TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

03.08.2009

Takich emocji nie było w derbach od 15 lat! (trojmiasto.pl)

Za nami najlepsze piłkarskie derby Trójmiasta od 15 lat. Lechia po raz trzeci wygrała z Arką, tym razem na własnym stadionie 2:1. Jednak gra zaprezentowana przez obie drużyny, a przede wszystkim chęć do walki każą z nadzieją czekać na kolejne spotkania. Zarówno gdańszczanie, którzy sobotę rozpoczęli na fotelu lidera ekstraklasy, jak i gdynianie mogą śmiało mierzyć w tym sezonie w coś więcej niż jedynie uniknięcie degradacji
.

- Pokazaliśmy, że derby nie muszą być partią szachów, małą ciekawą dla kibiców. W poczynaniach obu drużyn nie było kunktatorstwa. Może to nie był to zupełnie otwarty futbol, ale każda drużyna starała się grać kombinacyjnie, stwarzać okazje podbramkowe, strzelać i zdobywać gole - podkreśla Tomasz Kafarski, szkoleniowiec Lechii. - Ten mecz na długo powinien pozostać w pamięci publiczności. Jak na inaugurację było to bardzo dobre widowisko - dodaje Marek Chojnacki, trener Arki.

Aby znaleźć równie emocjonujące derby trzeba się cofnąć do 28 maja... 1994 roku. Wówczas na Traugutta grano o II-ligowe punkty. Arka prowadziła 2:1, by przegrać 2:3 tracąc decydującego gole w ostatnich trzynastu minutach spotkania.

Przypomnijmy, że w tamtym spotkaniu po pół godzinie gry rejestr bramkowy otworzył Mirosław Giruć, a Lechia zeszła na przerwę prowadząc 1:0. W 62. minucie wyrównał Robert Zinko, a dziewięć minut później Maciej Kozak sfaulował Grzegorza Lisewskiego. Po karnym na 2:1 dla gości poprawił Piotr Tomecki. Zwycięstwo biało-zielonym uratowały bramki Marcina Kaczmarka w 77. i Grzegorza Motyki w 87. minucie.

W piątek było sporo analogii do tamtego spotkania, choć wszystkie gole padły do przerwy. - Czysto odebrałem piłkę Wołąkiewiczowi, bo za mocną ją sobie wypuścił. Potem patrzyłem co robi bramkarz. Bąk przesunął się do środka bramki, zatem strzeliłem z fałsza tuż przy słupku - relacjonował Marcin Wachowicz, który dał w 13. minucie Arce prowadzenie.

Niektórzy dopatrywali się faulu gdyńskiego skrzydłowego na gdańskim obrońcy, a inni dziwili się, dlaczego "Wachu", choć miał piłkę do strzału na prawej nodze, uderzył lewą. To drugie dla znawców nie jest tajemnicą, bo Wachowicz ma tę nogę mocniejszą. Natomiast co do faulu wątpliwości rozwiewa Hubert. - Faulu nie było. Straciłem piłkę, gdyż przy tym ataku rywala podkręciłem nogę - wyjaśnia Wołąkiewicz.

Trzy punkty dla Lechii zapewnił Karol Piątek. Jednak po spotkaniu pomocnik skromnie prosił, aby nie nazwać go bohaterem. - Bohaterami są wszyscy piłkarze Lechii, którzy włożyli swój wkład w ten sukces. Również sztab trenerski, który długo przygotowywał nas do tego spotkania - podkreśla popularny "Carlos".

Jednak nie da się ukryć, że w futbolu w centrum uwagi muszą być ci, którzy strzelają gole. A Piątek zdobył aż dwa i został pierwszym liderem snajperów ekstraklasy. - Nigdy nie byłem liderem żadnej strzeleckiej klasyfikacji - śmieje się kapitan Lechii. - Cieszę się, ale nie popadam w euforię. Nadal czeka nas ciężka praca, dzięki której - mamy nadzieję - zbliżać się będzie do nakreślonego celu i zdobywać będziemy kolejne punkty - dodaje piłkarz.

W dodatku radość z sukcesu musiała mącić Piątkowi... kontuzja. - Zaczęło mnie boleć od początku drugiej połowy. Sam poprosiłem o zmianę, aby nie pogłębiać urazu mięśnia dwugłowego. Zapewne jest to naciągnięcie. Wówczas byłaby szansa na szybkie wyleczenie i grę już w następnym meczu przeciwko Cracovii - przyznaje Karol.

Przy każdym golu dla Lechii palce maczał... Robert Bednarek. Debiutujący w Arce obrońca był tym piłkarzem, który przy pierwszym golu wybił piłkę z bramki, ale już zza linii bramkowej, a następnie to po jego faulu na Łukaszu Surmie sędzia odgwizdał karnego. 30-latek ze spokojem przyjmował każdy z tych werdyktów arbitra. Nie protestował też po przeciwnej stronie boiska, gdy w pierwszej połowie przewrócił się w polu karnym, gdy był popychany przez Wołąkiewicza.

- Hubert mnie rzeczywiście popchnął, ale to była sytuacji z tych, w których można, ale i nie można dyktować karnego. Przy karnym dla Lechii nie protestowałem, bo siłą rozpędu wpadłem na Surmę, a Łukasz jest na tyle doświadczonym piłkarzem, że to wykorzystał. Przy pierwszym golu też nie było szans na dogonienie piłki. Mimo wszystko jestem optymistą na przyszłość. Widziałem mecze Arki wiosną i uważam, że w derbach w porównaniu z nimi było więcej walki i biegania - deklaruje lewy obrońca Arki.

Do gości należał pierwszy i ostatni kwadrans. Niewiele brakowało, aby gra na "dowiezienie" wyniku zemściła się na Lechii. Gospodarze w kilku sytuacjach z opałów wybronił Mateusz Bąk. Forma bramkarza jest tym bardziej godna podkreślenie, gdyż zagrał w ekstraklasie po raz pierwszy w tym roku. - Najtrudniejsze było to uderzenie po rzucie wolnym. Trąciłem piłkę końcami palców i udało się ją wypchnąć na róg. Czasami pewnie też szczęście dopisywało, a i chłopacy w obronie zablokowali kilka uderzeń, które mogło być ciężko wyciągnąć. Najważniejsze, że wygraliśmy i do niedzieli możemy się cieszyć. Od poniedziałku rozpoczynamy przygotowania do kolejnego spotkania - przyznaje skromnie popularny "Bączek".

Co zdaniem trenera Chojnackiego zadecydowało o porażce jego drużyny? - Przy prowadzeniu 1:0 zabrakło nam konsekwencji w grze, oddaliśmy inicjatywę. Ostatecznie na wyniki zaważyły dwa nasze proste błędy. Jednak trzeba drużynę pochwalić za to, że do końca walczyła o remis - podkreśla trener Arki.

Szkoleniowiec Lechii, mimo sukcesu, także tonuje radość, bo dostrzega błędy. - Arka wygląda lepiej niż w poprzednim sezonie, dlatego niepotrzebna była z naszej strony nonszalancja. Graliśmy ponadto falami, były dobre i złe momenty. Natomiast się cieszę, że odkąd jest w Lechii to po raz pierwszy mogliśmy na inaugurację sezonu zagrać przed własną publicznością, a co najważniejsze wygrać ten mecz - deklaruje popularny "Kafar", który po raz drugi w tym roku pokonał Arkę przy Traugutta 2:1.







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia