Aktualności

15.11.2008
Niech Ława rozgrywa (trojmiasto.pl)
Niespodzianka w Gdyni. Arka, która nie mogła wygrać w ekstraklasie od 21 września, pokonała u siebie PGE GKS Bełchatów, trzecią drużynę tabeli 2:0 (0:0)! Bramki na wagę trzech punktów zdobyli ci, którzy w tym sezonie nie zawsze cieszyli się względami szkoleniowca. Szczęście gospodarzom przyniosły... biało-czarne stroje oraz ofensywne ustawienie 1-4-4-2. Szkoda, że tylko frekwencja była najskromniejsza w tym sezonie przy ul. Olimpijskiej.
Bramki: Ława 46, Kowalski 59.
ARKA: Witkowski - Kowalski, Żuraw, Łabędzki, Płotka - Sokołowski, Ulanowski, Ława, Pietroń (89 Budziński) - Nawrocik (90 Trytko), Chmiest (87 Niciński).
GKS: Kozik - Jarzębowski, Cecot (81 Wróbel), Pietrasiak, Popek - Kuklis (62 Adamiec), Gol, Cetnarski (76 Fonfara), Garguła, Nowak - Ujek.
Sędzia: Gilewski (Radom). Żółte kartki: Ulanowski, Żuraw (Arka), Cecot, Ujek (Bełchatów). Widzów: 4000.
- Po raz pierwszy coś takiego mi się zdarzyło. Nawet nie zdążyłem usiąść po przerwie na ławce, a już straciliśmy gola - przyznał Paweł Janas. W osłupienie, szkoleniowca bełchatowian, a w przeszłości selekcjoner reprezentacji Polski wprawił Bartosz Ława. Kapitan Arki posłał piłkę do siatki już 45 sekund po zmianie połów! Jak mało komu pomocnikowi należała się ten gol. I nie chodzi tylko o to, że w 34. minucie Ława przymierzył dziś w poprzeczkę. W tej rundzie Bartek długo musiał walczyć o swoje. Szkoleniowiec rzucał nim to na lewą to na prawą stronę pomocy, gdy wiadomo, że 29-latek najlepiej czuje się na środku rozegrania. Tego dnia Arka wreszcie miała playmakera z prawdziwego zdarzenia.
W 59. minucie końcowy wynik ustalił Łukasz Kowalski. To jeden z siedmiu, którzy przed niewiele ponad miesiącem, właśnie po meczu z Bełchatowem wyrzuceni zostali do rezerw. Na 2:0 obrońca podwyższył po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Damiana Nawrocika. Piłka wpadła do siatki, choć "Kowal" uderzył ją niezbyt czysto, chyba nie głową, a ramieniem.
- Pracowaliśmy mocno na tę... porażkę - wypalił na konferencji prasowej Czesław Michniewicz. Dopiero gromki śmiech dziennikarzy przypomniał mu, że to było jednak zwycięstwo. - Trudno się przyzwyczaić po tylu porażkach - dodał z humorem trener i przyłączył się do ogólnej wesołości. Gdynianie z ostatnich ośmiu meczów ligowych wygrali tylko jedno. Bełchatów miał dokładnie bilans odwrotny - siedem wygranych na osiem. Ponadto Ława strzelając gola przerwał trwającą od 350. minut niemoc strzelecką drużyny, a bramkarz Bełchatowa skapitulował pierwszy raz od 252. minut!
Nic zatem dziwnego, że tego wieczora było się z czego radować. Arka od pierwszych minut natarła zdecydowanie na rywali. Doskonale radzili sobie skrzydłowi Marcin Pietroń i przesunięty z konieczności z obrony do pomocy Tomasz Sokołowski. Ten ostatni mógł ustrzelić nawet hat-tricka. "Sokołek" uderzał groźnie w 18. 20. i 25. minucie. Raz przymierzył nawet po przewrotce, ale gola nie było.
Jednak najlepsza okazja na objęcie prowadzenia była w 34. minucie. Po bombie Ławy w poprzeczkę dobijał Marcin Chmiest, ale piłkę zmierzającą w "okienko" bramki wyciągnął Krzysztof Kozik.
Bełchatów najlepsze sytuację miał w 37. minucie, gdy Norbert Witkowski kapitalnie obronił uderzenie z dystansu Mateusza Cetnarskiego oraz w 72. minucie, gdy bramkarza Arki wyręczyła poprzeczka po "główce" Tomasza Jarzębowskiego>.
Największe zagrożenie dla efektownego zwycięstwa Arki nastąpiło niespodziewanie w 63. minucie. Wzdłuż całej trybuny od strony torów pojawił się transparent, który nie spodobał się obserwatorowi. Arbiter przerwał mecz i odczekał kilka minut aż hasło zniknie z ogrodzenie. Następnie za pośrednictwem spikera poinformował, że kolejna przerwa w grze będzie równoznaczna z przerwaniem spotkania.
Obyło się już bez żadnych incydentów. Natomiast "sto lat" pożegnało schodzącego do szatni Dariusza Żurawia. Obrońca Arki miał dzisiaj rocznicę urodzin.
jag.
Bramki: Ława 46, Kowalski 59.
ARKA: Witkowski - Kowalski, Żuraw, Łabędzki, Płotka - Sokołowski, Ulanowski, Ława, Pietroń (89 Budziński) - Nawrocik (90 Trytko), Chmiest (87 Niciński).
GKS: Kozik - Jarzębowski, Cecot (81 Wróbel), Pietrasiak, Popek - Kuklis (62 Adamiec), Gol, Cetnarski (76 Fonfara), Garguła, Nowak - Ujek.
Sędzia: Gilewski (Radom). Żółte kartki: Ulanowski, Żuraw (Arka), Cecot, Ujek (Bełchatów). Widzów: 4000.
- Po raz pierwszy coś takiego mi się zdarzyło. Nawet nie zdążyłem usiąść po przerwie na ławce, a już straciliśmy gola - przyznał Paweł Janas. W osłupienie, szkoleniowca bełchatowian, a w przeszłości selekcjoner reprezentacji Polski wprawił Bartosz Ława. Kapitan Arki posłał piłkę do siatki już 45 sekund po zmianie połów! Jak mało komu pomocnikowi należała się ten gol. I nie chodzi tylko o to, że w 34. minucie Ława przymierzył dziś w poprzeczkę. W tej rundzie Bartek długo musiał walczyć o swoje. Szkoleniowiec rzucał nim to na lewą to na prawą stronę pomocy, gdy wiadomo, że 29-latek najlepiej czuje się na środku rozegrania. Tego dnia Arka wreszcie miała playmakera z prawdziwego zdarzenia.
W 59. minucie końcowy wynik ustalił Łukasz Kowalski. To jeden z siedmiu, którzy przed niewiele ponad miesiącem, właśnie po meczu z Bełchatowem wyrzuceni zostali do rezerw. Na 2:0 obrońca podwyższył po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Damiana Nawrocika. Piłka wpadła do siatki, choć "Kowal" uderzył ją niezbyt czysto, chyba nie głową, a ramieniem.
- Pracowaliśmy mocno na tę... porażkę - wypalił na konferencji prasowej Czesław Michniewicz. Dopiero gromki śmiech dziennikarzy przypomniał mu, że to było jednak zwycięstwo. - Trudno się przyzwyczaić po tylu porażkach - dodał z humorem trener i przyłączył się do ogólnej wesołości. Gdynianie z ostatnich ośmiu meczów ligowych wygrali tylko jedno. Bełchatów miał dokładnie bilans odwrotny - siedem wygranych na osiem. Ponadto Ława strzelając gola przerwał trwającą od 350. minut niemoc strzelecką drużyny, a bramkarz Bełchatowa skapitulował pierwszy raz od 252. minut!
Nic zatem dziwnego, że tego wieczora było się z czego radować. Arka od pierwszych minut natarła zdecydowanie na rywali. Doskonale radzili sobie skrzydłowi Marcin Pietroń i przesunięty z konieczności z obrony do pomocy Tomasz Sokołowski. Ten ostatni mógł ustrzelić nawet hat-tricka. "Sokołek" uderzał groźnie w 18. 20. i 25. minucie. Raz przymierzył nawet po przewrotce, ale gola nie było.
Jednak najlepsza okazja na objęcie prowadzenia była w 34. minucie. Po bombie Ławy w poprzeczkę dobijał Marcin Chmiest, ale piłkę zmierzającą w "okienko" bramki wyciągnął Krzysztof Kozik.
Bełchatów najlepsze sytuację miał w 37. minucie, gdy Norbert Witkowski kapitalnie obronił uderzenie z dystansu Mateusza Cetnarskiego oraz w 72. minucie, gdy bramkarza Arki wyręczyła poprzeczka po "główce" Tomasza Jarzębowskiego>.
Największe zagrożenie dla efektownego zwycięstwa Arki nastąpiło niespodziewanie w 63. minucie. Wzdłuż całej trybuny od strony torów pojawił się transparent, który nie spodobał się obserwatorowi. Arbiter przerwał mecz i odczekał kilka minut aż hasło zniknie z ogrodzenie. Następnie za pośrednictwem spikera poinformował, że kolejna przerwa w grze będzie równoznaczna z przerwaniem spotkania.
Obyło się już bez żadnych incydentów. Natomiast "sto lat" pożegnało schodzącego do szatni Dariusza Żurawia. Obrońca Arki miał dzisiaj rocznicę urodzin.
jag.
|