza że to pierwszy punkt i pierwsza bramka, jakie zdobyliśmy w tym sezonie na swoim boisku. O, przepraszam, to już nasz drugi punkt u siebie.

Jacek Zieliński trener Lecha

Mecz mógł się podobać kibicom, ale trenerom już nie. Niby było dużo sytuacji z obu stron, ale najczęściej brały się one z błędów rywala. Przyjechaliśmy po trzy punkty, mieliśmy niezłe fragmenty, ale Arka też miała dobre sytuacje. Dlatego trzeba pochylić głowę i przyznać, że remis jest sprawiedliwy. Odkryciem meczu był Burić. Czapki z głów za to, co zrobił, jak nas wybronił w kilku sytuacjach.


not. gesi







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia