TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

02.09.2008

W Arce widać rękę Michniewicza (Dziennik)

Piłkarscy eksperci nie mieli wątpliwości. "Arka Gdynia zawalczy o utrzymanie w lidze, no może co najwyżej o środek tabeli" - mówili przed sezonem. I co? I po czterech kolejkach zespół z nad morza jest rewelacją ligi - zajmuje drugie miejsce w tabeli. Czyja to zasługa? Czesława Michniewicza, który odnosi sukcesy z każdym klubem, w jakim go zatrudnią, i... gorliwej wiary piłkarzy z Gdyni.

Przed rozpoczęciem ligi do przeciętnego składu Arki doszło tylko dwóch dość rozpoznawalnych zawodników: 36-letni już Dariusz Żuraw i Zbigniew Zakrzewski, który nie poradził sobie w słabej drużynie szwajcarskiej FC Sion. Jeśli dodamy, że liderami zespołu mieli być 37-letni Dariusz Ulanowski i mający wieczne problemy z utrzymaniem formy Bartosz Karwan, to nic dziwnego, że nikt gdynianom nie wróżył wielkich sukcesów.

Nie pierwszy to jednak raz, gdy teoria nie ma żadnego przełożenia na praktykę - ci niechciani, wyśmiewani zawodnicy, nazywani przez wielu emerytami stali się bowiem liderami drużyny. Jakim cudem? "Przed rozgrywkami nie było wiadomo, w której lidze zagramy. Sytuacja była nieciekawa, a wiadomo, że nieszczęścia jednoczą ludzi. Paradoksalnie dzięki tym wszystkim problemom piłkarze stali się spójną drużyną, w której obowiązuje hasło jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" - zdradza DZIENNIKOWI tajemnicę wysokiej formy Arki Michniewicz.

"Trener ma rację - czujemy się nie tylko zjednoczeni, ale i wyjątkowo mocni. Dlatego mówię bez strachu: w kolejnym meczu ligowym, z Legią w Warszawie, interesują nas tylko trzy punkty!" - tłumaczy napastnik Arki Marcin Wachowicz.

"Spokojnie, spokojnie. Nie ma co opowiadać o tym, jak to zlejemy Legię czy Wisłę. Nie róbmy z siebie nie wiadomo jakich mocarzy" - tonuje nastroje Michniewicz, którego piłkarze nazywają autorem sukcesów zespołu. Zawodnicy z Gdyni w rozmowach podkreślają, że trener natchnął ich wiarą w siebie i że ufają jego planom szkoleniowym. "Dlaczego? Bo facet zna się na rzeczy. W końcu jakiś leszcz nie zdobyłby mistrzostwa z Zagłębiem Lubin i Pucharu Polski z Lechem Poznań" - tłumaczą zachwyceni zawodnicy Arki.

Sam trener także nie ukrywa, że w Gdyni czuje się dobrze. Nie tylko z powodów piłkarskich - to jego rodzinne miasto, w którym mieszka z żoną i synami. "Podczas pracy w Zagłębiu Lubin bardzo brakowało mi rodziny, która została na Wybrzeżu. Teraz mam ich ze sobą - wczoraj mogłem zaprowadzić syna za rączkę po raz pierwszy do szkoły. To było wspaniałe uczucie. Przyznam szczerze, że jedną z głównych przyczyn podjęcia pracy w Arce było właśnie to, że będę miał bliskich przy sobie. Żona powiedziała mi kilka miesięcy temu: dzieci idą do szkoły, więc jeśli znów chcesz wyjechać w kraj, to życzę szerokiej drogi. W tej sytuacji musiałem zostać" - uśmiecha się Michniewicz.

Piłkarze Arki wierzą nie tylko w swojego trenera, ale i w... Boga. Za czasów poprzednika Michniewicza Wojciecha Stawowego gdynianie zyskali sobie opinię najbardziej rozmodlonej drużyny ekstraklasy. "Prawdą jest, że bardzo często odwiedzaliśmy wtedy kaplicę, by wspólnie prosić Boga o dobry wynik. Wiary nauczył nas Stawowy, będący zagorzałym chrześcijaninem" - opowiada Wachowicz. "Widocznie nasze modły były szczere, bo zostały wysłuchane - nie dość, że gramy w ekstraklasie, to jeszcze idzie nam tak dobrze!" - dodaje. Teraz gdynianie nie chodzą już wspólnie na mszę, ale - jak zapewnia Wachowicz - nie przestali się modlić. "Każdej niedzieli wielu z nas pojawia się w kościele. Mam nadzieję, że ktoś tam na górze nie zapomni o nas już do końca sezonu i szczęście będzie nam sprzyjać. A czego potrzebujemy, by utrzymać do końca to drugie miejsce w lidze? Cudu!" - kończy Wachowicz.

Już jeden cud przytrafił się w tym sezonie piłkarzom z Gdyni - gdy Zbigniew Zakrzewski dusił się na boisku Piasta, lekarz zespołu z Gliwic zachował zimną krew i uratował mu życie. Kilka dni później ten sam piłkarz, już zupełnie zdrowy, strzelił dwa gole Lechowi Poznań...







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia