PRZEGLĄD PRASY: - Dostałem drugie życie i będę harował jak wół, żeby przeżyć je najlepiej jak potrafię - mówi w rozmowie z "Super Expressem" piłkarz Arki Marcin Budziński, który jeszcze rok temu walczył z rakiem.

- Pierwszą chemię dostałem"'w urodzinowym prezencie", bo dokładnie w dzień w którym skończyłem 17 lat - zwierza się gazecie 18-letni pomocnik. - Nie miałem siły chodzić, siedzieć...Jednak nawet wtedy myślałem tylko o tym, żeby jak najszybciej wrócić na boisko. Byłem blady, wycieńczony, ale kiedy w telewizji oglądałem mecz, aż mnie skręcało, że nie mogę tam grać - wyznaje.

Nic więc dziwnego, że Budziński, który w zeszły weekend zadebiutował w ekstraklasie za nic w świecie nie dał sobie wybić piłki z głowy. - Wszyscy powtarzali, żebym się nie wygłupiał, że z wyczynowym sportem muszę dać sobie spokój, bo przy zwiększonym wysiłku fizycznym rośnie ryzyko nawrotu choroby. Ja jednak wiedziałem, że piłka to moje życie i że muszę do niej wrócić. I wróciłem. - mówi.