Aktualności
14.11.2024
Marcus da Silva. Ostatni mecz Legendy
To było lato 2012. Do Arki Gdynia trafiał z wielkimi nadziejami. Odwzajemnionymi. Nikt wówczas nie przypuszczał, że zagości tutaj na stałe. 11 lat występów w żółto-niebieskiej koszulce sprawiły, że stał się Legendą. Najlepszym strzelcem w historii klubu. Marcus da Silva zagra swój pożegnalny mecz.
Z Brazylii do Polski przyjechał jako 24-latek. Był zawodnikiem zespołów z niższych lig. Na Pomorzu po raz pierwszy zagościł w styczniu 2010 roku, gdy został graczem Orkana Rumia.
Wyróżniający się na niższych szczeblach rozgrywkowych w Polsce Brazylijczyk, szybko dostał szansę... w Ekstraklasie. Sezon 2010/11 spędził w GKS-ie Bełchatów. I tam zrobiło się o nim głośniej.
Po wypełnieniu umowy wypożyczeniowej i dobrym okresie gry, nie chciał wracać na niższy szczebel. I wtedy odezwała się Arka Gdynia. Zadebiutował 4 sierpnia 2012 roku w pierwszoligowym meczu z Wartą Poznań. Dziesięć minut wystarczyło, by zdobył gola.
Od tego czasu nieprzerwanie bronił barw naszego Klubu, rozgrywając 259 meczów. Żyjąc i grając w Gdyni otrzymał polskie obywatelstwo, wziął ślub, urodziły się mu tutaj dzieci.
Przeżył wszystkich. Jest nieodzowną częścią najnowszej historii Arki, która dotyczy zdobytych trofeów. Sięgnął z drużyną po Puchar Polski (2017), a później dwukrotnie po Superpuchar Polski (2017 i 2018). Był kluczową postacią eliminacji do Ligi Europy podczas dwumeczu z FC Midtjylland, kiedy to w wygranym 3:2 meczu w Gdyni zdobył dwie bramki.
Zdobywał kluczowe trafienia, które decydowały o awansach do pozostałych finałów Pucharu Polski. Tych za jego gry w Arce było aż trzy w ciągu czterech lat! Trafiał na wagę finału w 2018 roku, kiedy w 85. minucie rewanżowego meczu z Koroną Kielce (1:2 w pierwszym spotkaniu) wydarł rywalom finał z rąk; trafił też trzy lata później decydujący w serii jedenastek rzut karny z Piastem Gliwice (4:3 po karnych).
Z liczbą 63 goli wciąż jest liderem klasyfikacji wszechczasów strzelców naszego Klubu. Rekord ten pobił w sezonie 2021/22 w ligowym meczu w Katowicach przeciwko GKS-owi (4:2).
Został Legendą. Zawodnikiem, który przez wiele lat trwał przy Arce - nie zważając, czy była to Arka w Ekstraklasie czy 1 lidze. Teraz, choć ciągle gra z herbem Arki na piersi jako zawodnik drugiego zespołu, po raz ostatni wystąpi w barwach pierwszej drużyny.
Marcus da Silva wybiegnie na murawę od początku ligowego starcia ze Stalą Stalowa Wola (24 listopada, 17:00, #wGdyni). Zagra pierwsze osiem minut. Dokładnie tyle, jaki numer nosił na plecach.
Podziękujmy mu wszyscy tego dnia owacją na stojąco. Za wszystkie lata przeżyć i fantastycznych chwil w Arce Gdynia. Bądźcie z nami tego wyjątkowego dnia!
Zawodnicy o Marcusie:
Adam Marciniak (grał w Arce z Marcusem w latach 2016-2020):
- Na pierwszym treningu w Arce, a był to rok 2016, uderzyło mnie to, jak dobrym jest piłkarzem. Pamiętałem go z Bełchatowa, potem zniknął z radarów. Nie sądziłem wtedy, że ma takie umiejętności. Pamiętam, jak raz mieliśmy ćwiczenie: jeden na jeden. Mi wylosował się Marcus. I ani razu nie byłem w stanie odebrać mu piłki. Mało tego, za każdym razem leciał z piłką w drugą stronę. On się tym bawił. Byłem w szoku. Wróciłem z Cypru z wicemistrzostwem, a w ekipie beniaminka gość, który mnie zweryfikował (śmiech). Od niego nauczyłem się wielu Arkowych wartości. Jeden z najważniejszych piłkarzy w historii tego klubu. Postać numer jeden sukcesów Arki. Zdecydowanie jeden z najlepszych kumpli, z jakim grałem!
Przemysław Stolc (2013-2017 i 2022-2023):
- Pamiętam, że jak wchodziłem do szatni pierwszego zespołu to właśnie on mi pomógł ze wszystkim - w aklimatyzacji w seniorskim zespole. Mam wiele wspomnień z Marcusem, jak choćby wspólny awans do Ekstraklasy, zdobycie Pucharu Polski, wiele meczów i wiele rozmów. Marcus w szatni lubił się pośmiać, z uśmiechem wychodzić na boisko, więc żarty i budowanie atmosfery na uśmiechu to była jego naturalność. Mam wiele anegdot związanych z Marcusem, ale niestety żadna się nie nadaje do opowiedzenia ich światu (śmiech). Marcus za swój wkład, za przykład dla innych, za osiągnięcia, na pewno zasługuje, żeby być Legendą Arki Gdynia.
Rafał Siemaszko (2015-2020):
- Zawsze kochał grać w piłkę. Ma to we krwi. Za każdym razem cieszył się grą, co przekładało się też poza boisko. Zawsze był pozytywną postacią w szatni, wprowadzając dużo dobrej energii do drużyny. Kiedy przychodził ktoś nowy, Marcus często pomagał mu w aklimatyzacji. Potrafił być liderem i to głównie za jego sprawą, Arka osiągała duże sukcesy.
Copyright Arka Gdynia |