TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

25.05.2009

Radość czy rozpacz? (Dziennik Bałtycki)

Cieszyć się z remisu, czy złorzeczyć, że błąd arbitra zabrał Arce zwycięstwo? Na różne sposoby można rozpatrywać mecz GKS Bełchatów - Arka Gdynia zakończony ostatecznie remisem 1:1. Remisem, ale Arka powinna wygrać, gdyby nie błąd sędziego Artura Radziszewskiego, który w 85 minucie gry nie uznał żółto-niebieskim prawidłowo zdobytej bramki. To mogło być zwycięstwo i gol na wagę utrzymania w ekstraklasie.

To wszystko prawda, ale prawdą jest i to, że Arka od 12 spotkań nie może wygrać meczu w ekstraklasie i nie wszystkie jej tegoroczne nieszczęścia da się złożyć na karb tej jednej sędziowskiej pomyłki. Żadnym pocieszeniem dla kibiców i piłkarzy Arki jest też fakt, że w sobotniej przedostatniej kolejce spotkań błędy arbitrów wypaczyły wyniki spotkań Śląska z Legią i Polonii Warszawa z Lechem. Błędy, które w istotny sposób wpływają na walkę o tytuł mistrza Polski.

Pozostańmy jednak przy tym co działo się w Bełchatowie. W 10 minucie gospodarze prowadzili 1:0, a ten gol wbił Arkę jeszcze mocniej w dno tabeli ekstraklasy. Gol, którego można było uniknąć, gdyby obrońcy byli uprzejmi zauważyć w porę prostopadłe podanie i niebezpieczeństwo grożące gdynianom ze strony Tomasza Wróbla. Już po tej bramce dwukrotnie przed szansą podwyższenia rezultatu stanął Paweł Adamiec, ale zastępujący Dawida Nowaka napastnik gospodarzy przegrał pojedynki sam na sam z Norbertem Witkowskim. Arka do remisu mogła doprowadzić w 41 minucie spotkania, kiedy po rzucie rożnym z odległości trzech metrów nie trafił do bramki Zbigniew Zakrzewski. Na szczęście minutę później, także z bliska, nie pomylił się Grzegorz Niciński. Kapitan Arki pojawił się na boisku kilka minut wcześniej za Marcina Wachowicza - ten po zmianie podobno zdjął koszulkę, splunął i poszedł na trybuny - i w odpowiednim czasie znalazł się w odpowiednim miejscu. To był gol do szatni i do przerwy było 1:1.

Po wznowieniu gry żółto-niebiescy zagrali ofensywniej, do czego przyczyniły się też dokonane w trakcie gry zmiany. Swoją szansę bramkową miał Marcin Pietroń, ale Łukasz Sapela dobrze obronił, powodzeniem mogła się też zakończyć akcja Nicińskiego. Do najbardziej kontrowersyjnej sytuacji na boisku w Bełchatowie doszło jednak w 85 minucie spotkania. Gdynianie mieli rzut wolny. Dośrodkowanie Bartosza Ławy trafiło na głowę Michała Łabędzkiego, który strącił piłkę pod nogi stojącego pod bramką Dariusza Żurawia, a ten bez kłopotu posłał futbolówkę do siatki. Gol i 2:1 dla Arki. Tak być powinno, ale sędzia Radziszewski był innego zdania. Arbiter odgwizdał bowiem faul Zakrzewskiego na Pawle Magdoniu, bo obaj ci zawodnicy przepychali się w zapaśniczym pojedynku kilka dobrych metrów od całej bramkowej akcji, nie mając na jej przebieg żadnego wpływu.

Eksperci w Canal+ nie mieli co do tego żadnych wątpliwości Sędzia popełnił koszmarna pomyłkę odbierająca Arce dwa punkty. Takiego zdania był były szef polskich sędziów Sławomir Stępniewski, a Grzegorz Mielcarski słusznie zauważył, że jeżeli nawet w walce Zakrzewskiego z Magdoniem ktoś faulował, to mógł to być tylko obrońca gospodarzy. A wówczas, dodajemy już od siebie, powinien być rzut karny dla Arki. Zatem arbiter popełnił dwa poważne błędy w jednej akcji.

Bramki:

10 min. Wróbel - 1:0
42 min. Niciński - 1:1

GKS Bełchatów: Łukasz Sapela - Grzegorz Fonfara, Mate Lacić, Edward Cecot, Jacek Popek (52 min. Magdoń), Tomasz Wróbel, Janusz Gol (77 min. Janus), Piotr Kuklis, Mateusz Cetnarski, Patryk Rachwał, Paweł Adamiec.

Arka Gdynia: Norbert Witkowski - Tomasz Sokołowski, Wojciech Wilczyński, Michał Łabędzki, Dariusz Żuraw Dariusz, Marcin Wachowicz (36 min. Grzegorz Niciński), Marcin Budziński, Bartosz Ława, Lyubomir Lubenov (79 min. Pietroń), Zbigniew Zakrzewski, Dariusz Ulanowski (71 min. Bartosz Karwan)

Rafał Ulatowski (GKS Bełchatów):
Jest takie angielskie powiedzenie którego używają trenerzy – „Kill the game” – tzn. ze masz moment ze powinieneś dobić przeciwnika i musisz to zrobić. W I połowie były momenty które powinniśmy wykorzystać. Marek powiedział ze wyniki na innych meczach go cieszą. My za tydzień jedziemy do Białegostoku żeby grac w pucharach albo zakończyć sezon na 5 miejscu. Był to dopiero nasz trzeci remis w sezonie. I połowa na nasza korzyść, w II przeważali gracze Arki. Wyniki ten daje nadzieje nam jak i Arce na osiągnięcie swoich celów.

Marek Chojnacki (Arka Gdynia):
Trudno zebrać myśli po takim meczu, bo nie było to na pewno wielkie widowisko dla kibiców. Spowodowane było to brakami w składzie oraz presja jaka ciąży na moich zawodnikach bo wiadomo w jakiej jesteśmy sytuacji. Dążyliśmy do tego żeby wygrać ale nie udało się. Cieszymy się z remisu.







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia