TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

21.09.2009

Arka - Polonia Warszawa 0:0. Dwie piłki meczowe w doliczonym czasie

Niestety arkowcy nie zdołali odnieść pierwszego zwycięstwa przed własną publicznością. Po przeciętnym meczu zremisowali z Polonią Warszawa 0:0. W doliczonym już czasie bramki powinni zdobyć Lubenov i Wachowicz. Jednak bułgarski pomocnik fatalnie zachował się w sytuacji sam na sam, a strzał głową "Wacha", fenomenalnie obronił Przyrowski.

Arka: Bledzewski - Kowalski, Płotka, Siebert, Bednarek - Budziński (66' Sokołowski), Mrowiec, Ława, Lubenov - Trytko (80' Wachowicz), Labukas (21' Sakaliev)

Polonia: Przyrowski - Mynar, Jodłowiec, Dziewicki, Telichowski - Mierzejewski, Trałka, Sarvas (81' Zasada), Sokołowski - Nikolić (84' Ivanowski), Kulcsar (63' Mąka)

Żółte kartki:Sokołowski, Mrowiec - Nikolić, Telichowski

Sędzia:Adam Lyczmański

Słoneczna, wręcz piknikowa pogoda podziała usypiająco na oba zespoły, bowiem przez pierwszy kwadrans nic ciekawego nie wydarzyło się na placu gry. Kibiców na trybunach ożywiła dopiero akcja rozgrywającego swój 150 mecz w żółto-niebieskich barwach Bartosza Ławy. Kapitan Arki odebrał futbolówkę Mynarowi i mocno strzelił, Przyrowski próbował łapać piłkę, ale na chwilę ją wypuścił, co starał się wykorzystać Labukas, lecz nieskutecznie. Kilka sekund później swoją pierwszą bramkę w Arce Litwin starał się zdobyć strzałem z woleja oraz uderzeniem z dystansu, ale najpierw uderzenie zablokowali obrońcy, a później skuteczną interwencją popisał się Przyrowski. Niestety kilka chwil później gdyński napastnik był zmuszony opuścić boisko z powodu kontuzji kolana.

Po pół godzinie gry do głosu doszli goście. Pierwszy strzał w kierunki bramki Bledzewskiego oddał Sarvas, a kilka minut później Nikolić, ale w obu przypadkach bramkarz Arki nie był zmuszony do interwencji. Obaj wspomnieni piłkarze Polonii w 34 min. stworzyli chyba najgroźniejszą akcję Czarnych Koszul w tym spotkaniu, zakończoną strzałem Nikolica z pięciu metrów, ale nie po raz pierwszy w tym sezonie znakomicie spisał się popularny "Bledza".

Na pięć minut przed przerwą ładną akcję przeprowadził Kowalski, który dokładnie zagrał do debiutującego przed gdyńską publicznością Sakalieva, ale ten uderzył niecelnie. Bułgarski napastnik mógł oczarować całą Gdynię, gdyby jego próba strzału nożycami w 45 min. skończyła się powodzeniem. Niestety piłka zatrzymała się na warszawskim obrońcy.

Po zmianie stron agresywniej spróbowali zagrać gospodarze. Jak słusznie zauważył po meczu trener Pasieka, piłka w polu karnym szukała Sakalieva, ale niestety na przeszkodzie do zdobycia bramki stawali obrońcy Polonii albo czujny Przyrowski.

Arkowcy uzyskali optyczną przewagę, ale nic z tego nie wynikało. Mało było składnych akcji, czy choćby strzałów z dystansu, a jak już się na nie decydowali, to kończyło się tak, jak z próbą Ławy, gdy piłka poszybowała wysoko ponad poprzeczką.

W 64 min. groźniej zrobiło się pod bramką Bledzewskiego. Najpierw nasz golkiper wyekspediował futbolówkę ponad poprzeczkę w sytuacji, gdy jedno z dośrodkowań polonistów przypadkowo skierowane zostało w światło bramki, a chwilę później gdyńskim kibicom przypomniał o sobie Błażej Telichowski, który uderzał głową po wrzutce z rzutu rożnego, ale na szczęście niecelnie.

W 70 minucie znów czujnością wykazał się bramkarz Arki, którego wyjście poza pole karne uchroniło nasz zespół przed idealną sytuacją Sarvasa.

Na ostatnie dziesięć minut spotkania na boisku pojawił się Wachowicz, który na pozycji napastnika zastąpił Trytkę. To pierwszy występ tego piłkarza w pierwszej linii od czasu gry Arki na zapleczu Ekstraklasy, a przypomnijmy, że Wachowicz został wtedy wicekrólem strzelców, ustępując w tej klasyfikacji tylko Robertowi Lewandowskiemu, dziś reprezentantowi kraju.

To właśnie ze strony Wachowicza groziło największe niebezpieczeństwo podopiecznym trenera Radolsky'ego. Obrońcy mieli spory problem z upilnowaniem tego piłkarza, jak chociażby w 83 min. gdy urwał się defensorom Polonii i oddał groźny strzał, ale bez większych problemów obroniony przez Przyrowskiego.

Dopiero w doliczonym czasie gry dwie najgroźniejsze akcje w całym meczu przeprowadziła Arka. Najpierw Lubenov pomknął lewym skrzydłem, ograł dwóch rywali, ale zamiast skierować piłkę do siatki, postanowił okiwać jeszcze jednego polonistę i w efekcie stracił piłkę. Później prawdziwą piłkę meczową miał Wachowicz, któremu idealnie na głowę podał ją Sokołowski. Wachowicz, choć nie słynie z najlepszej gry głową, uderzył znakomicie - w dolny długi róg bramki, ale tam końcowkami palców zdołał odbić piłkę bramkarz Polonii i gola nie było. Jak przyznał trener Pasieka, Marcin choć zagrał krótko, zdążył udowodnić, że zależy mu na grze w wyjściowej jedenastce i kto wie, czy nie utrzyma się dłużej na pozycji napastnika.

Arka zremisowała i znów straciła punkty przed własną publicznością. Wielka szkoda, tym bardziej że rywal był absolutnie w naszym zasięgu i zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Teraz znów przyjdzie nam szukać punktów na wyjeździe, co nigdy nie jest łatwym zadaniem, ale zespół trenera Pasieki już zdążył udowodnić, że jest jak najbardziej wykonalne.

Skubi







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia