Aktualności
22.08.2024
Centrum pomeczowe: Arka Gdynia - Ruch Chorzów 1:1
Trzeci kolejny remis zanotowali piłkarze Arki Gdynia. Tym razem podzielili się punktami z Ruchem Chorzów 1:1, a do siatki trafiali Szczepan w 26 minucie i Marcjanik w minucie 63. Od 78 minuty Gdynianie grali w liczebnej przewadze, ale wyniku nie odwrócili, choć jeszcze dwukrotnie posyłali piłkę do bramki przyjezdnych, bo za każdym razem arbiter dopatrzył się przewinień i gole anulował.
6.kolejka - Betclic 1 liga
Widzów: 7314
Jeszcze dobrze nie opadły emocje po meczu w Krakowie, a już trzeba było skoncentrować się na starciu z Ruchem Chorzów. Niebiescy, którzy po degradacji z Ekstraklasy planowali błyskawicznie do niej wrócić, nie najlepiej weszli w nowy sezon, więc przyjechali do Gdyni, aby nadrabiać straty i interesowały ich wyłącznie trzy punkty. Dwa zwycięstwa żółto-niebieskich w pięciu meczach też nie jest czymś, co zadowala apetyty w naszym klubie, więc czwartkowy mecz zapowiadał się wręcz pasjonująco.
Trener Łobodziński nie przewidywał rotacji w składzie na to spotkanie i rzeczywiście pojawiła się w nim zaledwie jedna korekta. Od pierwszej minuty na boisku pojawił się Marc Navarro, który pod Wawelem odpoczywał po urazie żeber, ale szybko się z nim uporał i był już do dyspozycji szkoleniowca Arki. W zespole Ruchu trener Janusz Niedźwiedź miał więcej zmartwień, bo karę za czerwoną kartkę musiał odcierpieć lider zespołu, Filip Starzyński, a nawet na ławce rezerwowych nie pojawił się Miłosz Kozak. Wydawało się, że w tej sytuacji od początku grać będzie doskonale w Gdyni znany Mateusz Szwoch, ale stało się inaczej i nasz były gracz musiał czekać na swoją szansę w dalszej części spotkania.
Pierwsze minuty były bardzo nerwowe z obu stron – w poczynaniach piłkarzy dominowało sporo niedokładności i nieporozumień. Ciekawszą akcję odnotowaliśmy dopiero po 9 minutach, gdy szybkie wyjście z własnej połowy mogło skończyć sytuacją oko w oko Gaprindaszwilego i bramkarza Ruchu Turka, jednak próba dogrania do Gruzina ze strony Oliveiry była zbyt lekka. Chwilę później strzałem z dystansu postraszył Vitalucci, ale skończyło się na rzucie rożnym. W 15 minucie daleki wyrzut Lenarcika do Gaprindaszwilego pozwoliło znów wyprowadzić kontrę, którą Tornike sfinalizował mocnym strzałem z ostrego kąta obronionym jednak przez Martina Turka.
W 17 minucie Gruzin wykonał rzut rożny i powstało po nim duże zamieszanie w polu bramkowym Ruchu. Niestety zabrakło odrobiny szczęścia, aby któryś z Arkowców trącił piłkę w kierunku bramki. Dwie minuty później Michał Rzuchowski spróbował strzału z dystansu i pomylił się w tym o pół metra.
W 24 minucie przed pierwszą szansą w tym meczu stanął Oliveira. Przejął prostopadłe podanie i wpadł z piłką w pole karne, ale w sytuacji, gdy Vitalluci był odcięty od dogrania mu piłki, Szwajcar postanowił sam oddać strzał, ale znów Turk był na posterunku.
W 26 minucie dała się zaskoczyć gdyńska defensywa. Szczepan oszukał naszych stoperów i wbiegł z piłką w pole karne, ale w ostatniej chwili piłkę spod nóg wybił mu Navarro. Wydawało się, że zagrożenie zostało oddalone, ale Szczepan zdążył jeszcze dopaść piłkę i strzałem po ziemi posłać ją obok Lenarcika do naszej bramki…
W naszych szeregach zrobiło się nerwowo i niewiele zabrakło, a już dwie minuty później znów Szczepan wygrałby walkę z naszymi obrońcami. Tym razem jednak Dobrotka zdążył wrócić i po profesorsku odebrać piłkę napastnikowi z Chorzowa. W 33 minucie z pomocą Arce mógł pomóc Szymon Szymański, który przeciął zagranie z lewej strony Oliveiry w taki sposób, że nieomal nie wbił piłki do własnej bramki.
Długo gdynianie nie mogli się otrząsnąć z faktu, że to przyjezdni objęli w tym meczu prowadzenie, bo ich akcje dużo straciły na jakości i nie przynosiły większego zagrożenia. Dopiero w 39 minucie uderzenie Navarro przeleciało nieznacznie nad poprzeczką. Podobnie było dwie minuty później po strzale głową Czubaka, który skorzystał z dogrania Vitalucciego na 13 metr. Przed przerwą zaskakującą próbę strzału z dystansu podjął wspomniany Vitalucci, ale niewiele problemów sprawił Turkowi.
Do przerwy prowadzili goście, bo wykorzystali błędy Arkowców zarówno w obronie, jak i w środku pola. Konieczna była odmiana obrazu gry, aby zmienić można było także wynik. Zespół trenera Niedźwiedzia nie grała niczego nadzwyczajnego, ale wystarczyło poczekać na błędy, które niestety nadeszły. Trybuny jednak liczyły, że druga połowa przyniesie bramki gdynian i wynik się odwróci.
Już trzy minuty po wznowieniu gry przed świetną okazją na wyrównanie stanął Karol Czubak. Napastnik Arki przejął piłkę zagraną do Turka, ale przy próbie strzału bramkarz Ruchu zdążył ręką zatrzymać uderzenie Karola! W 55 minucie kontratak wyprowadził Vitalucci i pomysłowo poszukał podaniem Oliveirę, ale uprzedzili Szwajcara obrońcy Ruchu.
120 sekund później z linii 16 metra precyzyjnym strzałem przy słupku postraszył bramkarza Gaprindaszwili, jednak golkiper z Chorzowa zdążył z interwencją. Po godzinie gry trener Łobodziński posłał do boju Sobczaka w miejsce Vitalucciego. Od razu po wejściu na boisko gdynianie stworzyli świetną sytuację w polu karnym przyjezdnych, gdy strzelał Rzuchowski, a Czubak próbował zmienić kierunek lotu piłki, lecz ta ostatecznie o kilka centymetrów minęła światło bramki.
Ofensywa Arki wreszcie przyniosła oczekiwany efekt. W 63 minucie Gaprindaszwili zacentrował na szóste metr przed bramką, gdzie pojedynek w powietrzu wygrał Marcjanik i posłał piłkę w górny róg bramki! Nie minęły trzy minuty, a Arka mogła się cieszyć z prowadzenia! Rzut rożny świetnie wykonał Navarro, a Czubak głową wbił piłkę pod poprzeczkę! Niestety analiza VAR szybko tą radość stłumiła, bo sędziowie dopatrzyli się przewinienia na Novothnym i bramka została anulowana.
W 76 minucie Czubak dopadł bezpańską piłkę w polu karnym Ruchu i bez zastanowienia oddał strzał, jednak futbolówka odbiła się od nogi obrońcy i nie wpadła do bramki. Jeszcze groźniej było po kolejnym świetnym dośrodkowaniu Navarro z narożnika boiska i znów strzale głową Marcjanika, bo piłka trafiła w słupek i wyszła poza pole gry.
Dwie minuty później Novothny sfaulował rywala na środku boiska i sędzia Arys pokazał mu żółtą kartkę, a że było to drugie napomnienie dla tego zawodnika, Arka przystąpiła do końcówki mecze w przewadze liczebnej. W 81 minucie dobrze wyprowadzony szybki atak przez Sobczaka zakończył się dobrą próbą dogrania z lewej strony przez Oliveirę, ale też skuteczną interwencją obrońcy.
Na ostatnie minuty wszedł na boisko Skóra, aby jeszcze zwiększyć siłę ofensywną gospodarzy. Po faulu na tym piłkarzu w doliczonym czasie gry Navarro zacentrował w pole karne, a tam Dobrotka dotknął piłki głową, po czym eksplodowały trybuny z radości. Niestety znów na krótko – arbiter ponownie dostrzegł przewinienie Arkowców i anulował trafienie…
Arka w ten sposób zremisowała trzeci kolejny mecz i niewielkim pocieszeniem jest w tej sytuacji fakt piątego meczu bez porażki, bo strata do liderującego Bruk-Betu Termaliki wynosi już siedem punktów. Sezon jest długi i wkrótce można takie straty nadrobić, ale warunkiem jest wyeliminowanie słabości, które niestety kosztują nas tracone bramki i brak zwycięstw. Okazja do sięgnięcia wreszcie po wygraną będzie już w najbliższą niedzielę, gdy na Olimpijskiej gościć będziemy Górnika Łęczna.
Arkadiusz Skubek
GŁOSUJ NA FACEBOOKU
GŁOSUJ NA X
Arka Gdynia - Ruch Chorzów
Bramki | 2 | 2 |
Strzały | 22 | 3 |
Celne | 6 | 1 |
Rzuty rożne | 10 | 4 |
Rzuty wolne | 8 | 12 |
Spalone | 0 | 2 |
Posiadanie piłki | 57% | 43% |
Żółte kartki | 1 | 3 |
Czerwone kartki | 0 | 1 |
BILETY NA MECZ ARKA GDYNIA - GÓRNIK ŁĘCZNA
Copyright Arka Gdynia |